Reklama

Między nami

Śmierć jak dziura w serze

Czy zdarza ci się myśleć albo rozmawiać o śmierci - swojej, bliskich? Pewnie nie za często. I nic w tym dziwnego. Wszak życie biegnie, zadania do realizacji czekają, marzenia do spełnienia też. Nastawieni na życie ani nie mamy ochoty, ani - umówmy się - nie bardzo potrafimy rozmawiać o śmierci...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Temat umierania nie jest łatwy, więc zwyczajnie wolimy go nie poruszać. Nie możemy jednak udawać, że nie istnieje. Traktowaniu śmierci jako tabu sprzyja współczesny styl życia. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to dobra okazja do podjęcia tego tematu.

Tadeusz. Za każdym razem, kiedy wnuki i prawnuki wyjeżdżały, płakał. Bał się, że nie dożyje kolejnego spotkania. Z lękiem w oczach pytał, jak to kiedyś będzie? - A jak ma być? Dobrze będzie! - odpowiadała z udawaną beztroską żona. Tadeusza w pierwsze piątki miesiąca odwiedzał ksiądz. Trzy dni przed śmiercią wyjątkowo długo był przy chorym. - To ksiądz, to święty ksiądz - powtarzał z uznaniem Tadeusz, kiedy wreszcie po długiej wizycie proboszcz opuścił ich dom. Już nie pytał żony, jak to będzie, a z jego starych oczu bił spokój i przyszło „kiedyś”; Helena wierzy, że jest szczęśliwe dla męża. Jej, po 55 latach wspólnego życia, trudno było się odnaleźć, ale z prostotą serca przyjęła odwieczną prawdę o tymczasowości ziemskiego życia. Cieszy się dziesiątką prawnuków, wciąż modli za męża. I choć żyje niezwykle aktywnie, czasem w rozmowie zdradzi, że coraz częściej myśli o swojej śmierci i o tym, że po drugiej stronie spotka Tadeusza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziś rzadko kto mieszka w wielopokoleniowej rodzinie, a to tam najłatwiej można oswoić się ze starością, chorobą i śmiercią. Dawniej, zgodnie z tradycją, ciało zmarłego przez trzy dni spoczywało w domu, wystawione w otwartej trumnie. Rodzina i sąsiedzi schodzili się, by wspólnie modlić się za nieboszczyka (uświadamiam sobie właśnie, że słowo nieboszczyk też jest rzadko używane). Później najbliżsi koledzy rodziny zmarłego lub krzepcy sąsiedzi na swych barkach nieśli trumnę z ciałem na cmentarz. Dziś najczęściej żegnamy zmarłego w cmentarnej kaplicy, a specjalna obsługa zakładu pogrzebowego zajmuje się pochówkiem.

Reklama

Czy nam, katolikom, łatwiej pogodzić się ze śmiercią?

Zbyszek. Trzy dni przed śmiercią założył pamiętnik, nie wierzył, że umrze. To niemożliwe, miał zaledwie 20 lat, całe życie było przed nim! - Za 30 lat będę śmiał się z tych zapisków - mówił, wypierając fakt, że umiera...

Bunt, negacja, złość, poczucie winy czy straty, ból tęsknoty - to uczucia, które są objawami żałoby u każdego człowieka, mogą się różnić jedynie długością i natężeniem.

Ewa. Tego dnia jechali do pracy jak zwykle razem, Janusz obiecał jej, że już jutro na pewno pójdzie do lekarza. Od kilku dni źle się czuł, nie myślał jednak o sobie. Rodzice żony byli bardzo chorzy, wspierał w tym czasie żonę i teściów. Janusza znalazł kolega ze zmiany, obok niego leżała komórka, już nie zdążył wezwać pomocy... Ewa sama niosła na cmentarz urnę z prochami męża. Żyje jak automat, ubiera się i wychodzi z domu, bo trzeba chłopców zawieźć do szkoły. Nie chce pić kawy, bo zawsze robili to razem. Nie wie, jak napalić w piecu centralnym - Janusz wszystkie prace wokół domu brał na siebie. Po dwóch tygodniach zadzwonił pracodawca: - Pani Ewo, proszę się zdecydować, wraca pani albo zatrudniam kogoś na pani miejsce. Ewa wraca, wie, że to jej świat się zawalił, inni oczekują, że będzie tak jak dawniej.

To, co powinno nas różnić to wiara, że śmierć nie jest unicestwieniem, końcem. Śmierć to przejście do nowego etapu życia - przekonuje ks. dr Tomasz Knop, teolog duchowości, kapelan w hospicjum (www.pomoc-duchowa.pl). Zwraca on uwagę na fakt, że po śmierci nie tyle przestaniemy cierpieć, co zaczniemy nowe życie bez cierpienia, wyzwolimy się z niego na zawsze.

Maria. Tydzień po pogrzebie zięcia wciąż jest w szoku, i ciągle o nim mówi. Nie zmienia tej sytuacji nawet śmierć jej męża. Może dlatego, że przez długie miesiące patrzyła, jak nieuleczalna choroba go niszczyła - wierzy, że przyszedł kres jego cierpienia i jest w lepszym świecie. Co innego Janusz... odszedł tak niespodziewanie. Miał tyle do zrobienia tu, na ziemi. Z dumą patrzył na prawie dorosłego syna i z czułością na drugiego, który dopiero wyrastał z przedszkolnego wieku. Maria myśli też o córce, wdowie. Serce nie może pomieścić tej boleści.

Reklama

Śmierć jest paschą, czyli wyjściem z cierpienia do nowego życia. - Tak jak Izraelici przeszli przez Morze Czerwone, symbol otchłani - tłumaczy ks. Knop - tak człowiek po śmierci przechodzi z jednej krainy do drugiej. Jak dobrze wiemy, Izraelitom nic się nie stało, przeszli bezpiecznie, bo prowadził ich sam Bóg.

Ania. Śpi z koszulą nocną swojej mamy, w ten sposób koi ból po jej odejściu. Bliscy szanują jej zachowanie... Każdy powinien mieć prawo do przeżycia na swój sposób żałoby.

W Nowym Testamencie Jezus nazywa śmierć snem. Mówi o tym scena uzdrowienia córki Jaira. - Wskrzeszenie w tej scenie jest jak obudzenie - wyjaśnia ks. Knop. - Kiedy śpimy, odpoczywamy, nabieramy sił. Kiedy przełożymy to na perspektywę naszej wiary, uznamy, że śmierć jest tym krótkim snem po trudach życia, po to, żeby wejść do nowego życia, w którym będziemy wypoczęci.

Jola. Przez cztery lata jej ojciec walczył z chorobą, każda kolejna bitwa była dłuższa i bardziej wyniszczająca. Jola po każdej wizycie w szpitalu, czuła się jakby przez jej ciało przechodził huragan, który wymiatał wszelką energię do życia. Wzruszało ją, jak tata dzielnie ukrywał cierpienie. Miał w sobie niezniszczalną pogodę ducha. Nigdy wcześniej nie byli sobie tak bliscy, choroba zbliżyła ich emocjonalnie do siebie. Mimo to Jola nie potrafiła powiedzieć ojcu, jak bardzo go kocha. Podczas którejś wizyty odwaga przyszła; może to nie była odwaga, a silne pragnienie? Płakali oboje... Teraz najtrudniej jest, kiedy Jola odwiedza rodzinny dom, tam wszystko przypomina tatę. Nie lubi chodzić na jego grób; czuje, że tam go nie ma, za to niebo stało się jakby bliższe... Chętnie rozmawia z dziećmi o dziadku, nie ukrywa wtedy łez; niech widzą, że życie składa się i z radości, i ze smutków. Pokaże im, że warto w sobie pielęgnować pamięć o tych, którzy odeszli, to pozwala czuć i wierzyć, że są z nami na zawsze.

Ks. Tomasz Knop ma jedno powiedzenie o śmierci, o którym sam mówi, że jest dość trywialne. Mnie ono przekonuje. Śmierć jest jak dziura w serze; dziury w serze są, ale nigdy nie mogą być większe od samego sera. Podobnie śmierć: istnieje, ale nigdy nie jest większa od życia!

2013-10-22 12:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

I Ty wymaluj obraz!

„Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie” – to polecenie skierował Jezus do św. Faustyny 85 lat temu. Dziś siostry z ekipy Faustyna2016 i członkowie wspólnoty Chrystus w Starym Mieście zapraszają do pomocy w „wymalowaniu” wizerunku Miłosiernego nie za pomocą farb i pędzla, lecz zdjęć twarzy

Chcemy stworzyć „żywy” obraz Jezusa Miłosiernego. Ten obraz pokazuje nam, jaki jest Bóg. Ale jest też zaproszeniem do tego, żebyśmy i my stawali się coraz bardziej miłosierni, jak Jezus – wyjaśnia s. Emanuela Gemza ZMBM z ekipy Faustyna2016 i dodaje: – Sens akcji jest głęboki. Chodzi o to, żebyśmy chcieli być tacy jak Jezus! Aby inni, patrząc na nasze życie i czyny, mogli zobaczyć miłość Jezusa.

CZYTAJ DALEJ

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję