Reklama

Wiara

Prawda Mszy św. za Ojczyznę

Był 25 kwietnia 1982 r., ostatnia niedziela miesiąca. Na Mszy św. za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie tłumy ludzi słuchały kazania młodego kapłana Jerzego Popiełuszki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mówił o potrzebie wolności, nadziei i wytrwania, w Polsce trwał bowiem stan wojenny, a wielu działaczy Solidarności zostało internowanych. „Panie Miłosierny, tak wiele rodzin w naszej Ojczyźnie jest osieroconych. Do dzisiaj dzieci oczekują na powrót ojców i matek pozbawionych wolności, do dzisiaj rodzice oczekują na powrót dzieci. Za nimi szczególnie prosimy, aby skończył się czas ich udręki” – te słowa padły dokładnie 35 lat temu. Od tamtej pory Msze św. za Ojczyznę ks. Popiełuszko odprawiał już regularnie, miesiąc w miesiąc, aż do męczeńskiej śmierci w październiku 1984 r. To właśnie Msze św. za Ojczyznę okazały się wielkim powołaniem ks. Jerzego Popiełuszki. Chociaż budziły kontrowersje, i jeszcze do niedawna w niektórych środowiskach uznawano je za imprezy polityczne.

Jaka jest prawda historyczna na ten temat?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

By zło zwyciężali dobrem

Aby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw należy się przyjrzeć ich genezie.

Inicjatorem Mszy św. za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki nie był wcale ks. Jerzy Popiełuszko, ale ówczesny proboszcz tej parafii – ks. Teofil Bogucki. To on w 1980 r. wprowadził zwyczaj modlitwy w intencji Ojczyzny, odwołując się do tradycji historycznej. „Miłość do Ojczyzny, serdeczna o niej pamięć w dobrym i złym czasie – to była najgłębsza pobudka wprowadzenia modłów za Ojczyznę i jej pomyślność” – tłumaczył. Przypominał, że Msze św. za Ojczyznę znane były jeszcze w średniowiecznej Polsce, kiedy to modlono się za króla i wojsko; odprawiano je też w czasie narodowych powstań i rozbiorów, a także w dwudziestoleciu międzywojennym i po II wojnie światowej.

Na Msze św. za Ojczyznę odprawiane przez ks. Boguckiego przybywali lekarze, nauczyciele, prawnicy, robotnicy. Kiedy wraz z upływem czasu proboszcz coraz wyraźniej dostrzegał, że problemy świata pracy bardziej niż jemu bliskie są młodemu księdzu Jerzemu Popiełuszce, który w tej parafii pracował i miał już za sobą prowadzenie duszpasterstwa w Hucie Warszawa, ostatecznie to jemu powierzył odprawianie tych Mszy św. I w ten właśnie sposób zaczęła się „przygoda” ks. Jerzego z Mszami św. za Ojczyznę.

Reklama

Ksiądz Jerzy zawsze odprawiał tę Mszę św. w ostatnią niedzielę miesiąca. Wzbogacił oprawę artystyczną, włączając do współpracy znanych aktorów: Maję Komorowską, Annę Nehrebecką, Kazimierza Kaczora, Marię Homerską, Romę Szczepkowską, Leona Łochowskiego i wielu innych. Prosił, by czytali Ewangelię i psalmy, a także fragmenty klasyki literackiej. A w sam dzień Mszy św. za Ojczyznę już od świtu panował nastrój jakiegoś wielkiego wydarzenia w parafii. Od rana zjeżdżali się też ludzie z całej Polski. W kościele zawieszali dekoracje, flagi , stroili ołtarz. Gdy stawał przy nim ks. Popiełuszko, zapadała cisza. Ludzie przestawali się śpieszyć, narzekać, złorzeczyć. I zaczynali się modlić. Zwłaszcza wtedy, gdy ksiądz prosił w kazaniach, by przebaczali czyniącym zło narodowi, by nie złorzeczyli, by zło zwyciężali dobrem.

Kazania przygotowywał solidnie: najpierw sporządzał notatki. Świadczą o tym setki rękopisów, które zachowały się po śmierci w jego pokoju. Drobniutkim, wyrobionym, lekko pochylonym w prawo pismem zapisywał wszystko, co się dało: notesy, zeszyty w kratkę, małe, pojedyncze karteczki. Pewnie nie przypuszczał, że ujrzy to wszystko światło dzienne. W kazaniach podejmował temat prawdy, wolności, przebaczenia. W jednym z nich mówił: „Naród polski nie nosi w sobie nienawiści i dlatego zdolny jest wiele przebaczyć, ale tylko za cenę powrotu do prawdy. Bo prawda i tylko prawda jest pierwszym warunkiem zaufania”. Był wymagający wobec słuchaczy, wzywał ich do moralnego wysiłku: „Słowa prawdy, życie w prawdzie może kosztować, jest czasami ryzykowne, ale jak mówił prymas kard. Wyszyński: «Tylko za plewy się nie płaci. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba zapłacić»”. Odnosił się też do bieżących wydarzeń w Polsce, ale zawsze w kontekście troski o ludzką godność. Tak było np. w maju 1982 r., po tym, jak ludzie zbojkotowali pochód pierwszomajowy i organizowali antypochody. Brali udział w Mszach św. w intencji świata pracy, a potem przechodzili ulicami stolicy w pochodzie. Zomowcy wpadali wtedy na tłum z pałkami, polewali ludzi armatkami wodnymi, rzucali gazy łzawiące przez uchylone drzwi kościołów. Wielu pobili i aresztowali. Te wydarzenia wywarły wielkie wrażenie na ks. Popiełuszce. Dlatego kazanie podczas Mszy św. za Ojczyznę 30 maja przybrało formę litanii: „Matko oszukanych, módl się za nami; Matko zdradzonych, módl się za nami; Matko pojmanych, módl się za nami; Matko przesłuchiwanych, módl się za nami...”.

Reklama

Modlitwa i nawrócenie

Popularność tych kazań denerwowała władze państwowe. Zarzucały one Kościołowi, że ks. Popiełuszko, odprawiając Msze św. za Ojczyznę, zajmuje się po prostu polityką. Inaczej widział to sam ksiądz Jerzy: „Msze za Ojczyznę są potrzebne, bo bardzo często proces nawracania się czy odnalezienia w ogóle Boga zaczyna się od właściwej postawy patriotycznej”. Nie było w tych kazaniach akcentów politycznych, choć takie zarzuty wtedy oficjalnie wysuwano. To jest znamienne: ksiądz Jerzy miał wówczas ogromną szansę zaangażowania się bezpośrednio w politykę. Mógł stać się działaczem politycznym, ale świadomie tego nie uczynił. Inaczej pojmował swe posłannictwo. Dobrze ujął to mec. Edward Wende, który mówił, że ks. Popiełuszko „nigdy nie wydawał swoim wiernym poleceń politycznych, ale komuniści nie mogli tego zrozumieć. Mówił prawdę, która była dla nich niewygodna, ale zawsze głosił ją w kontekście Ewangelii”.

Trzeba jednak przyznać, że nie zawsze znajdowało to zrozumienie nawet wśród niektórych kolegów księży. – Propaganda dotycząca tych Mszy św. rzeczywiście była negatywna. Niezbyt entuzjastycznie mówiono o nich nawet w niektórych kręgach kościelnych – wspomina ks. Jan Sikorski. Na początku sam był uprzedzony do tego typu celebry. Kiedyś jednak poszedł na nią z ciekawości. Nie spodziewał się jednak na nich tak podniosłego nastroju, głębokiej religijności, siły modlitwy. – Zrozumiałem, co znaczyły dwie godziny wolnej Polski podczas Mszy św. na Żoliborzu. I jak wielką krzywdę robi się ks. Popiełuszce, gdy mówi się, że jego działanie było uprawianiem polityki.

Reklama

Ewa Tomaszewska z Solidarności natomiast wspomina, że ksiądz Jerzy zapytał ją kiedyś, dlaczego nie przychodzi na Msze św. za Ojczyznę. – Odpowiedziałam, że uchodzą za polityczne spotkania i że mnie to denerwuje. Wtedy ksiądz Jerzy odparł: „A czy ty wiesz, ilu ludzi spotkało się na nich z Panem Bogiem? Ilu się nawróciło?”.

– Poszłam więc na tę Mszę św. i od tej pory uczestniczyłam w nich już regularnie. Przekonałam się, jak wielką siłę miała ta wspólna modlitwa. I że naprawdę można na niej doświadczyć Boga. Powstawała nowego rodzaju wspólnota. Było to również swoiste misterium – wspomina Ewa Tomaszewska.

Sam ksiądz Jerzy wyznał kiedyś: „To niesamowite, jak ci ludzie mogą wystać ponad dwie godziny na trzaskającym mrozie. A wszystko po to, by znaleźć się bliżej Kościoła albo wrócić do wiary. Nie było tygodnia, by ktoś dorosły nie poprosił o chrzest, nie wyspowiadał się po dziesięciu czy dwudziestu latach”.

Nawrócenia sprawiały mu największą radość.

„Przychodzi młody student i mówi mi, że po raz pierwszy na Mszy św. czuł się jak w teatrze – mówił ks. Popiełuszko w jednym z wywiadów. – Gdy był po raz drugi, czuł jakąś wspólnotę z ludźmi, którzy tak samo czują jak on. Po trzecim spotkaniu w kościele, z tym tłumem ludzi, przybiegł do mnie na drugi dzień rano, rzucił mi się na szyję i mówi: – Proszę księdza, ja całą noc się modliłem, ja siedziałem przy stole, głowę oparłem na rękach i ja się całą noc modliłem, coś się ze mną stało. Po dwóch miesiącach ów student pojechał na Jasną Górę i tam przystąpił do spowiedzi”.

Reklama

Wielu dziękowało ks. Popiełuszce za te Msze św. listownie. Ludzie byli wdzięczni, że „w okresie psychicznego załamania z powodu ciężkich warunków życia uczestniczenie w każdej Mszy św. w intencji Ojczyzny dodaje siły, przynosi uspokojenie, budzi nadzieję na lepsze jutro”, albo za homilie, które „wzmacniają wiarę, pomagają żyć, wychowywać dzieci”. „Nie umiem zamknąć w słowach swej wdzięczności do Księdza, że pomógł mi usłyszeć Boga, ale chciałabym, żeby Ksiądz wiedział, że teraz dźwigam swój krzyż z wdzięcznością i nadzieją na lepsze jutro i zwycięstwo prawdy – a prawdą jest Bóg” – pisała jedna z kobiet w listopadzie 1982 r.

W podobnym tonie pisane były inne listy: „Serdeczne Bóg zapłać za wszystko, co Ksiądz dla nas, zwykłych ludzi, robi. Homilie Księdza wypełnione są nieraz cierpką, gorzką, a przede wszystkim smutną Prawdą. Prawdą, której tak nam brakowało i nadal brakuje. Ale zawierają także Nadzieję”.

Robotnicy z Nowej Huty zaś napisali: „Prawda, którą usłyszeliśmy, mocno zapadła nam w serca i wzruszenia tego nigdy nie zapomnimy. Pragniemy gorąco zapewnić Księdza, że my, robotnicy Krakowa i Nowej Huty, nie zapomnimy przeżytych chwil i że przybywać będziemy na następne Msze św., bez względu na represje, które mogą nas spotkać”.

Wielu w tych Mszach św. uczestniczy do dziś. Męczeńska śmierć ks. Popiełuszki nie przerwała bowiem Mszy św. za Ojczyznę, co pokazuje, że ich siłą była nie polityka, tylko wiara.

2017-04-11 09:43

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. prof. Naumowicz dla KAI: nie ma poszukiwań nowego cudu do kanonizacji ks. Popiełuszki

[ TEMATY ]

bł. Jerzy Popiełuszko

cuda

ks. Jerzy Popiełuszko

Grzegorz Jakubowski / KPRP

Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych wciąż bada cud, który wydarzył się w 2012 r. w podparyskiej diecezji Créteil. Sprawa pozostaje aktualna i nie ma poszukiwań nowego cudu za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Józef Naumowicz, notariusz procesu kanonizacyjnego bł. ks. Jerzego Popiełuszki, dementując spekulacje, które pojawiły się w związku ze śmiercią François Audelana, uzdrowionego pięć lat temu z choroby nowotworowej za wstawiennictwem polskiego kapłana.

„Zgodnie z procedurą, dokumentacja najpierw jest analizowana pod kątem formalnym, a następnie jest przekazywana do badania komisji lekarskiej i teologicznej. Ze względu na obszerność dokumentacji, która liczy znacznie ponad 1000 stron i dużą liczbę badanych spraw, procedura ta zajmuje sporo czasu. Powinniśmy spokojnie czekać i modlić się w tej intencji” - tłumaczy ks. prof. Naumowicz. Podkreśla też znaczenie kanonizacji, która rozszerzy kult błogosławionego, gdyż formalnie jest on dziś czczony jedynie lokalnie.

CZYTAJ DALEJ

Unikowo – odnaleziono szczątki kapłana zamordowanego przez Sowietów

2024-07-26 16:29

[ TEMATY ]

zamordowany

Unikowo

ks. Franz Zagermann

Archidiecezja Warmińska

Unikowo, kościół gotycki, którego proboszczem do 1945 r. był zabity przez czerwonoarmistów ks. Franz Zagermann

Unikowo, kościół gotycki, którego proboszczem do 1945 r. był zabity przez czerwonoarmistów ks. Franz Zagermann

W wyniku prac poszukiwawczych przeprowadzonych przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Unikowie (pow. bartoszycki, woj. warmińsko-mazurskie) odnaleziono szczątki ludzkie, należące prawdopodobnie do ks. Franza Zagermanna, kapłana zamordowanego w 1945 roku przez żołnierzy Armii Czerwonej. Warto przypomnieć, że duchowny został włączony do grona osób, wobec których prowadzony jest proces beatyfikacyjny ks. Józefa Steinki i Towarzyszy. 5 listopada 2011 r. w bazylice św. Jakuba w Olsztynie zakończył się etap diecezjalny procesu.

Poszukiwania terenowe przeprowadzono w dniach 23-24 lipca 2024 r. na terenie prywatnej posesji, oddalonej ok. 1,5 km od zabudowań parafialnych. To właśnie na terenie tej kolonii oraz w innych miejscach mieszkańcy okolicznych miejscowości szukali schronienia przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Ksiądz Franz Zagermann dołączył do zgromadzonych 29 stycznia 1945 roku, po odprawieniu ostatniej Mszy św. w kościele parafialnym. W nowym miejscu dalej służył wiernym posługą religijną, modlił się wspólnie z ukrywającymi się i dawał świadectwo kapłańskiej postawy.

CZYTAJ DALEJ

Hiszpania: w ciągu dekady zamknięto 162 klasztory kontemplacyjne

2024-07-27 15:58

[ TEMATY ]

siostry zakonne

Karol Porwich/Niedziela

Liczba sióstr klauzurowych w Hiszpanii zmniejszyła się o blisko 3700 w ciągu ostatnich dziesięciu lat. W tym czasie zamknięto 162 klasztory życia kontemplacyjnego. Wiele z nich działa nadal dzięki powołaniom zagranicznym, głównie z Azji i Afryki.

W grudniu 2023 r. w Hiszpanii istniały 703 klasztory klauzurowe (666 żeńskie, 37 męskie), to o 162 mniej niż dziesięć lat wcześniej. W bieżącym roku zamknięto kolejne cztery, w tym klasztor karmelitanek bosych w miejscowości Lucena, który powstał czterysta lat temu. Liczba sióstr klauzurowych zmniejszyła się o blisko 3700 osób.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję