Reklama

Niedziela Małopolska

Pan Jezus tak chciał

„Katecheza pędzlem i ołówkiem” to tytuł wystawy, jaką do końca kwietnia można oglądać w Muzeum Archidiecezjalnym kard. Karola Wojtyły przy ul. Kanoniczej 19 w Krakowie. Jej autorem jest ks. Wacław Piszczek CM

Niedziela małopolska 16/2014, str. 5

[ TEMATY ]

wystawa

Małgorzata Cichoń

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAŁGORZTA CICHOŃ: – Jest Ksiądz misjonarzem, który głosi Pana Jezusem słowem, ale przede wszystkim – obrazem. Czy zawsze tak było?

KS. WACŁAW PISZCZEK CM: – Dopiero od pewnego etapu, a dokładniej – od końca lat 80. XX wieku, kiedy uświadomiłem sobie wagę słowa drukowanego i obrazu. Słowo drukowane było wtedy mocne i panowało na nie zapotrzebowanie. Zaistniał szczegół – jezuici mnie znaleźli, przy okazji jednej z moich wystaw, i zaproponowali współpracę przy tworzeniu „Posłańca”. Zostałem redaktorem graficznym. Wcześniej nie miałem bliższego kontaktu z tego typu pracą. Tam zorientowałem się, że z malutką homilią można dotrzeć do 100-200 tys. wiernych. To mnie zainspirowało. I odtąd naciskałem w zgromadzeniu Księży Misjonarzy, by założyć nasze wydawnictwo. W 1987 r. udało nam się je utworzyć i wtedy zaczęła się ta intensywna katecheza. Zatytułowałem ją „Pędzlem i ołówkiem”, bo tych dwóch narzędzi używam w pracy.

– Pierwszą autorską wystawę miał Ksiądz podobno już w VI klasie szkoły podstawowej...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tak, w rodzinnym Libertowie, wówczas jeszcze na przedmieściach Krakowa. Kierownik szkoły zobaczył moje fikuśnie rysunki i zmusił mnie, bym przygotował ich więcej. To były chyba oleje – kwiatki w wazonie, martwa natura, ale najwięcej rysowałem kredką.

– Skąd to zainteresowanie sztuką?

– Rysowałem od dziecka. W I klasie chorowałem na świnkę. Mama kupiła mi wtedy trzy bloki rysunkowe i kredki. Taki najwcześniejszy obraz zapamiętałem. Gdy chodziłem do szkoły średniej, była wychowawczyni przechodziła koło naszego domu: „O, pani Piszczykowa, napiłabym się wody”. I w kuchni zobaczyła jeden z moich obrazków – mama przykryła nim akurat garnek z mlekiem. Oburzyła się pani wychowawczyni: „O Boże kochany, niechże pani mi to da”. To była chyba kapliczka na podniszczonej sklejce – dlatego mama ją wykorzystała w kuchni... Gdy wstąpiłem już do seminarium, to podarowałem tej pani całkiem porządny, duży obraz.

Reklama

– Kiedy wstąpił Ksiądz do zgromadzenia, myślał o tym, że będzie ewangelizował przez obrazy? Czy też liczył się z tym, że trzeba będzie to hobby zostawić?

– Może nie myślałem o tym, że będę to musiał całkiem zostawić, nie przypuszczałem jednak, że ta działalność przyjmie aż taką formę! W seminarium od razu wykorzystano mnie do malowania okładek do Meteoru (czasopisma dla kleryków), plakatów powołaniowych, etc… Z reguły, w tamtym czasie, nie zdarzało się, żeby, będąc w seminarium, jednocześnie chodzić na jakieś dodatkowe lekcje na zewnątrz. Ale, w moim przypadku, dyrektorzy pozytywnie na to popatrzyli. Prof. Adam Stalony-Dobrzański w 1967 r. przyjął mnie jako wolnego słuchacza na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. 4 lata tam chodziłem, dopóki nie wybuchły rozruchy w Gdańsku. Wtedy pojawił się taki nacisk, sprawdzanie po uczelniach – a ja nie chciałem mojego Profesora narażać. On tworzył dużo polichromii kościołów. Wszyscy wiedzieli, że to jest człowiek głębokiej wiary, prawosławny. Traktował mnie jak syna i nie chciał za naukę żadnych honorariów.

– „Nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” – odpowiadają Apostołowie, którym Sanhedryn zakazuje głosić o zmartwychwstaniu Jezusa. A Ksiądz przekazuje tę prawdę wizualnie…

– Zamykam Ewangelię w formę obrazu. To dodatkowy talent, w który mnie Pan Bóg wyposażył. Traktuję tę działalność jako rodzaj powołania – żeby nie zmarnować talentu. To nie jest górnolotna sztuka przez wielkie „S”, tylko twórczość rozwinięta, w moim przypadku, w grafice, w temacie religijnym. Ale ta aktywność jest podporządkowana służbie. To coś, czego nauczył mnie prof. Adam Stalony-Dobrzański: „Bardzo cię proszę, jak będziesz malował, byś czasami nie siebie. Masz być rzemieślnikiem Pana Boga. Jakbyś mi przekręcił Pana Jezusa – to pamiętaj, że cię za ucho pociągnę, choćby i zza grobu”.

– Przekręcić??? Co miał na myśli?

– Bo tak potrafią przekręcić Chrystusa Pana w wizualizacji, w formie, że to jest już trochę nawet i bluźnierstwo. To jest maniera. Wielu popełnia ten błąd. Trochę z tej maniery było i u mnie. Kiedyś Dobrzańskiemu namalowałem Pana Jezusa ukrzyżowanego, cierpiącego, który wisiał na ręce. „Człowieku, coś ty namalował?! Boga poddającego się. A przecież tam jest wyraźnie napisane: „Ramionami objął świat»” – zbeształ mnie prawosławny wykładowca. Te wschodnie wizerunki to mają: „Objął ramionami świat”. Ważne, żeby obraz nie był odstraszający. To istotne zwłaszcza dla nas, Słowian. Nie lubimy zadawania cierpienia, nie mamy w sobie tyle okrucieństwa.

– Wizerunki towarzyszą nam podczas Triduum Sacrum – np. w czasie Drogi Krzyżowej, są także świadkami zmartwychwstania: Całun Turyński, Chusta z Manoppello. Pan Jezus powiedział też do św. Siostry Faustyny: „Namaluj obraz”. To znaczy, że tego chce.

– To bardzo głęboka myśl. Wielu ludzi chętniej przeczyta jakiś tekst, jeśli jest on urozmaicony rysunkiem, bo każdy człowiek, obojętnie w jakim wieku – to jest małe dziecko. Również dzisiaj oddziaływanie wizualne jest zdecydowane, co widać np. w reklamie. Dlatego konieczne i bardzo celowe jest posługiwanie się obrazem w głoszeniu Ewangelii. Najważniejsze z tej naszej dzisiejszej rozmowy jest więc to zdanie: Pan Jezus tak chciał.

Wystawa „Katecheza pędzlem i ołówkiem” czynna jest od wtorku do piątku, w godz. 10-16, a w soboty i niedziele: 10-15.

2014-04-16 15:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Niezłomny

Niedziela kielecka 43/2020, str. VI

[ TEMATY ]

wystawa

Prymas Tysiąclecia

T.D.

Organizatorzy wystawy i jej goście

Organizatorzy wystawy i jej goście

Muzeum Diecezjalne w Kielcach wystawą „Fortis in Fide. Silny w wierze” przypomina sylwetkę Prymasa Tysiąclecia.

Fotografie – wiele z nich użyczonych z parafii diecezji kieleckiej, wątki biograficzne, fragmenty homilii i rozważań… – wszystko to dobrze kreśli sylwetkę jednego z najbardziej doświadczonych i niezwykłych pasterzy Kościoła w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję