Reklama

Niedziela Rzeszowska

Obraz patrona myśliwych odnaleziony

Janusz Hodyr, członek Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej PZŁ w Rzeszowie, przez 12 lat szukał zaginionego obrazu „Wizja św. Huberta” autorstwa Kazimierza Sichulskiego, który był wykonany dla kaplicy Hubertowskiej w kościele św. Elżbiety we Lwowie. Dzieło, jak i całą kaplicę ufundowali myśliwi zrzeszeni w Galicyjskim (Małopolskim) Towarzystwie Łowieckim we Lwowie. Dorocie Zańko opowiedział o swoich poszukiwaniach

Niedziela rzeszowska 10/2015, str. 6

[ TEMATY ]

obraz

św. Hubert

Archiwum Janusza Hodyra

Valentyna Turowska i Janusz Hodyr przy odnalezionym obrazie z Kaplicy Hubertowskiej we Lwowie

Valentyna Turowska i Janusz Hodyr przy odnalezionym obrazie z Kaplicy Hubertowskiej we Lwowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

DOROTA ZAŃKO: – Proszę opowiedzieć o historii kaplicy św. Huberta z kościoła św. Elżbiety we Lwowie.

JANUSZ HODYR: – Historia ta jest długa. W 1876 r. we Lwowie została podjęta inicjatywa utworzenia pierwszego w zniewolonej Polsce zrzeszenia łowieckiego pn. Galicyjskie Towarzystwo Łowieckie. Skupiało ono w swoich szeregach myśliwych z całej Galicji. W 1911 r. zakończono budowę kościoła św. Elżbiety, chociaż prace przy wystroju jego wnętrza trwały do 1939 r. Poświęcenia tej świątyni dokonał 3 listopada 1911 r., w święto św. Huberta abp Józef Bilczewski. Myśliwi z GTŁ na swym jubileuszowym XXXV Walnym Zjeździe jednogłośnie przyjęli wniosek dr. Józefa Ekielskiego, by dla św. Elżbiety ufundować kaplicę św. Huberta. Rozpoczęli zbiórkę funduszy na ten cel. Niestety, okres I wojny światowej, kryzys gospodarczy sprawił, że zgromadzone pieniądze straciły na wartości, a zebrany kapitał stopniał do „zera”. Myśliwi ponownie rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na kaplicę. 16 czerwca 1926 r., podczas złotego jubileuszu Małopolskiego Towarzystwa Łowieckiego, kaplica została uroczyście poświęcona i oddana do użytku. W jej centralnym miejscu znajdował się obraz ołtarzowy „Wizja św. Huberta”. Projektantem i głównym dekoratorem kaplicy był prof. Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ceniony lwowski malarz, Kazimierz Sichulski.

Reklama

– Zainteresował się Pan losem obrazu z tej kaplicy. Dlaczego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Zadecydował o tym przypadek. Do Lwowa po raz pierwszy pojechałem w 2002 r. Zwiedzanie tego miasta rozpocząłem od kościoła św. Elżbiety. Wówczas nie wiedziałem, że w jego murach była pamiątka łowieckiej tradycji i kultury. Zauroczony architekturą świątyni, postanowiłem zapoznać się z jej historią. Zastanawiałem się też, co stało się z pamiątkami ofiarowanymi przez myśliwych dla kaplicy Hubertowskiej? Po 2 latach poszukiwań usłyszałem od ks. Juliana Bartnika, iż ten obraz został uratowany – prawdopodobnie przez siostry sakramentki, które ewakuując się ze Lwowa w 1946 r. miały go przywieźć do warszawskiego kościoła na Nowym Mieście. Zintensyfikowałem swe działania, ale żmudne poszukiwania trwały 12 lat.
6 grudnia 2013 r. otrzymałem telefon. Zostałem zaproszony do obejrzenia tego obrazu znajdującego się w prywatnej kolekcji.

– Co Pan czuł, kiedy zobaczył Pan to płótno?

– Tego wrażenia nie da się opisać w jednym zdaniu. Wzruszenie i ogromna radość ze spełnionego marzenia, by móc stanąć przy obrazie K. Sichulskiego. Zobaczyć jego oryginalne kolory, fakturę, płótno. Dodatkowa radość z faktu, że przy obrazie było mi dane stanąć z osobą mi bliską, mocno mnie wspierającą i pomagającą w tych poszukiwaniach. Osobą, bez której nie dotarłbym do tej wyjątkowej pamiątki łowieckiej przeszłości – daru myśliwych z Małopolski.

Reklama

– 12 lat poszukiwań. Z pewnością musiał Pan włożyć w te działania mnóstwo wysiłku…

– Przez te 12 lat pokonałem ponad 8 tys. km, odwiedzając różne osoby, które mogły mieć jakiekolwiek informacje dotyczące tego obrazu. O poniesionych kosztach i czasie nie wspomnę. Poznałem ciekawych ludzi. Spotkałem dziś już śp. Jerzego Janickiego – znanego popularyzatora Kresów, znalazłem i odwiedziłem córki K. Sichulskiego. Poznałem Wiesława Krawczyńskiego juniora i odkryłem nieznane karty historii dotyczące jego ojca. Przez te lata także dokumentowałem swoje poszukiwania, zbierałem materiały, pisałem artykuły. Może dzięki wstawiennictwu św. Huberta uda mi się zgromadzić środki, by wydać moje wspomnienia w formie książki.

– Wiele lat poszukiwań udało się zakończyć sukcesem. Co dalej?

Reklama

– Przy okazji poszukiwań odkryłem drugi wątek historii kaplicy Hubertowskiej we Lwowie. Chodzi o zapomnianą inicjatywę lwowskiego myśliwego – uczestnika uroczystości poświęcenia kaplicy Hubertowskiej we Lwowie, Romana Huberta Hupałowskiego, który postanowił ufundować dla polskich myśliwych kaplicę Hubertowską na wzór tej ze Lwowa. Było to na przełomie lat 80. i 90. XX w., kiedy przyjechał do Polski z USA, przywożąc i ofiarując – wycenione na milion dolarów swoje trofea myśliwskie do powstającego muzeum łowiectwa i jeździectwa w Warszawie. Wyasygnował również pokaźną sumę pieniędzy, aby w Warszawie mogła powstać replika lwowskiej kaplicy, a jej głównym motywem była kopia obrazu „Wizja św. Huberta”. Kopia powstała, lecz, niestety, sama kaplica nie doczekała się realizacji. Może obecne pokolenie myśliwych przypomni sobie tę ideę i uda się dokończyć to dzieło.

– Proszę zdradzić, gdzie obecnie znajduje się obraz z lwowskiej kaplicy?

– Jest w prywatnych rękach. Na terenie Polski. Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć, ponieważ dałem uroczyste słowo honoru, że zachowam anonimowość obecnego posiadacza tego obrazu. Dodam tylko ciekawostkę, że nazwisko obecnego właściciela pochodzi od słowa jeleń. W kontekście głównego motywu, jaki znajduje się na obrazie, to wymowny i zastanawiający szczegół.

2015-03-05 13:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Hubert błogosławi w Krzeczowie

Niedziela częstochowska 46/2013, str. 1

[ TEMATY ]

św. Hubert

Wociech Mścichowski

Krzeczów – niewielka, malowniczo położona pośród lasów i łąk, nadwarciańska wieś w powiecie wieluńskim, archidiecezji częstochowskiej. Ośrodkiem życia duchowego i kulturalnego jest miejscowy kościół pw. św. Kingi. Parafia, erygowana przez bp. Zdzisława Golińskiego w 1957 r., pozostaje pod wezwaniem św. Zofii Wdowy.
CZYTAJ DALEJ

Chiny: w wieku 91 lat zmarł tajny biskup-trapista P. Pei Ronggui

2025-09-09 18:56

[ TEMATY ]

Chiny

91 lat

zmarł

tajny biskup

trapista

Pei Ronggui

Episkopat Flickr

W wieku prawie 92 lat zmarł 6 września podziemny biskup diecezji Luoyang (prowincja Henan we wschodnich Chinach) - Placidus Pei Ronggui, mnich trapista. Pochodził z najbardziej katolickiej prowincji chińskiej Hebei, a kapłanem mógł zostać dopiero w 1981, kilka lat po osławionej rewolucji kulturalnej (1966-76), gdy miał 48 lat. Prawie całe życie doświadczał różnych ograniczeń i prześladowań, głównie z powodu odmowy przystąpienia do kontrolowanego przez partię komunistyczną Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh) i w sumie spędził w więzieniach cztery lata.

Jego "przygoda" z zakonem trapistów - jednym z najsurowszych w Kościele katolickim - była bardzo znamienna w jego ojczystej prowincji, w której przed dojściem komunistów do władzy w październiku 1949 istniały dwa opactwa tej wspólnoty zakonnej. Pierwsze z nich - pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia - znajdowało się w miejscowości Yangchiaping na terenie dzisiejszego miasta Zhangjiakou i zniszczyli je w 1947 bojówkarze komunistyczni. Drugie opactwo, któremu patronowała Matka Boża Radości, mieściło się w Chengtingu (dzisiejszy Zhengding), skąd mnisi musieli uciekać po zabiciu 32 z nich. Po wielu przejściach ostatecznie udało im się dostać na początku lat pięćdziesiątych do Hongkongu, gdzie ówczesny biskup Enrico Valtorta pomógł im otworzyć klasztor również poświęcony Matce Bożej Radości w Thai Shui Hang na tzw. Nowych Terytoriach Hongkongu.
CZYTAJ DALEJ

W Polsce dwa razy więcej osób ginie w wyniku samobójstw niż w wypadkach drogowych

2025-09-09 21:40

[ TEMATY ]

Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom

Mat.prasowy

Statystycznie dzisiaj w Polsce 13 osób może odebrać sobie życie. To konkretni ludzie, którzy w swoim życiu doszli do pewnego rodzaju ściany i nie są w stanie jej pokonać. Mijamy ich na naszych ulicach, w autobusie lub tramwaju.

Bardzo często nie potrafimy właściwie odczytać sygnałów wołania o pomoc, które wysyłają. Dlatego bardzo ważna jest profilaktyka. Umiejętność rozmawiania o naszych problemach, a także rozpoznanie pierwszych symptomów jest kluczowe, aby uratować konkretne życie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję