Reklama

Wydarzenie goni wydarzenie

Przewidywanie przyszłych zdarzeń przypomina wróżenie z fusów. Jednak jedno jest pewne: w 2014 r. nie będziemy narzekać, że nic się nie dzieje. Wydarzenie będzie gonić wydarzenie

Niedziela Ogólnopolska 1/2014, str. 20-23

Marcin Żegliński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Najważniejsze wydarzenia w życiu Kościoła w 2014 r. to: kanonizacja Jana Pawła II, zmiana przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i wizyta „ad limina apostolorum” polskich biskupów w Stolicy Apostolskiej. W polityce – wybory do Europarlamentu i do samorządu, przetasowania na scenie politycznej, nowi gracze, wzrost lub spadek w sondażach. W gospodarce – chwiejna równowaga na niskim poziomie, rosnący garb długu publicznego i deficytu. W kulturze – niepewne losy filmu o Smoleńsku, filmu o Powstaniu Warszawskim, ważna nagroda teatralna. W sporcie – medale Polaków: spodziewane na zimowych igrzyskach i – niepewne – w mistrzostwach świata siatkarzy rozgrywanych w Polsce. Do tego okrągłe rocznice wyborów 1989 r., Powstania Warszawskiego i zdobycia Monte Cassino… Nie będziemy w tym roku narzekać na brak wydarzeń. Oj, będzie się działo.

Gorący czas

W 2013 r. w polityce miało się dziać niewiele. Dopiero w nowym, 2014 r. – jak prognozowano – może dojść do zmian. Mniej więcej to się sprawdziło: nie działo się nic nadzwyczajnego. Ubiegły rok to w polityce przedbiegi do przedbiegów, a prawdziwe rozstrzygnięcia czekają nas w 2015 r., gdy wybierzemy parlament – a zatem również rząd – i przedłużymy kadencję, lub nie, obecnym mieszkańcom Belwederu.
Na to, co się wtedy zdarzy, istotny wpływ będą mieć wydarzenia tego roku, rozpoczęte wiosenną kampanią do Parlamentu Europejskiego. Tegoroczne głosowania to sondaż: z ich wyników dowiemy się, co się może zdarzyć w przyszłości. Gdy któraś z partii osiągnie dużą przewagę albo jakaś nowa, np. Polska Razem, utrzyma się ponad progiem, może to mieć wpływ na późniejsze wydarzenia. Wielu może dokonać rewizji swojej aktywności w polityce, a to może doprowadzić do sensacji.
Ten rok może namieszać, ale na kulminację musimy poczekać. – Cykl wyborczy potrwa jeszcze dwa lata, we wcześniejsze wybory do Sejmu nie wierzę – mówi prof. Piotr Gliński, socjolog i ekonomista z PAN. – Zbliża się jednak gorący czas, a im bliżej wyborów, tym większe prawdopodobieństwo przetasowań.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z kim warto iść

Dr Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, doskonale pamięta, jak bardzo różniły się między sobą wybory do Europarlamentu z lat 2004 i 2009. Pierwsze to apogeum zamieszania na scenie politycznej. Próg wyborczy przekroczyło osiem partii. Zaraz potem nastąpiło przesilenie, po którym polska scena zaczęła się układać na nowo.
Pięć lat później głosowanie przyczyniło się do uporządkowania sceny. W PE znaleźli się reprezentanci tylko czterech partii. W tym roku może powtórzyć się któraś z tych sytuacji – przypomina Jarosław Flis. Jednak podstawy do przewidywania są słabe, a sytuacja niepewna. Można spodziewać się wszystkiego. Także zakonserwowania sceny politycznej. Zamieszanie lub uporządkowanie mogą wzmocnić wybory samorządowe.
Dla wyborców i polityków „sondażowe” wybory do Europarlamentu to ważny test na to, z kim warto iść, a z kim trzeba dać sobie spokój, tłumaczy dr Flis. Jednak, jak pokazali politycy Unii Wolności w 2004 r., każdy kapitał da się szybko roztrwonić.
Czy w 2014 r. spadek notowań rządzącej PO pogłębi się? – O bliskim końcu tej partii słyszymy od pięciu lat. Platforma traci, ale ma nadal potencjał. Poza tym może jej pomóc PiS, którego notowania rosną, ale Jarosław Kaczyński zawsze może powiedzieć coś niemądrego. Gdy mówił o śląskości jako zakamuflowanej opcji niemieckiej, stracił na Śląsku jedną czwartą głosów – mówi Jarosław Flis.

Dużo za mało

Politycy PO przebąkujący, że w nowym roku w gospodarce powieje optymizmem, zdumiewają Ireneusza Jabłońskiego z Centrum im. Adama Smitha. – Pozytywne zdarzenia w gospodarce, nabieranie tempa rozwoju nie biorą się same z siebie – zaznacza. Potrzeba impulsu. Tymczasem o przełomowych działaniach o charakterze systemowym w gospodarce, w systemie fiskalnym, prawie gospodarczym, prawie pracy itp.
– które uwolniłyby naturalną przedsiębiorczość i aktywność Polaków w życiu ekonomicznym – nie słychać.
– Dlatego oczekiwanie, że samo się poprawi, że gospodarka sama się naprawi i wyjdzie ze stagnacji, jest naiwnością – zaznacza dr Jabłoński. Tym bardziej że w otoczeniu gospodarczym Polski, u partnerów z UE, jest jeszcze gorzej: problemy zasypują dodrukowywaniem pieniędzy. – Dlatego jestem sceptykiem co do szans na rozkwit gospodarczy w nowym roku.
Jak przewiduje prof. Piotr Gliński, polska gospodarka, opierająca się głównie na przedsiębiorczości polskich biznesmenów, będzie powoli „tykała”. Tymczasem jeden czy dwa procent rozwoju to dużo za mało. – My musimy, jak twierdzą ekonomiści, rozwijać się w tempie czterech procent, bo to dopiero da pewną dynamikę i możliwość rozwiązywania kwestii długu publicznego czy deficytu. To nad nami będzie wisiało w 2014 r.! Jeżeli nie poprawi się katastrofalnej ściągalności podatków, przekroczymy progi ostrożnościowe, gospodarka będzie cały czas na krawędzi. Grozi nam też w każdej chwili – wskutek zaniechań rządu – zapaść finansów publicznych. A następnego OFE, pozwalającego gasić pożar, nie będzie.

Reklama

Bunt widzów

Wydarzeniem kulturalnym, ale i politycznym 2014 r. będzie film Antoniego Krauzego o katastrofie smoleńskiej... jeśli uda się go skończyć. – Gwarancji nie ma, to zależy od wsparcia, jakie otrzymamy – mówi Maciej Pawlicki, producent filmu, publicysta.
Środków na razie nie ma, trwa zbiórka pieniędzy i oczekiwanie na decyzję Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej w sprawie dofinansowania produkcji. – Mamy gotowy plan, projekt, ekipę, część zdjęć. Jest silna determinacja, żeby ten film powstał, ale bez dotacji z PISF będzie to trudne.
Po raz pierwszy w tym roku zostanie przyznana nagroda im. Zygmunta Hübnera „Człowiek teatru”. Ogłoszenie wyników i uroczyste wręczenie nagrody ma nastąpić w marcu. Maciej Pawlicki ma nadzieję, że nagroda będzie ważna dla polskiego teatru, przeżywającego trudny czas.
– W wielu miejscach popadł on w galop głupoty i prowokacji jako jedynej treści. Mam nadzieję, że nadejdzie wreszcie czas otrzeźwienia – mówi. – Chodzi o to, żeby do głosu doszli ci, którzy mają coś do powiedzenia, a nie ci, dla których pomysłem na sztukę jest obrażanie uczuć religijnych, tzw. przewartościowania i granie głupot. Jestem przekonany, że bunt widzów przeciwko hochsztaplerstwu, prowokacji i głupocie, z którym już mamy do czynienia, będzie miał swój dalszy ciąg, że teatr wróci do przyzwoitości.
Wydarzeniami, zdaniem Pawlickiego, będą dwa filmy związane z Powstaniem Warszawskim, którego 70. rocznica minie w tym roku. „Kamienie na szaniec” Roberta Glińskiego i „Miasto 44” Jana Komasy. Miłośników serialu „Czas honoru” ucieszą zapewne nowe, acz retrospektywne odcinki serialu, rozgrywające się w czasie powstania. – Pojawi się w nich mój bratanek Antoni Pawlicki, który zniknął w poprzedniej serii.

Reklama

W okowach propagandy

2014 r. to czas okrągłych rocznic. Rocznice wyborów z czerwca 1989 r., zdobycia Monte Cassino, wreszcie – wybuchu Powstania Warszawskiego. Politycy będą chcieli je wykorzystać, by wokół nich budować swoją pozycję. Rządzący zechcą wykorzystać je do zorganizowania święta władzy. Zrobi to Bronisław Komorowski, choć i Donalda Tuska nie zabraknie w telewizji, przypuszcza prof. Piotr Gliński. Rocznice wykorzystają szczególnie ci, którzy mają dostęp do najważniejszych mediów.
– W Polsce główne media – uczestniczą w tym trzy główne telewizje i parę wysokonakładowych gazet – służą propagandzie, mówią to, co rządzący chcą słyszeć – mówi prof. Gliński. – Nie informują, lecz propagują. To demoralizujące i destrukcyjne dla życia społecznego. Nic się w tej sprawie w najbliższym czasie nie zmieni.
Premier, zamiast rządzić, rozwiązywać problemy społeczne – ociepla wizerunek, otacza się dziećmi: a to afrykańskimi, a to z kliniki Budzik, wyciąga z zakamarków życia prywatnego żonę i stawia na pierwszej linii frontu propagandowego. To wszystko jest niefajne – ocenia prof. Gliński. – I będzie takie. Pod tym względem niczego lepszego się nie spodziewam – mówi.
Socjologowie tłumaczą, że w życiu społecznym istnieje prawdopodobieństwo wydarzenia nieprzewidywalnego. – W Polsce takim wydarzeniem – potencjał ku temu jest, nagromadził się w ostatnich latach – byłaby jakaś forma buntu pracowniczego – tłumaczy prof. Gliński. – Ożywienie obywatelskie, pracownicze, religijne jest wyraźne. Jakie formy przyjąłby ewentualny bunt – nie wiadomo, ale wiadomo, że ta bomba już tyka.

Na fali

Optymiści spodziewają się w czasie zimowych igrzysk w Soczi (odbędą się w lutym) sukcesów podobnych do tych z poprzednich, w Vancouver. Polacy zdobyli wtedy sześć medali, najwięcej w historii zimowych występów. Jak obliczono, Polacy mają dwanaście szans medalowych w czterech konkurencjach. A zwykle spełnia się jedna na trzy.
– W rachubę wchodzą cztery medale i to uznalibyśmy za sukces – tłumaczy Leszek Masierak, kierownik działu sportowego ITVL. Nie wystąpi już co prawda Adam Małysz, ale wystartuje Justyna Kowalczyk. I to jest, według Masieraka, murowany kandydat do medali w Soczi. Oprócz niej – skoczkowie, biathlonistki, łyżwiarki i łyżwiarze szybcy.
Najważniejszą imprezą w sportach zespołowych w nowym roku będą dla nas mistrzostwa świata w siatkówce mężczyzn, które odbędą się we wrześniu. Nieprzypadkowo odbędą się w Polsce, od lat w tej dyscyplinie sportu osiągamy sukcesy. Ale czy będzie tak tym razem – pewności nie ma.
– Zachowanie naszych siatkarzy jest niewiadomą. Po znakomitym początku w 2012 r., gdy wygraliśmy Ligę Światową i wydawało się, że jesteśmy na wielkiej fali, była porażka na igrzyskach w Londynie – przypomina Leszek Masierak. – Potem nie było lepiej: nie dostaliśmy się do finału Ligi Światowej, przegraliśmy mistrzostwa Europy. Zmiana trenera na niedoświadczonego Stefana Antigę jest ryzykowna. Ściany pomagają gospodarzom, ale bardziej prawdopodobny jest blamaż niż sukces na miarę tego z Japonii sprzed pięciu lat.

2013-12-30 14:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niewiarygodne, ale prawdziwe

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 71

[ TEMATY ]

święci

wikimedia.pl

św. Tomas z Celano

św. Tomas z Celano

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Dowodzą tego najbardziej osobliwe cuda dokonane za wstawiennictwem świętych.

Dar bilokacji, mówienie językami, dar uzdrowienia czy stygmaty – te cuda chyba nikogo nie dziwią. Ich katalog jest jednak obszerniejszy, znajdują się w nim również takie nadnaturalne zjawiska, które mogą się wydawać co najmniej osobliwe albo nawet ekstrawaganckie. W logice Boga jednak mają one wielkie znacznie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Pierwszy Synod Diecezji Świdnickiej. Hasło, hymn i logo

2024-04-24 10:53

[ TEMATY ]

Świdnica

synod diecezji świdnickiej

diecezja świdnicka

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Już w sobotę 18 maja w katedrze świdnickiej zostanie zainaugurowana uroczysta sesja Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej. Tym czasem świdnicka kuria zaprezentowała logotyp wydarzenia.

Ważnymi znakami, które będą towarzyszyć wiernym w czasie tego ważnego wydarzenia, są specjalnie wybrane hasło, hymn oraz logo, odzwierciedlające duchową misję i cel Synodu.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję