Reklama

Niedziela w Warszawie

Nowe sanktuarium w Warszawie

Kościół Matki Bożej Różańcowej na Bródnie został podniesiony do rangi diecezjalnego sanktuarium

Niedziela warszawska 15/2015, str. 2

[ TEMATY ]

sanktuarium

Artur Stelmasiak

Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Warszawie

Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Warszawie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nowe sanktuarium diecezji warszawsko-praskiej jest wielkim wyróżnieniem dla parafian. To właśnie oni dzień w dzień modlą się przed figurą Matki Bożej Fatimskiej, którą 55 lat temu podarował kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia. – Dla naszej wspólnoty wiernych jest to wielkie wyróżnienie, ale także zobowiązanie do jeszcze gorliwszej modlitwy – mówi „Niedzieli” Henryka Nowotniak, zelatorka Żywego Różańca w parafii Matki Bożej Różańcowej na Bródnie.

Dar od kard. Wyszyńskiego

Na mapie Polski jest wiele miejsc, gdzie ludzie pamiętają o Prymasie Wyszyńskim. W setkach parafii są jego obrazy, eksponowane miejsca, które nawiedził, ale także jego dary. Jednym z takich miejsc jest właśnie kościół Matki Bożej Różańcowej na Bródnie. To właśnie dzięki niemu Matka Boża Fatimska wysłuchuje modlitw kolejnych pokoleń mieszkańców parafii i okolic. Co ciekawe, kard. Stefan Wyszyński otrzymał figurę od katolików z Hiszpanii i Portugalii. Ten dar był dziękczynnym wotum za niezłomność Prymasa i jego świadectwo wierności Bogu i Matce Najświętszej. Ksiądz Kardynał nie zatrzymał jej w swojej prywatnej kaplicy, ale przekazał do kultu właśnie mieszkańcom Bródna. Pełen uznania dla parafian za ofiarność w odbudowie spalonego w czasie wojny drewnianego kościoła, przekazał cenną figurę na Bródno z prośbą, by „królowała w takiej postaci, w jakiej ukazała się w Fatimie, jako Królowa Różańcowa”. Od tamtego czasu wierni codziennie modlą się przed figurą na różańcu. A jednym z dowodów Jej kultu i łask wyproszonych są liczne wota, które wypełniają ściany bocznego ołtarza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podniesienie do rangi sanktuarium kościoła parafialnego, to było „oczko w głowie” jej proboszcza ks. prał. Stanisława Wołosiewicza. To on w 2011 r. doprowadził do koronacji figury, a dwa lata temu z okazji 100-lecia kościoła, otworzył kaplicę całodziennej adoracji. – Drzwi do kościoła Matki Bożej Różańcowej prawie się nie zamykają. Od godz. 7 rano do godz. 21 wieczorem zawsze ktoś się modli. Podniesienie do rangi sanktuarium naszego kościoła jest więc docenieniem modlitwy i kultu, którym otaczana jest nasza Matka – mówi ks. Wołosiewicz, proboszcz parafii oraz kustosz nowego sanktuarium.

Reklama

Różaniec wciąż żywy

Parafia Matki Bożej Różańcowej jest rozmodloną wspólnotą. Widać to było podczas uroczystości nadania tytułu sanktuarium, której przewodził abp Henryk Hoser, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej. Tego dnia był tłum wiernych, kilkudziesięciu kapłanów oraz siostry zakonne, które mieszkają na terenie parafii.

– Dziękuję Bogu, że przybywa nam świątynia-sanktuarium, w której będziemy oddawać hołd Najświętszej Maryi Pannie. To będzie szczególne miejsce ciągłej intensywnej modlitwy, która powstrzymuje świat przed zagładą. Chciałbym też podziękować w tym miejscu za bardzo dobrze rozwijający się ruch różańcowy. Wasza modlitwa to znak, że świat tej modlitwy szczególnie potrzebuje – mówił abp Henryk Hoser.

Wspólnota wiernych na Bródnie jest słynna właśnie z Żywego Różańca. Praktyka codziennej modlitwy jest tu kontynuowana od kilku pokoleń. – Obecnie mamy 20 kół Żywego Różańca. Codziennie modli się więc aż 400 osób. Dużo jest ludzi także na nabożeństwach różańcowych przed figurą oraz w pierwsze soboty miesiąca i w dniach fatimskich – podkreśla ks. Wołosiewicz.

Pani Henryka Nowotniak mieszka na Bródnie od początku lat 70. ubiegłego wieku. Nie trzeba jej przekonywać do modlitwy różańcowej, ani do jej skuteczności.

– Przeżyłam już wystarczająco wiele lat, aby wiedzieć, że Matka Boża zawsze słucha, gdy ją tylko o coś poprosimy. Pomogła mi wychować trójkę dzieci, a teraz asystuje przy wnukach – mówi. – Nie ma dla mnie większej radości niż to, gdy widzę, że mój siedmioletni wnuczek już sięga po różaniec.

Budowa kościoła, remonty i jego utrzymanie, to tylko jedna strona życia parafialnego. O wiele ważniejsza jest sfera duchowa. – Gdy teraz nasz kościół został podniesiony do rangi sanktuarium, to doceniony został właśnie ten niewidzialny, duchowy wymiar parafii – dodaje pani Nowotniak.

2015-04-09 11:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraków: od „okna papieskiego” do Łagiewnik

Niedziela rzeszowska 33/2014, str. 4-5

[ TEMATY ]

sanktuarium

Magda i Mirek Osip-Pokrywka

17 sierpnia br. ma miejsce jubileusz 12-lecia konsekracji sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach

Karol Wojtyła spędził w Krakowie równo 40 lat – od 1938 r., kiedy przeprowadził się tu wraz z ojcem z Wadowic, do 1978 r., gdy jako kardynał został wezwany na konklawe po śmierci papieża Jana Pawła I. Wybrany na głowę Stolicy Piotrowej wracał jednak do Krakowa za każdym razem, gdy odwiedzał Ojczyznę, czyli siedmiokrotnie. Tylko raz, kiedy był w Polsce zaledwie dziesięć godzin, w czerwcu 1995 r., nie zdążył odwiedzić Krakowa. Spośród niezliczonych miejsc w Krakowie związanych z Karolem Wojtyłą – studentem polonistyki, klerykiem, księdzem, biskupem i kardynałem, oraz z papieżem Janem Pawłem II, trudno dokonać wyboru i wskazać te najważniejsze. Spacerując po Krakowie, warto pamiętać, że dla Papieża było to miejsce niemal równie ważne jak Wadowice.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Obfity owoc

2024-04-24 10:00

Mateusz Góra

    W kościele św. Wojciecha na Rynku w Krakowie obchodzono uroczystości odpustowe ku czci patrona.

Świętego Wojciecha, który patronuje kościołowi na rynku, a także jest Głównym Patronem Polski, Kościół Katolicki wspomina 23 kwietnia. Sumie odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił kard. Stanisław Dziwisz. Podczas Mszy św. uczestnicy modlili się w sposób szczególny za Kraków i Polskę. W homilii kard. Dziwisz przybliżył postać św. Wojciecha i jego rolę w życiu Polski i Krakowa. – Wydawać się mogło, że młody biskup przegrał, że nic mu się w życiu nie udało. Młodo zmarł, został wygnany z krajów, w których chciał ewangelizować. Tymczasem jego przedwczesna śmierć przyniosła niezwykły owoc. Już w 2 lata po swoim męczeństwie został ogłoszony świętym. Relikwie świętego męczennika spoczęły w Gnieźnie i stały się podwalinami budowania i umacniania wspólnoty i ładu w naszej ojczyźnie – mówił kardynał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję