Reklama

Kościół

Ks. prof. Józef Naumowicz: Boże Narodzenie i koniec świata, czyli jak Bóg przychodzi do nas

Czym była pełnia czasu, w której urodził się Jezus? Czy powtórne przyjście Chrystusa, czyli paruzja, również odbędzie się w jakiejś „pełni”? Ojcowie Kościoła mówili aż o czterech przyjściach Boga - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Józef Naumowicz, patrolog, autor znanych książek o Bożym Narodzeniu.

2025-12-24 23:00

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

ks. Józef Naumowicz

ks. prof. Józef Naumowicz

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czym są wspomniane cztery przyjścia Boga? Ks. prof. Naumowicz wyjaśnia: pierwsze to obecność Boga w świecie od momentu stworzenia. Drugie to wydarzenia w Betlejem, kiedy pojawił się On na świecie jako bezradne, bezbronne dziecko. Czwarte przyjście to paruzja, gdy Chrystus objawi się w pełni i chwale, gdy jasno zobaczymy, czym jest Boża obecność. Między drugim a czwartym przyjściem jest jednak „medius adventus”, czyli „przychodzenie środkowe”. Jezus przychodzi do nas teraz: w swoim słowie, w sakramentach, w miłości. Słowo „adwent” oznacza bowiem nie tyle oczekiwanie, ile właśnie przychodzenie.

Kiedy nastąpi ostatnie przyjście Jezusa, czyli koniec świata? „Wiadomo jedynie, że ten koniec nastąpi, i wiadomo, że nie wiemy kiedy” - mówi rozmówca KAI. Czy to będzie katastrofa? Chyba raczej „apokalipsa”, czyli „odsłonięcie”, „zabranie zasłony” - bo to dosłownie znaczy ten termin. Wtedy wszystko się wyjaśni: sens dziejów świata i sens historii każdego z nas.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Publikujemy rozmowę:

KAI: Czym była tajemnicza pełnia czasu, w której - jak pisze święty Paweł - urodził się Jezus?

Reklama

Ks. prof. Józef Naumowicz: Pełnia czasu oznacza moment, w którym świat dojrzał do Wcielenia. Bóg był obecny w historii od stworzenia, ale objawiał się przede wszystkim jako potężny i wszechmocny Stwórca, Obrońca, Sędzia. Stopniowo też przygotowywał ludzkość na przyjęcie niezwykłej tajemnicy, że Słowo Boże stanie się ciałem, czyli człowiekiem - po to, by zbawić człowieka. To przygotowanie dojrzało do realizacji właśnie w momencie przełomowego wydarzenia w Betlejem.

Jezus urodził się w trudnym momencie: ubogie warunki, rządy okrutnego Heroda, dominacja Rzymu nad Palestyną, spory wśród stronnictw w Izraelu. To wskazuje, że Bóg nie czeka na idealny czas, na idealne warunki, że przychodzi także do naszego chaosu, bałaganu, niepokoju, jeśli tylko zechcemy Go przyjąć i ugościć w naszym życiu.

- Kard. Joseph Ratzinger w książce „Jezus z Nazaretu” napisał, że tuż przed narodzinami Jezusa w świecie grecko-rzymskim dało się zauważyć oczekiwanie, że wydarzy się coś ważnego.

Można uznać, że wtedy cały świat dojrzał do przyjęcia Zbawiciela, albo - dokładnie mówiąc - do tego, żeby po wniebowstąpieniu Jezusa mogło się rozwinąć chrześcijaństwo. Dlatego Ojcowie Kościoła pisali o „praeparatio Evangelica”, czyli przygotowaniu świata na przyjęcie Ewangelii.

To przygotowanie miało dwa zasadnicze kierunki. Po pierwsze w ówczesnej filozofii coraz bardziej pojawiły się tendencje zbliżone do monoteizmu. Religia grecka i rzymska już nie zadowalała się bogami siedzącymi na Olimpie, dalekimi i groźnymi. W hellenistycznych hymnach na cześć bogów coraz mocniej zaczęła wybrzmiewać tęsknota za bliskością z bóstwem, za miłością. Bardzo pięknie opisała to prof. Anna Świderkówna w książce „Bogowie zeszli z Olimpu”.

Reklama

Drugim wymiarem było przygotowanie zewnętrzne. Chrystus wprawdzie spędził całe życie w Palestynie, ale w całym Cesarstwie Rzymskim zaistniały wówczas warunki sprzyjające rozprzestrzenianiu się nowej religii, jakich wcześniej nigdy nie było. Od Egiptu aż po Bałkany i Syrię na wschodzie oraz Galię i Hiszpanię na zachodzie można było swobodnie podróżować i porozumiewać się po grecku, panował wspólny klimat myślowy i trwał pokój. W wielu regionach istniała też liczna diaspora żydowska. Synagogi rozsiane w świecie grecko-rzymskim były punktem startowym dla św. Pawła i innych apostołów i ich uczniów.

Archiwum prywatne

- Czy powtórne przyjście Pana Jezusa również nastąpi w jakiejś pełni czasu?

Ojcowie Kościoła mówili o czterech przyjściach Boga. Pierwsze to Jego obecność w historii od stworzenia świata aż do narodzenia Jezusa. Drugie to wydarzenia w Betlejem, kiedy Bóg pojawił się na świecie jako bezradne, bezbronne dziecko - prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Czwarte przyjście to paruzja, gdy Jezus objawi się w pełni i chwale, gdy jasno zobaczymy, czym jest Boża obecność.

Między drugim a czwartym przyjściem istnieje jednak „medius adventus”, czyli „przychodzenie środkowe”. Jezus przychodzi do nas teraz: w swoim słowie, w sakramentach, w miłości. Słowo „adwent” oznacza bowiem nie tyle oczekiwanie, ile właśnie przychodzenie, czuwanie.

- Liturgiczny okres adwentu traktujemy dzisiaj jako przygotowanie do Bożego Narodzenia, ale dawniej był on przede wszystkim przygotowaniem do końca świata.

- Dziś również znajdujemy ten wątek w liturgii i czytaniach mszalnych. Chodzi o to, by nasz czas nabierał pełni, czyli był coraz bardziej przeniknięty Bożą obecnością. Dlatego Kościół zachęca do wzmożonej modlitwy czy udziału w rekolekcjach, których mamy dziś ogromny wybór - nie tylko w kościołach, ale także w internecie.

Reklama

- Czy koniec świata nastąpi, gdy „dopełni się miara nieprawości”, czy - przeciwnie - kiedy cała ludzkość się nawróci? A może ani pierwsza, ani druga odpowiedź nie jest prawdziwa?

Wiadomo jedynie, że ten koniec nastąpi, i wiadomo, że nie wiemy kiedy. Czy to będzie katastrofa? Chyba raczej „apokalipsa”, czyli „odsłonięcie”, „zabranie zasłony” - bo to dosłownie znaczy ten termin. Wtedy wszystko się wyjaśni: sens dziejów świata i sens historii każdego z nas.

Ktoś trafnie porównał to do pięknego dywanu - teraz oglądamy go od spodu, widzimy więc jedynie poplątane nitki, bezładnie poucinane; dopiero wtedy zobaczymy nasze życie od góry i zrozumiemy, jak układa się ono w piękny wzór. Okaże się, że Bóg był obecny także w naszym bałaganie i gmatwaninie. Adwent i Boże Narodzenie są właśnie po to, by nabywać tej łaski patrzenia na nasze życie „od góry”.

- Ze świętami Bożego Narodzenia jest związanych wiele nieporozumień, które Ksiądz od lat obala w książkach i wywiadach. Może przypomnijmy najważniejszy? Boże Narodzenie to nie jest „ochrzczone” święto pogańskie.

Reklama

- Nawet nie mogło takie być, gdyż święto narodzenia Jezusa zaczęło być obchodzone w Betlejem, gdy w 328 roku wzniesiono tam bazylikę Narodzenia dokładnie nad grotą, która już od II wieku była znana, pokazywana i otaczana czcią jako miejsce, w którym przyszedł na świat Jezus. Nie było tam żadnych innych motywów ustanowienia takiego święta poza tym, by uczcić tajemnicę Wcielenia Zbawiciela. To jest mit nienaukowy i zupełnie ahistoryczny, że święto to powstało, by zastąpić narodzin Mitry, bogów egipskich czy Niezwyciężonego Słońca.

Święty Józef wcale nie był stary, kiedy Maryja urodziła Jezusa - pisze Ksiądz Profesor w najnowszej książce „Święta Rodzina z Nazaretu. Historia wielkiej miłości”. Skąd to wiemy?

Mit o sędziwym Józefie rozpowszechniły przede wszystkim apokryfy. Taki wizerunek miał na celu obronę dziewictwa Maryi Bożej. Sugerowano, że podeszły wiek Józefa wykluczał jego fizyczną zdolność do współżycia i intencję naruszenia czystości żony. Chciano w ten sposób podkreślić, że Jezus począł się z Ducha Świętego oraz że Maryja nie miała relacji małżeńskich także po Jego urodzeniu. Taka interpretacja opiera się jednak na anachronicznym i ograniczającym rozumieniu świętości. Cnota Józefa mogła wynikać z jego wewnętrznej dyscypliny, miłości i oddania Bogu, a nie z fizycznych ograniczeń związanych z wiekiem.

Obraz słabowitego starca kłóci się z praktycznymi wymogami jego roli. Podróż z Nazaretu do Betlejem czy dalsza jeszcze - do Egiptu czy wreszcie coroczne pielgrzymki wymagały znacznej siły fizycznej i wytrzymałości. To sugeruje, że Józef, choć być może starszy od Maryi, był energicznym mężczyzną, zdolnym do sprawowania funkcji ojcowskich wobec Jezusa, ale także do dalekich podróży, jak też do pracy stolarskiej i utrzymania rodziny.

Reklama

Bronię takiego św. Józefa. Promowanie obrazu młodego, silnego i świętego Józefa jest bardziej zgodne z realiami jego życia, przywraca mu należne miejsce jako wzoru wiary, pracy i ojcostwa.

Ile lat miała Maryja?

Tego dokładnie nie wiemy. To fakt, że wtedy w Izraelu małżeństwa zawierano znacznie wcześniej niż dziś w Polsce. Nie wierzę jednak apokryfom, że w chwili zawarcia małżeństwa miała 12 lat. Z pewnością była młodziutką, piękną dziewczyną, w dodatku prowadzącą głębokie życie duchowe. Nie na darmo malarze zachodni przedstawiali Ją w chwili Zwiastowania, jak trzyma w ręku Psałterz, czyta Pismo Święte, modli się. To wskazuje na Jej nieustanne rozważanie Bożego Słowa. Przez tę medytację osiąga Ona jedność z Bogiem w sposób nieporównywalny z nikim innym. W ten sposób Maryja była przygotowana na przyjęcie roli Matki Zbawiciela. Dlatego też została wybrana, by się nią stać. Ojcowie Kościoła mieli ciekawą myśl, że Maryja poczęła Słowo najpierw w sercu, zanim poczęła Je w łonie.

Scena zwiastowania wskazuje także na wielką dojrzałość duchową i wolność Maryi. Pyta Ona jedynie anioła, jak to możliwe, że urodzi dziecko, skoro nie zna męża, ale potem mówi: „Niech się tak stanie”, nie stawiając żadnych warunków. Nie szuka też potwierdzenia u innych, co jest szczególnie znamienne w ówczesnej kulturze patriarchalnej, w której młoda kobieta rzadko decydowała o sobie samodzielnie. Czyni to w absolutnej wolności. Nie mówi również aniołowi, że powinna najpierw skonsultować się z rodzicami czy z Józefem, który jest przecież Jej mężem.

Reklama

Bardzo ciekawie artyści rozwijają biblijną sugestię o rozterkach, wątpliwości czy rozdarciu Józefa, gdy się dowiedział on o ciąży żony.

- Skoro Żydzi wyczekiwali Mesjasza, to dlaczego przez 30 lat krewni i sąsiedzi Jezusa nie zrozumieli, kim On jest? Nawet wtedy, kiedy Jezus zaczął publiczną działalność, nie zrozumieli Go nawet Jego uczniowie.

- Mnie też to zastanawiało i starałem się to wyjaśnić w swojej książce. Jezus był w pełni Bogiem, ale też w pełni człowiekiem. W Nazarecie Jego rodzice, krewni, sąsiedzi i inni mieszkańcy znali Go jedynie jako kogoś, który powadził zupełnie zwyczajne życie. Tak chcieli Go traktować, gdy po rozpoczęciu działalności publicznej przybył do swej rodzinnego miasteczka. Spotkał się wtedy z niedowierzaniem, niezrozumieniem, a nawet jawnym odrzuceniem. Podobnie swym uczniom objawiał się stopniowo. Pełniej zrozumieli Go dopiero po Zmartwychwstaniu. Można sądzić, że nawet Maryja wtedy spojrzała głębiej na to, co od lat „zachowywała w sercu” o swoim Synu.

Oceń: +8 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zawsze jest Boże Narodzenie

W kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła odbyło się widowisko „Nadzieja w muzyce i poezji”, które zorganizował Zakon Rycerski Świętego Jerzego Męczennika.

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie. ... Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg pokochał innych przez ciebie, Zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie. Pisała Matka Teresa z Kalkuty
CZYTAJ DALEJ

Abp Wacław Depo: Trzeba również rozpoznać i ponazywać łaskę, która została nam dana

2025-12-25 13:36

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

BPJG

Suma w uroczystość Narodzenia Pańskiego na Jasnej Górze przewodniczył metropolita częstochowski, abp Wacław Depo. - Bóg mówi do każdego i każdej z nas „jesteś moim synem, jesteś moją córką, jesteście dziedzicami łaski”. Nie pozostaje nam nic innego, jak złożyć mu dziękczynienie za Jego miłość i okazać naszą radość, że już od momentu naszego Chrztu Świętego zostaliśmy włączeni w życie samego Boga na całą wieczność – przypomniał.

Abp Depo zauważył dwie postawy współczesnego człowieka, jedną otwartą na Boga, która pozwala odnaleźć drogę do Jezusa i potwierdzać to swoim życiem, a drugą całkowicie odmienną. W tej drugie grupie znajdują się ci, którzy pozostają głusi na słowa i czyny Jezusa. Oni są bezkrytyczni wobec siebie, stając się sędziami własnych sumień. Metropolita częstochowski zauważył też jak łatwo, zatracając się w światowych propozycjach „wolności od wszystkiego i zwątpienia w prawdę”, nie przyjąć daru łaski i prawdy przyniesionych przez Chrystusa. Za Papieżem Franciszkiem przypomniał, że nie możemy pozostać bezczynnymi. Nie godzi się stać nam w miejscu, kiedy Bóg wyszedł nam naprzeciw w tajemnicy miłości zstępującej, aby nas wyzwolić i podnieść do godności dzieci Boga.
CZYTAJ DALEJ

Mowa ciała w rodzinie. Na te znaki uważaj!

2025-12-25 22:19

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Marek Studenski

Dzisiaj opowiem Ci historię, która nie daje spokoju. Mały chłopczyk, bardzo ciężko chory, trafia na OIOM… reanimacja, sekundy, życie na włosku. Uratowany wraca do ośrodka — i nikt nie chce go adoptować, bo „to zbyt trudne”.

Aż w końcu dzwoni kobieta. Mówi spokojnie: „Ja go przyjmę.” I wtedy pada zdanie, po którym człowiek milknie: „Jestem lekarką z OIOM-u. To ja go reanimowałam.” Jeśli chcesz zobaczyć, jak wygląda miłość, która nie jest teorią — posłuchaj tej historii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję