Reklama

Wiara

VI Niedziela w ciągu roku C

Rozważanie Ks. Mariusza Rosika: Konsternacja na górze

„Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie” (Mt 5,1) – takimi słowami ewangelista Mateusz wprowadza czytelnika do wysłuchania Jezusowego Kazania na górze, które rozpoczyna się ośmioma błogosławieństwami. Ta sama mowa u Łukasza wprowadzone została zupełnie inaczej: „Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie” (Łk 6,17). Tak jawna rozbieżność – Mateuszowa góra i Łukaszowa równina – przez wieki budziła konsternację biblistów. Próbowano wyjaśniać ją na wiele sposobów.

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

James Tissot/pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedni dowodzili, że zwyczajem wędrownych nauczycieli było powtarzanie tych samych nauk w różnych okolicznościach. Można więc z powodzeniem przyjąć, że Jezus powtarzał błogosławieństwa nie tylko na górze czy równinie, ale także w domach, synagodze czy świątyni. Inni twierdzili, że zamiarem Mateusza było ukazanie Jezusa jako nowego Mojżesza. Skoro Mojżesz wyszedł na górę, być narodowi wybranemu dać Dekalog, tak Jezus jako nowy Mojżesz wychodzi na górę, by rodzącemu się Kościołowi, dać przykazanie miłości bliźniego. Najnowsza propozycja biblistów każe sięgnąć do aramejskiego tła wygłoszenia mowy. W języku Jezusa słowo taurah oznacza zarówno „górę”, jak i „pole”. Wydaje się, że ten właśnie termin stoi u podstaw obydwu przekładów. Można więc uniknąć konsternacji spowodowanej różną lokalizacją Jezusowego kazania.

Dużo większą konsternację natomiast budzi jego treść. Jezus uczy, jak widzieć przegraną zwycięstwem, smutek radością, ubóstwo bogactwem, ofiarę darem, a śmierć życiem. Jego największym marzeniem jest uczynić nas najszczęśliwszymi na świecie. A klucz otwierający drzwi takiego szczęścia jest tylko jeden: trwanie w bliskości Boga. Bo ostatecznie nie jest tak ważne, gdzie błogosławieństwa zostały wygłoszone. Dużo istotniejsza jest odpowiedź na inne pytanie: na ile kształtują one mój sposób widzenia świata?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Źródło szczęścia

Reklama

Gdy kilka lat temu wraz z grupą pielgrzymów stanęliśmy przy zatłoczonym Murze Płaczu w Jerozolimie, byliśmy świadkami interesującej sceny. Dwóch wyznawców judaizmu w tradycyjnych strojach wyraźnie się kłóciło. Stali naprzeciw siebie, wymachiwali rękoma, a wypowiadanie zdania stawały się coraz głośniejsze. Podszedł do nich trzeci mężczyzna, by ich uciszyć i … w pewnym momencie padł na ziemię. Czyżby zasłabł? Nie! Może ktoś go uderzył? Również nie! Czemu więc upadł? Bo gdy stanął pomiędzy kłócącymi się mężczyznami, ci zaczęli wypowiadać przeciw sobie złorzeczenia. Aby żadne z nich nie spadło na niego – sam rzucił się na ziemię.

Wyznawcy judaizmu mają ogromną wiarę w moc wypowiadanego słowa. Bohater tej rodzajowej scenki sądził, że jeśli będzie stał zbyt blisko kogoś, kto życzy drugiemu zła, to owo złorzeczenie może dotknąć jego samego. Wolał usunąć się z drogi!

Czy słowa Jeremiasza „przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku” są formą złorzeczenia? Czy ten sam wydźwięk mają słowa Chrystusa, który kilkukrotnie woła: „Biada wam!”? Albo konstatacja Pawła, który twierdzi, że jeżeli „tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania”? Na szczęście wszyscy trzej – Jeremiasz, Jezus i Paweł – mówią także o błogosławionych, czyli szczęśliwych!

Jeremiasz: szczęście z zaufania Bogu

Żyjący w VI wieku przed Chr. prorok Jeremiasz ogłasza przeklętym tego, kto woli ufać ludziom niż Bogu. Właśnie takim było pokolenie proroka wobec szykujących się do natarcia na Jerozolimę wojsk babilońskich. Ufali własnej sile, zamiast Bogu. Nie poszli za nawoływaniem Jeremiasza. A nawoływał do nawrócenia i pełnienia woli Boga, aby w ten sposób ocalić Jerozolimę. Jego głos pozostał bez echa.

Reklama

Na zasadzie kontrastu postawę człowieka, który ufa Bogu Jeremiasz ukazuje za pomocą obrazu, który przemawia bardzo mocno w Ziemi Świętej, kraju o suchym, miejscami pustynnym klimacie: „Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad płynącą wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, że przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście”. Jak drzewo czerpie życiodajne soki ze źródła, tak człowiek ufający Bogu od Niego czerpie siłę do pokonywania przeciwności.

Filozofia próbuje określić szczęście jako stały, trwały stan zadowolenia z życia. Współczesne kierunki myśli o człowieku głoszą, że szczęście przybiera postać osoby. Nie można być szczęśliwym bez bliskiej relacji z drugą osobą, bez przyjaźni czy miłości – nawet wtedy, gdyby miały być one złączone z niepokojem czy bólem. „Nikt nie jest samoistną wyspą” – pisał przedstawiciel angielskiego baroku John Donne.

Jak więc w takim kontekście rozumieć słowa, iż przeklęty jest ten, kto pokłada nadzieję w człowieku? Czy mamy uciekać od ludzi? Absolutnie nie! Słowa te nie są wezwaniem do zerwania relacji z innymi, ale zachętą do szukania przyjaźni z tymi, którzy ufają Bogu. Dopiero w relacji z drugim człowiek jest w stanie w pełni rozwinąć swoje możliwości. A ta najgłębsza relacja zwie się miłością. Ostatecznym źródłem miłości jest zawsze Bóg. A skoro tak, to jest On również źródłem szczęścia.

Jezus: szczęście pomimo kłopotów

Reklama

Gdybyśmy dzisiaj znaleźli się na przesyconym słońcem ateńskim rynku niemal 25 wieków wstecz, gdzieś pomiędzy monumentalnymi świątyniami starożytnych bogów a tchnącymi klasycznym pięknem rzeźbami Fidiasza moglibyśmy spotkać wędrującego filozofa, Arystotelesa, nauczającego o szczęściu. Swym słuchaczom wyjaśniał, że jest to stały stan zadowolenia z życia i że szczęściem jest już samo dążenie do celu, nie tyle osiągnięcie go. Porównywał Arystoteles szczęście do zdobywania góry. Cała radość płynie nie tyle ze zdobycia szczytu, ile w samej wędrówce, w każdym kroku, który przybliża nas do celu.

O szczęściu również uczy nas dzisiaj Jezus. Moglibyśmy parafrazować zanotowane przez Łukasza błogosławieństwa mówiąc: Szczęśliwi, którzy nie przywiązują wagi do dóbr tego świata; szczęśliwi, którzy potrafią się dzielić z potrzebującymi; szczęśliwi, którzy pozostają wierni prawdzie bez względu na konsekwencje; szczęśliwi, którzy wybierają Chrystusa nawet za cenę odrzucenia przez innych. Bo ostatecznie dla chrześcijanina szczęście przybiera twarz Chrystusa. Nawet trudne warunki zewnętrzne nie mogą wyrwać szczęścia z serca osoby, która przylgnęła do Niego.

Paweł: ku szczęściu wiecznemu

Francuz, Maxence van der Meersch, autor książki Ciała i dusze, pisał: „Człowiek godzi się na to, że dalej nie ma nic, kiedy myśli o sobie. Ale nigdy nie może na to przystać, kiedy chodzi o tych, w których dojrzał blask piękna, dobra, o tych, których kochał”. Z pewnością prawdą jest, że człowiek nigdy nie chciałby utracić tych, których kocha i pragnie być z nimi również w wieczności. Ale prawdą jest również to, że człowiek zatroskany jest także o swoją wieczność, czy – jak niekiedy mówimy – o szczęście wieczne. Szczęście ma nie tylko wymiar doczesny. Sięga poza granice naszego ziemskiego życia. Dlatego Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu zauważa: „Gdybyśmy tylko w tym życiu nadzieję pokładali w Chrystusie, bylibyśmy bardziej od innych godni politowania”.

Jeremiasz, Jezus i Paweł mówią dziś do nas o szczęściu. Człowiek samotny nie może być w pełni szczęśliwy. Dlatego Bóg daje nam przyjaciół i ludzi nam bliskich. Daje nam siebie. Ta bliskość trwać będzie także w wieczności, jeszcze bardziej uwypuklona i oczyszczona.

„Szczęście pomimo kłopotów”, Biblioteka Kaznodziejska 1 (2025) 186-188.

2025-02-15 11:21

Oceń: +62 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Historia lubi się powtarzać

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Tass Saada był jednym z najbardziej wyszkolonych snajperów Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Urodził się w 1951 roku w Gazie, w namiocie dla uchodźców. Wsławił się swymi czynami w 1968 roku w bitwie o al-Karame. Walczących muzułmanów wspierała wtedy armia Królestwa Jordanii.

Snajper Saada nienawidził Żydów tak, jak to tylko możliwe. Strzelał z zimną krwią. Bardzo precyzyjnie. Brał udział w nieudanym zamachu na księcia Jordanii. A potem otrzymał pracę swego życia: został osobistym kierowcą Jassira Arafata.
CZYTAJ DALEJ

Zmarła mama ks. Wojciecha Węgrzyniaka

2025-12-12 08:06

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Wojciech Węgrzyniak/Facebook

W czwartek wieczorem zmarła mama Księdza Wojciecha Węgrzyniaka. Miała 86 lat. Duchowny poinformował o śmierci we wpisie na jego profilu na Facebooku.

"W czwartek wieczorem przeszła z życia do Życia nasza mama, Wiktora Węgrzyniak, z domu Zązel, przeżywszy lat 86 i zostawiając na tym świecie spory kawałek dobrego serca.
CZYTAJ DALEJ

Bp Wołkowicz: Wpatrujmy się w Maryję po to, by poddawać Panu Bogu!

2025-12-13 09:22

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA.

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA.

- Wpatrujmy się w Maryję po to, by uczyć się od Niej - w każdej z tych sytuacji życiowych, w których Ona była, i w których my się znajdujemy - poddawać Panu Bogu. Pozwalali Mu się prowadzić - czy jest radość, czy jest niepokój, a wtedy znajdziemy radość najgłębszą. Radość z pewności, że Bóg jest z nami. Bóg jest przy nas - mówił bp Wołkowicz.

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA. W wygłoszonej homilii powiedział: - Dziś Pan Bóg przez proroka Izajasza mówi, o gdybyś zważał na me przykazanie. To jest taki troszkę wyrzut z żalem. Gdybyś to uczynił, twoje życie było inne. Wtedy stałby się pokój twój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale. Twoje potomstwo było jak piasek i jak ziarnko twoje na to rośnie. Tak naprawdę to, o co chodzi, to jest otworzyć serce, przyjąć, pozwolić Panu Bogu, żeby to On kierował moim życiem. Oczywiście to nie jest tak, że to wszystko zależy tylko ode mnie, od mojego wysiłku, bo Słowo Boże, bo przykazania, tak naprawdę to jest forma obecności Pana Boga. Taka sama jak w Eucharystii jest obecność Pana Jezusa w Słowie. Boga, który do mnie przemawia. Więc te zalecenia, które daję, są Jego słowami, ale skoro to jest Jego obecność, to to Słowo ma też moc uczynienia tego, co przekazuje. Więc to nie jest tylko mój wysiłek. Moim wysiłkiem jest otwartość, pozwolenie, żeby to Pan Bóg mnie zaskoczył, żeby Pan Bóg ciągle działał. Ale to On działa, On przemienia. Weźmy sobie takie przykazanie miłości nieprzyjaciół. Jest to jedno z przykazań. Najbardziej radykalne w chrześcijaństwie. Po ludzku niemożliwe do zrealizowania. No ale, kiedy przyjmę, że to jest Słowo Boga, że to Pan Bóg wie, co mówi i On mi daje siłę, żeby to uczynić. Z drugiej strony, jeżeli ja próbuję podjąć pewne akty, wyjść do człowieka, który jest moim nieprzyjacielem, którego kochać trudno, to Pan Bóg da mi siłę, żeby to moje działanie przyniosło owoce, żeby przemieniło naszą relację. Zobaczcie, tutaj tak naprawdę widać, że potrzebne są dwie strony w tym, żeby Pan Bóg mógł nas zbawić, mógł przyjść do nas, mógł do nas przychodzić. Z jednej strony potrzebna jest moja otwartość i moja chęć przyjęcia tego Słowa, czyli próba życia Nim. - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję