Znajomość z Małgosią zawarłem podczas katolickich rekolekcjach.
Wiedziałem, że jest osobą zaangażowaną w przyparafialnej wspólnocie
modlitewnej. I właśnie dlatego uczucie zdumienia do dzisiaj mnie
nie opuszcza...
Spotkaliśmy się ponownie w autobusie. Ponieważ droga
nie była krótka, mieliśmy okazję trochę pogawędzić. Zwierzyłem się
ze świeżej wówczas inicjatywy otwarcia Punktu Poradnictwa Religijnego.
W ten sposób nasza rozmowa potoczyła się w kierunku sekt i różnych
niechrześcijańskich bądź parachrześcijańskich duchowości. Okazało
się, że Małgosia od lat przyjaźni się z osobą od dzieciństwa wychowaną
w sekciarskiej rodzinie i sama też ten światopogląd wyznaje. W duchu
podziękowałem Bogu, że Pan w swoim miłosierdziu o tej osobie nie
zapomniał i postawił na jej drodze Małgorzatę. Albowiem niezmiernie
rzadko się zdarza, by wyznawca sekty przyjaźnił się z innowiercą.
Kierownictwo jego organizacji czyni wiele starań, by go odciąć od
jakichkolwiek wpływów. Stąd tak charakterystyczne dla sekt radykalne
odseparowanie od rodziny, jeśli nie fizyczne, to przynajmniej psychiczne.
Przywódcy wiedzą dobrze, że człowiek zatroskany o los bliskiej osoby
nie ustanie w wysiłkach, nim jej nie uświadomi zagrożeń, na jakie
się naraża.
Przyjaźń Gosi z dziewczyna uwikłaną w sekciarską organizację
tym bardziej wydawała się cenna, że Małgorzata jest zaangażowaną
chrześcijanką. A nieodłącznym przecież elementem chrześcijaństwa
jest głoszenie Dobrej Nowiny. Szczególnie dzisiaj jakże doniośle
rozbrzmiewa wezwanie Ojca Świętego do nowej ewangelizacji. Czy jest
ktoś, do kogo ono nie dotarło?! Dzisiejsze apostolstwo ma zapewne
inny wymiar niż to w starożytności, gdy było skierowane do pogan.
Chociaż... czy rzeczywiście? Neopogaństwo lub herezja z nieodłącznymi
strukturami sekciarskimi coraz głębiej penetrują polskie społeczeństwo.
Czy chrześcijanie wobec takiego wyzwania mogą pozostać obojętni?
Okazuje się, że mogą. Małgorzata postanowiła bowiem "
nie wtrącać się" do wiary swojej przyjaciółki. Gdyż - jak mówi -
dobrze, że w ogóle wierzy w Boga. Otóż, wcale to nie jest dobrze,
ponieważ wiara w Boga jest w sektach jedynie formalnym założeniem,
z którego nic nie wynika. "Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie
czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą" - czytamy w Liście
św. Jakuba (Jk 2, 19). W sektach tak naprawdę wierzy się w organizację,
bo to ona określa, kto będzie zbawiony i co do tego zbawienia jest
potrzebne. W rezultacie przywódcy czują się usprawiedliwieni, kiedy
materialnie, psychicznie, a nawet fizycznie wyniszczają współwyznawców.
Cechą każdej sekty jest totalne poświęcenie jej członków, włącznie
z ofiarą życia, czy to przez samobójstwo, czy przez odmowę pomocy
medycznej (np. transfuzji krwi). Czy właściwą postawą chrześcijanina
powinna więc być obojętność, nazywana dzisiaj "tolerancją"?
A nawet jeśli nie mamy do czynienia z zorganizowaną formą
religijności, a jedynie z duchowością na "własny użytek", i wtedy
nie powinniśmy się bezczynnie przyglądać. Ostatni nakaz Pana Jezusa
przed wstąpieniem do nieba jest nadal aktualny:
"Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!
Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy,
będzie potępiony" (Mk 16, 15-16).
Być może i Ty żyjesz obok osoby, która odrzuciła Ewangelię.
Jeśli byś jej pomógł w chorobie, to nie tym bardziej w chorobie duszy?
Pacjent póki żyje, ma jeszcze szansę, ale w tym wypadku zależą one
od Ciebie. Jeśli Bóg Cię postawił na drodze członka sekty lub błądzącego
w wierze, to z pewnością czegoś od Ciebie oczekuje...
Punkt Poradnictwa Religijnego, który działa w Łomży (
przy klasztorze Ojców Kapucynów, w czwartki w godz. 16.00-18.00),
wbrew pozorom nie jest ukierunkowany na członków sekt i wyznających
inne religie lub duchowości. Może służyć pomocą Tobie, jeśli taką
osobę znasz i się z nią kontaktujesz. Twoje pośrednictwo jest po
prostu niezbędne. To Ty musisz się zainteresować.
Pomóż w rozwoju naszego portalu