Reklama

Sukcesy propagandy

Rosja od zawsze i wszelkimi sposobami stara się siać zamęt, a przede wszystkim tak wpływać na myślenie Polaków, by ostatecznie pozbawić ich woli obrony niepodległego państwa

Niedziela Ogólnopolska 10/2015, str. 36-37

archer10 (Dennis) / Foter.com / CC BY-SA

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dowiadujemy się i jesteśmy ostrzegani, że Rosja, prowadząc tzw. wojnę hybrydową – czyli działania łączące różnorodne możliwości, angażujące nowoczesne technologie w celu „doprowadzenia do erozji siły przeciwnika, jego wpływów i woli” (z definicji Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych) – skutecznie używa wszystkich narzędzi i metod klasycznej propagandy. I z tego właśnie powodu słowo „propaganda” zostało w naszym kraju nagle wyciągnięte z lamusa historii. Polskie elity wydają się zaskoczone i święcie oburzone wrogością rosyjskich propagandystów. Przed rosyjską propagandą ostrzegają dziś nawet ci, którzy jeszcze niedawno wyśmiewali każdego, kto choćby tylko zwracał uwagę na możliwość jakichkolwiek i czyichkolwiek tego rodzaju destrukcyjnych działań.

Reklama

Tymczasem kremlowska propaganda doskonale wypełnia zadanie osłabiania przeciwników; za pośrednictwem specjalnie w tym celu stworzonych mediów (np. telewizji RT, dawniej Russia Today) wykłada „zgniłym zachodnim społeczeństwom” swoje racje w sposób uprzejmie profesjonalny i osiąga pożądane cele – jeśli nie sympatię, to przynajmniej daleko posuniętą wyrozumiałość ludzi Zachodu. Prawdziwie podjazdowa wojna propagandowa toczy się natomiast w Internecie, który daje olbrzymie możliwości wszelkich manipulacji. A ponadto – jak oceniają analitycy – ta sama kremlowska propaganda odnosi równie wielkie sukcesy w przygotowywaniu własnego narodu na ewentualność wojny; za jej sprawą poparcie społeczne dla prezydenta Władimira Putina wciąż rośnie. Świat się już nie śmieje – świat się co najwyżej dziwi. Moskwa tymczasem odwraca kota ogonem i potępia propagandę Unii Europejskiej; rosyjskie ministerstwo oświaty oficjalnie protestuje przeciwko propagandowej „obrobotce”, jakiej przedstawiciele Unii dopuszczają się podczas spotkań na wyższych uczelniach. Wojna propagandowa toczy się więc na wielu frontach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pod przykrywką

Wpływ rosyjskiej propagandy na polskie społeczeństwo staje się już także coraz bardziej widoczny, mimo ugruntowanej historycznie rusofobii (która zresztą bywa również umiejętnie wykorzystywana przez kremlowskich propagandystów). Jak konsekwentnie twierdzi – i od dawna przestrzega, także na łamach „Niedzieli” – prof. Romuald Szeremietiew, Rosja od zawsze i wszelkimi sposobami stara się siać zamęt, a przede wszystkim tak wpływać na myślenie Polaków, by ostatecznie pozbawić ich woli obrony niepodległego państwa.

Do wydatnego osłabienia tej woli przyczyniła się, niestety, nie tylko rosyjska propaganda. Także ta rodzima – której w III RP jakoby nikt nie uprawiał, a z pewnością niewielu ją dostrzegało – zrobiła już swoje; znacząco znieczuliła Polaków na sprawy ojczyzny, na własną historię, tradycję, kulturę, pozbawiła nawyku refleksji, troskliwego krytycyzmu, a przede wszystkim – oduczyła samodzielnego myślenia. Destrukcyjna skuteczność tej propagandy, która jakoby nie była żadną propagandą, przez 25 lat rosła niczym kula śniegowa... A my tylko ze zgorszeniem wspominaliśmy tzw. politykę propagandową PRL-u. Tak bardzo cieszyliśmy się, że już jej nie ma, że trudno było dopuścić myślenie, iż w ogóle może jeszcze istnieć na świecie jakakolwiek inna propaganda.

Reklama

Zastanawiające, że tak nagle i ze zdumieniem odkrywamy teraz odrodzenie się zjawiska propagandy, rzecz jasna nie naszej! A przecież w wolnej Polsce, aż do czasów obecnych, przetrwała ona w formie „soft”, schowana pod najróżniejszego rodzaju przykrywkami, choćby jako marketing polityczny, polityka informacyjna, polityka kulturalna itp. Niestety, nawet w tej miękkiej postaci propaganda zazwyczaj nie była narzędziem wykorzystywanym w dobrej wierze, dla dobra wspólnego. Raczej – jak to propaganda – narzucała „jedyne słuszne” sposoby myślenia, korzystne dla określonych grup interesów, a pozostając narzędziem ideologów, zwalczała wartości konserwatywne, ugruntowywała tzw. poprawność polityczną.

Propaganda sukcesu

W tzw. wolnych mediach III RP – które w większości znalazły się w rękach zagranicznych koncernów wydawniczych, a to głównie one do dziś kształtują postawy i sposób myślenia Polaków – gdy się im bliżej przyjrzeć, serwuje się dość jednostronne, prymitywnie liberalne rozumienie pojęcia wolności, pogardę dla instytucji państwa, wspólnoty narodowej, Kościoła i religii, a poza tym, że zachwala się patetyczną dobroczynność, nie zachęca się bynajmniej do jakichkolwiek obywatelskich powinności. Ma się liczyć przede wszystkim sukces – dobrze pamiętamy to słowo, odmieniane przez media na wszelkie możliwe sposoby od początku lat 90. ubiegłego wieku.

To była propaganda sukcesu, zasadniczo inna od tej gierkowskiej z lat 70., ale zarazem jakże podobna, bo sukcesem miało być przede wszystkim materialne powodzenie każdego Polaka. Propaganda sukcesu w wersji wczesnej III RP, podobnie jak ta poprzednia, nie zakończyła się sukcesem, lecz stała się wkrótce źródłem społecznych frustracji. Późniejsza jej odsłona, czyli propaganda sukcesu rządu PO-PSL, mimo że okazuje się pustym zbiorem sloganów, osiąga swe cele.

Reklama

Każda propaganda, zwłaszcza zbyt jawnie natarczywa, wcześniej czy później przynosi zwykle skutki odwrotne od zamierzonych – pojawia się tzw. efekt bumerangowy. Jednak gdy akcja propagandowa jest prowadzona w sposób odpowiednio wyrafinowany, powoduje duże, trudno odwracalne spustoszenia w ludzkich umysłach, co zazwyczaj skutkuje nieprzewidywalnymi, nieracjonalnymi zachowaniami. Można się obawiać, że media III RP zapisały tu znaczącą kartę w historii Polski.

Obecna rosyjska propaganda wojenna coraz częściej nie tylko w zachodnich społeczeństwach – także w ponoć z natury rusofobicznej Polsce – trafia na miękki, podatny (dobrze przygotowany?) grunt i stosunkowo łatwo może osiągać bardzo konkretne cele. Europejscy Polacy skutecznie już przekonani, że w życiu liczy się przede wszystkim biznes, nie kryją niezadowolenia z powodu zamrożenia wymiany handlowej z Rosją – chętnie poparliby nawet ideę imperium od Moskwy po Lizbonę, choćby na rosyjskich warunkach, byleby tylko wszystkim żyło się „lepiej i dostatniej”.

Woda z mózgu

„Panie profesorze, nasi obywatele i tak w to nie uwierzą!” – tak w popularnym serialu z czasów PRL-u podsumował wysiłki propagandowe Komitetu Centralnego PZPR działacz tejże partii.

Reklama

Propaganda to komunikowanie i narzucanie jednego punktu widzenia, w łagodnej wersji jest przekonywaniem do jakiegoś konkretnego zachowania, np. do wyboru tego, a nie innego polityka, do kupna określonego towaru, podjęcia „jedynej słusznej” decyzji lub przyjęcia narzucanej opinii. Jej skuteczność jest tym większa, im bardziej wyrafinowanymi metodami się posługuje, im mniej jest widoczna, im bardziej nie jest nazywana propagandą. Tak miało być z propagandą kapitalizmu w III RP. Tymczasem nowe wolne media, a zwłaszcza nowi-starzy dziennikarze prowadzili neoliberalną agitację starymi metodami, z gorliwością neofitów, udając przy tym oczywiście, że jej nie prowadzą. Gdy zdezorientowani obywatele zaczęli się zachowywać nieracjonalnie, zdumieni kreatorzy nowej społecznej świadomości tłumaczyli to niedojrzałością młodej demokracji, wcale nie tym, że „robią ludziom wodę z mózgu”.

Naukowcy dowodzą, że propaganda jest skuteczna, gdy wykorzystuje nasze lenistwo myślowe, bezrefleksyjność, emocje i potrzeby (często sztucznie stwarzane); że wystarczy ludziom pokazać uproszczony obraz świata, by osiągnąć każdy z góry założony cel (zob. A. Pratkanis, E. Aronson, „Wiek propagandy. Używanie i nadużywanie perswazji na co dzień”). Można więc udowodnić, że demokratyczne media – a nie tylko te podporządkowane wyrazistej totalitarnej propagandzie, jak obecne rosyjskie – potrafią niszczyć podstawy społeczeństwa obywatelskiego, czyli wolę swobodnego myślenia i toczenia dyskursu w imię większego dobra. Media III RP wydają się książkowym tego przykładem.

Propaganda w III RP – prowadzona niekoniecznie przez rządy, raczej przez wpływowe środowiska i grupy interesu – zmieniała swe oblicze, unowocześniała się, stosownie do zachodnich formatów medialnych i ze stosowną nadgorliwością. W obarczonej misją telewizji publicznej zaczęły królować wystawne programy rozrywkowe. Widocznie pomyślano, że skoro z jakiegoś powodu (lub z czyjejś woli) nie można misyjnie przekonywać Polaków do tego np., by dbali o własne państwo, to trzeba ich „zabawić na śmierć”, ogłupić. I w dużej mierze ten cel został już osiągnięty. Ludzie zostali odzwyczajeni od samodzielnego myślenia, w ogóle nie chcą myśleć, nie chcą rozmawiać o ważnych sprawach, zwłaszcza o polityce.

Miękkie ostrze

Lekkostrawną papkę propagandową oferują modne programy informacyjno-rozrywkowe, co ciekawe, będące w Polsce domeną raczej mediów publicznych niż komercyjnych. O ile we wczesnych latach III RP proponowano proste połączenie treści poważnych (dyskusja na tematy polityczne z okrasą muzyczną jako neutralnym przerywnikiem), o tyle teraz mamy już pełne pomieszanie z poplątaniem: obok prawdziwych ekspertów w roli autorytetów występują lubiani aktorzy, piosenkarze, celebryci. Ostatecznie pod strzechy najskuteczniej trafia to, co mówią ulubieni artyści... Można rzec, że są oni, zwłaszcza aktorzy, miękkim, ale najostrzejszym narzędziem propagandy. W dodatku tak się składa, że ostrze ich wypowiedzi jest skierowane w jedną, jedyną słuszną stronę, zgodnie z polityką propagandową (naprawdę trudno już ukryć, że jej nie ma) mediów głównego nurtu i myśleniem rządzących elit.

Nie da się dziś ukryć także tego, że trzymające rząd dusz media głównego nurtu prowadzą od kilku lat wyraźnie prorządową propagandę oraz klasyczną propagandę nienawiści wobec jednej z partii opozycyjnych. Dlaczego? Dlaczego mamy w Polsce do czynienia z antypropagandą tych wartości, które stanowią i umacniają naszą tożsamość? Martwi to, że tak wielu Polaków nie chce dziś nawet zadać sobie tak podstawowych pytań. Znaczy to tylko tyle, że propaganda osiągnęła swój podstawowy cel: ludzie zostali skutecznie oduczeni samodzielnego myślenia, stali się podatni na wszelkie wpływy i manipulacje. Także te wrogie, płynące z zewnątrz.

2015-03-04 11:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Stanisław Tasiemski nowym prezesem Katolickiej Agencji Informacyjnej

2025-07-04 19:33

[ TEMATY ]

KAI

O. Stanisław Tasiemski

prezes KAI

KAI

O. Stanisław Tasiemski

O. Stanisław Tasiemski

O. Stanisław Tasiemski, dominikanin, dotychczasowy członek Zarządu Katolickiej Agencji Informacyjnej został wybrany na nowego prezesa tej instytucji. Wyboru dokonano w związku z dymisją jaką złożył Marcin Przeciszewski, który kierował KAI przez 32 lata czyli od początku jej istnienia.

74-letni o. Stanisław Tasiemski ukończył studia geograficzne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, zakończone obroną pracy magisterskiej. Pracował w przedsiębiorstwie „Geoprojekt”, był asystentem w Zakładzie Geotechniki na Politechnice Szczecińskiej.
CZYTAJ DALEJ

Eksplozja w Rzymie: Caritas i parafie na pierwszej linii pomocy

2025-07-04 19:16

[ TEMATY ]

Caritas

Rzym

eksplozja

PAP/MASSIMO PERCOSSI

na miejscu wybuchu stacji benzynowej przy via dei Gordiani w Rzymie, 4 lipca 2025 r.

na miejscu wybuchu stacji benzynowej przy via dei Gordiani w Rzymie, 4 lipca 2025 r.

Po porannej eksplozji na via dei Gordiani, Caritas diecezjalna Rzymu w porozumieniu z władzami miejskimi przekazała pierwsze 200 posiłków dla osób ewakuowanych, w ramach systemu zarządzania kryzysowego. Parafia św. Gerarda Majelli przy via Romolo Balzani - najbliższa miejsca zdarzenia - natychmiast udostępniła swoje obiekty obronie cywilnej, która przyjęła poszkodowanych.

Pierwsza linia pomocy
CZYTAJ DALEJ

Chrześcijanka w rządzie Syrii: różnorodność jako szansa

2025-07-05 17:23

[ TEMATY ]

szansa

chrześcijanka

różnorodność

rząd Syrii

PAP/EPA

Flaga syryjska

Flaga syryjska

Jedyna kobieta i jedyna chrześcijanka w syryjskim rządzie tymczasowym podkreśla różnicę między religijnością a radykalizmem. W rozmowie z niemieckim magazynem „Der Spiegel” Hind Kabawat powiedziała, że ufa rządowi kierowanemu przez islamistów, że kraj po wojnie poprowadzi on w dobrą przyszłość. 51-letnia polityk przyznała, że kocha swoją religię i chodzi do kościoła, „ale to nie znaczy, że nienawidzę wszystkich niechrześcijan”. Przeciwnie, chrześcijaństwo pomogło jej rozumieć i kochać inne religie.

Dotyczy to również innych religii. Prawdziwy muzułmanin musi kochać innych - ponieważ taka jest po prostu religia” - , powiedziała Kabawat. Jej zdaniem, aby odbudować kraj, ważne jest zachowanie umiarkowania. „Mamy wspólną wizję lepszej przyszłości, więc odłóżmy ideologię na bok. Przy stole negocjacyjnym bierzmy pod uwagę pozytywne strony naszych różnych przekonań i dajmy priorytet Syrii”, wyjaśniła Kabawat.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję