Reklama

Rodzina

Dobrzy ludzie z niedobrą przeszłością

Na kartce, którą jakiś młody człowiek włożył mu w rękę, przeczytał: „Czego ci brakuje, żeby wyruszyć z nami?”. Popatrzył na siebie. Rozpadające się buty, stara bluza, poszarpany przez psa plecak. Napisał jedno słowo: „Wszystkiego…”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bezdomni… Lubią dworce i domy przeznaczone do rozbiórki, tam nikt nie zapyta, skąd są i dlaczego tak… Zimą nie pogardzą altankami ogrodowymi. Gdy nadchodzi ich najgorszy wróg - mróz, pukają do drzwi noclegowni, przekimają w ogrzewalni, staną w kolejce po ciepłą strawę w jednym z tych miejsc, gdzie dobrzy ludzie starają się ulżyć ich losowi.

Żyją w grupach. Razem trzymają się byli więźniowie, narkomani czy alkoholicy - bywa, że są wszystkim tym w jednym…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mają nawet swój dzień w kalendarzu. Międzynarodowy Dzień Bezdomnego obchodzony 14 kwietnia. Właściwie co oznacza taki dzień? Oni i tak są niezauważalni, pogardzani, budzący lęk i odrazę. Czasem stają się ofiarą zwyrodnialców, częściej jednak niszczy ich nałóg, z którym nie mają siły ani ochoty walczyć. Na ulicy omijamy ich szerokim łukiem, bo nigdy nie wiadomo, czego taki zechce… Dziwi nas, gdy raz w roku pojawiają się w oficjalnej pielgrzymce na Jasnej Górze, jeszcze bardziej, że grają w piłkę nożną i nawet wygrywają. W świadomości społecznej zaistnieją w czasie mrozów, gdy w tv kamery pokażą przepełnione i duszne noclegownie albo śmierdzące ruiny, w których patrole znajdują ciała zmarłych z wychłodzenia. Oburzenie mediów wzbudzał legendarny opiekun bezdomnych - o. Bogusław Paleczny, który wybudował biedakom pensjonat i planował rejs bezdomnych dookoła świata.

Tak naprawdę nigdy ich nie zrozumiemy, nie pojmiemy powodów, dla których żyją tak, jak żyją. Nie bardzo wierzymy, że mimo tylu wyciągniętych ku nim pomocnych dłoni, nie potrafią wyjść na prostą. Chyba łatwiej nam przyjąć do wiadomości, że rządzą nimi nałogi i lenistwo, apatia i destrukcja. A może rację mają ci, którzy w bezdomności widzą świadomy wybór. Zgodę na los outsidera, wolnego od wszelkich zobowiązań i praw?

Nasz grzech polega na niedostrzeganiu, że bezdomny to często dobry człowiek ze złą przeszłością, czasem niezawinioną. Że pozbawiony szans na jakąkolwiek pracę, opiekę medyczną i szacunek, pozbawiony jest tym samym możliwości powrotu do społeczeństwa.

Reklama

Historia

O bezdomnych zaczęło się w Polsce mówić w XVIII wieku. Określano tak ofiary częstych w tym czasie wojen i powstań. Dopiero potem bezdomność utożsamiono z brakiem dachu nad głową. Przez wieki bezdomność uważano za problem marginalny. Dopiero w 20-leciu międzywojennym uznano ją za problem społeczny, wymagający rozwiązań strukturalnych. Po II wojnie światowej władza ludowa ogłosiła, że zlikwidowała bezdomność. Stała się ona niezgodna z nową koncepcją ustrojową. Bezdomnych meldowano przymusowo w hotelach robotniczych. Po 1989 r. problem pojawił się więc ze zdwojoną siłą. Przyczyniły się do tego upadek socjalistycznych form gospodarczych i rosnące bezrobocie. W rejonie Wałbrzycha np., gdzie w latach 90. ubiegłego wieku upadłość ogłosiło w zasadzie całe tamtejsze zagłębie, na bruku znalazło się kilka tysięcy ludzi. Niektórzy do dziś są mieszkańcami dolnośląskich ośrodków pomocy i noclegowni.

Przyczyny

Bezdomność jest zawsze wielowątkowa. Socjologowie wyliczają: bezrobocie, utrata mieszkania, rozmaite uzależnienia, niska samoocena, często trudna przeszłość.

Staszek np., który mówi o sobie, że jest człowiekiem bez korzeni. Sierota czasów powojennych. Podrzutek wychowany w domu dziecka. Przepracował na wielkich budowach całe życie, przemieszkał w hotelach robotniczych. Dla niego prowizorycznie i tymczasowo to norma. Nie pokochał nikogo i nikt nie obdarzył go uczuciem. Gdy jego przedsiębiorstwo upadło, żył jakiś czas z odprawy. Potem wchłonęła go ulica… Starość bezdomna jest podwójnie ciężka.

Najczęściej zaczyna się od bezrobocia. Wtedy długi rosną lawinowo, także te za mieszkanie. Eksmisja jest ostatnim aktem dramatu. Jeśli nie ma się litościwej rodziny lub wypróbowanych przyjaciół, schodzi się coraz niżej…

Reklama

Obok bezrobocia i eksmisji trzecią w tej piekielnej trójce jest nałóg. Bezdomni piją i odurzają się, żeby wytrzymać codzienność. A picie i prochy nie pozwalają im odbić się od dna. I tak koło się zamyka.

Adam mówi: - Gdybym miał dla kogo powalczyć, to może jeszcze bym spróbował… Tylko że Adamowi nie należy wierzyć - jego żona i synowie walczyli o jego obecność, miłość i uwagę przez wiele lat. Sprzedał na wódkę i piguły całe ich wspólne życie. A gdy nic nie zostało, brał na kredyt, na hipotekę mieszkania. Wreszcie stało się - eksmisja, komornik wszedł na pensję żony. Stracili wszystko, a wtedy Adam poszedł w Polskę. Zostawił ich. Teraz, jeśli wiedzą, gdzie akurat przebywa, przynoszą na święta jedzenie i nową odzież. Odpisują 1 proc. dla organizacji zajmujących się bezdomnymi, w nadziei, że w jakąś lodowatą noc uratuje to ojcu życie.

Sporą grupą wśród bezdomnych są młodzi ludzie. Ofiary toksycznych rodzin, patologicznych ulic, całych dzielnic, gdzie panują wielopokoleniowe bezrobocie, bieda i pustka. Jeśli nie wytrzymuje się już bicia, awantur, znęcania się, wykorzystywania seksualnego… Gdy w domu rodzinnym jest piekło, ulica wydaje się rajem. System pomocy społecznej nie zdaje egzaminu - nieletnich zabiera się z jednej czarnej dziury i zamyka w innej - w ośrodkach dla nieletnich, izbach dziecka czy w bidulach. Zresztą państwo pozbywa się kłopotu, gdy delikwent kończy 18 lat... Niewiele jest instytucji, które pomogą wtedy młodemu bezdomnemu.

Pomoc

Kościół ma największe doświadczenie w pomocy bezdomnym. W kraju, w każdej katolickiej diecezji, działają caritasowskie ośrodki dla bezdomnych. Do tego dochodzą działania innych podmiotów, żeby wymienić najbardziej zasłużone: Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta czy Wspólnota Pomocy Wzajemnej „Barka” - wszystkie o zasięgu ogólnopolskim. „Barka” tworzy już noclegownie dla bezdomnych Polaków w Irlandii. Od 5 lat pomaga też Polakom w Londynie.

Reklama

Kapucyni na Miodowej w Warszawie budują nowy, większy ośrodek, który zastąpi dotychczasowy działający wokół klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów. W związku z rosnącą liczbą bezdomnych takich inicjatyw będzie więcej.

Kościół zawsze troszczył się o ubogich i bezdomnych, ale nie zastąpi w tej dziedzinie państwa, które ma konstytucyjny obowiązek troski o swych obywateli.

Szanse i upadki

Czy udaje się komuś wyjść z bezdomności? Wyrwać z zaklętego kręgu biedy, nałogu i bezsilności? Na stronach internetowych wrocławskiego oddziału Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta można przeczytać wiele takich historii. Piszą je dawni bezdomni, więc tchną szczerością, brutalną prawdą o upadku i mozolnym, czasem trwającym latami, dźwiganiu się.

Wspomniany już opiekun bezdomnych z warszawskiego dworca - o. Paleczny, kamilianin, którego podopieczni nazywali „tatą”, oburzał się, gdy ktoś mówił, że bezdomni sami są winni swojemu losowi. Chciał zarazić ich pasją życia - muzyką, poezją, żeglarstwem. Stworzył dla nich nie tyle noclegownię, ile pensjonat. Żywił, ubierał i wyprowadzał z bezdomności przez 20 lat. Gdyby nie nagła śmierć w 2009 r., może spełniłby swoje marzenie - wspólny rejs dokoła świata.

Ilu ich jest?

Według obliczeń służb socjalnych, które liczą bezdomnych w swoich noclegowniach - w Polsce mamy ich ponad 30 tys. Organizacje pozarządowe, które składają raporty do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, twierdzą, że liczba ta bliższa jest 80-130 tys. Caritas i Monar mówią, że nawet 300 tys.

Kłopot z ustaleniem skali problemu bierze się stąd, że bezdomni zwykle korzystają z kilku miejsc pomocy. Poza tym są w nieustannym ruchu, zwłaszcza latem. Jednak wszystkie opracowania na temat bezdomności podkreślają, że jest to zjawisko narastające i dynamiczne. Im głębszy kryzys gospodarczy, tym bezdomnych będzie więcej.

Reklama

Zjawisko oceniane jest jako niebezpieczne ze społecznego punktu widzenia, ponieważ łączy się z alkoholizmem, narkomanią, żebractwem, prostytucją, przestępczością czy zagrożeniami epidemiologicznymi.

Pielgrzymka

Na kartce, którą jakiś młody człowiek włożył mu w rękę, przeczytał: „Czego ci brakuje, żeby wyruszyć z nami?”. Napisał jedno słowo: „Wszystkiego…”.

Od 8 lat Caritas i inne organizacje zajmujące się bezdomnymi przyprowadzają na Jasną Górę ludzi bez adresów.

- Bezdomni często są bardzo dobrymi ludźmi, zagubili się gdzieś czasem w życiu, różne są ich sytuacje. Czasem ten „dom wewnętrzny” jest gdzieś zrujnowany. Jasna Góra ma pomóc odnaleźć sens życia poprzez modlitwę, sakrament pokuty, Mszę św., odnaleźć fundamenty wiary. Kiedy się odnajdzie te fundamenty w sobie, wtedy się znajdzie tę wewnętrzną siłę, żeby wrócić też do normalnego życia - tłumaczył w listopadzie 2012 r. szef Caritas Polska ks. Marian Subocz sens organizowania pielgrzymki bezdomnych na Jasną Górę. W ubiegłym roku było ich 800. Większość z nich po raz pierwszy widziała Ikonę Jasnogórską.

- Modlę się o lepsze życie, o siłę do walki z piciem, które mnie zniszczyło - powiedział wtedy Wiesiek do kamery telewizyjnej.

- Kiedy mówimy czy myślimy o bezdomnym, to zazwyczaj nasze myśli dotyczą człowieka, który śpi gdzieś po klatkach, czasami go się wstydzimy, czasami spotykamy go na ulicy, gdy wyciąga rękę. Tymczasem trzeba podkreślić, że bezdomny to też człowiek wierzący, uczestniczący we Mszy św. i dowodem jest ta pielgrzymka. I jeszcze jeden aspekt - że ta pielgrzymka daje nam możliwość policzenia się, i pokazania, że problem bezdomnych w naszej Ojczyźnie jest bardzo wielki. Starajmy się stwarzać takie szanse dla tych ludzi, aby ich liczba malała, a nie zwiększała się - apelował ks. Stanisław Iłczyk, dyrektor Caritas Archidiecezji Częstochowskiej.

Ks. Marian Subocz natomiast rok temu powiedział: - Nie jesteśmy samotnymi wyspami, żyjemy w społeczeństwie, zależymy jedni od drugich, i nigdy nie wiemy, w którym momencie naszego życia będziemy potrzebowali pomocy innych. Dlatego nie bądźmy obojętni, otwórzmy nasze serca, i w oczach drugiego człowieka zobaczmy również Chrystusa.

2013-04-08 13:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

A co mi to da?

Dlaczego przestają wierzyć? Niektórzy tyle lat chodzili, uczestniczyli... Mówię do znajomego, że nie może być całe życie po równym, trzeba pokonywać różne przeszkody. A on mi na to: „A co mi to da?”. „Ano da ci...”

Drogi Janku, na początek chcę zwrócić Twoją uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, zauważ, że odpowiadając na ważne pytanie o sens uczestniczenia w życiu Kościoła, nie zwróciłeś uwagi swojemu znajomemu, że myśli egoistycznie, że wciąż chciałby coś dostawać. A przecież wasz wspólny rodak – bo obydwaj jesteście rodem z Wadowic – św. Jan Paweł II nie uczył nas Kościoła jako mieszaniny ludzi, z których każdy chce sobie wziąć coś do domu, ale uczył, że trzeba się poświęcać, oddać życie, swoje talenty na budowanie Kościoła – wspólnoty miłości i wzajemnej odpowiedzialności. Zawsze ukazywał to jako wolę Boga.

CZYTAJ DALEJ

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Pio Si/pl.fotolia.com

Od Wielkiego Czwartku Kościół rozpoczyna uroczyste obchody Triduum Paschalnego, w czasie którego będzie wspominać mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Wielki Czwartek liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz kapłaństwa służebnego.

Wielki Czwartek jest szczególnym świętem kapłanów. Rankiem, jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego, ma miejsce szczególna Msza św. Co roku we wszystkich kościołach katedralnych biskup diecezjalny wraz z kapłanami (nierzadko z całej diecezji) odprawia Mszę św. Krzyżma. Poświęca się wówczas krzyżmo oraz oleje chorych i katechumenów. Przez cały rok służą one przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych, oraz konsekracji kościołów i ołtarzy. Namaszczenie krzyżem świętym oznacza przyjęcie daru Ducha Świętego.. Krzyżmo (inaczej chryzma, od gr. chrio, czyli namaszczać, chrisis, czyli namaszczenie) to jasny olej z oliwek, który jest zmieszany z ciemnym balsamem.

CZYTAJ DALEJ

„Bądź wieczną lampką” - od 20 lat jasnogórskie bractwo szerzy kult Eucharystii

2024-03-28 16:57

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Bractwo Eucharystyczne

Karol Porwich/Niedziela

Od 20 lat, jak św. Jan Ewangelista, głoszą w swojej codzienności, że Chrystus jest „światłością świata, a kto za Nim idzie, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”. To Jasnogórskie Bractwo Eucharystyczne, w którego misji jest szerzenie miłości do Jezusa w Eucharystii.

- Adorujmy Chrystusa, oddajmy Mu cześć, prośmy o powołania kapłańskie, o świętość kapłanów - zachęcają członkowie Jasnogórskiego Bractwa Eucharystycznego. - Adoracja jest potrzebna wierzącym, także kapłanom, jak tlen do życia - przekonują. Co miesiąc, w pierwszy czwartek, członkowie bractwa gromadzą się na Jasnej Górze na Mszy św., a następnie na adoracji Najświętszego Sakramentu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję