22 stycznia 1863 r. wybuchło jedno z największych powstań niepodległościowych
w dziejach Polski. Trwało do połowy 1864 r. Zamojszczyzna miała w
tym powstaniu swój znaczący udział.
138 lat temu zamojska twierdza znalazła się w ogniu wojny.
Uzbrojony garnizon rosyjski przeczesywał okolice, "oczyszczając"
je z polskich oddziałów. Powstańcy pojawiali się często pod Zamościem,
by odwrócić uwagę Rosjan od granicy. Dochodziło wówczas do mniejszych
lub większych utarczek. Żołnierze jednak nie wykazywali wielkiej
woli walki. Wielu sympatyzowało z polskim powstaniem. Wykorzystał
to Leon Frankowski. Wspólnie z Franciszkiem Valezym-Piaseckim zaplanowali
atak trzech oddziałów powstańczych na twierdzę. Podczas spotkania
w Tomaszowie, gdy omawiali szczegóły szturmu, zaskoczył ich nagłym
atakiem płk. Emanow. Musieli podjąć nierówną walkę. Sztab został
rozbity, kilku poległo. 20 stycznia Polacy zajęli ważny strategicznie
Tomaszów. Cztery dni później wkroczył do miasta ten sam płk. Emanow.
Widząc oddział piechoty, dwie sotnie dońskich kozaków i jedno działo,
powstańcy musieli ustąpić. Zamojską twierdzę chciał też opanować
Zygmunt Padlewski, ale szybko odstąpił od tego zamiaru. Zamość był
wówczas najcięższym więzieniem Królestwa. W styczniu trafiła do wilgotnych
kazamatów kolejna fala polskich powstańców.
Mimo oczywistych trudności w twierdzy kwitła konspiracja.
Spiskowcy otrzymywali z Warszawy nielegalne czasopisma niepodległościowe,
zbierano z zapałem broń, pieniądze i werbowano ochotników. Spośród
wielu aktywnych członków konspiracji zasłużyli na pamięć: ks. Kazimierz
Wójcicki wikariusz z kolegiaty, Karol Kłossowski - aptekarz, dziedzic
z Borowiny Udryckiej Lipczyński. Współpracowali z nimi czynnie mieszkańcy
samego Zamościa. Wiele ofiarności i odwagi wykazały zamościanki w
szpitalach powstańczych.
W maju 1863 r. rozegrała się bitwa pod Tyszowcami. Oddziały
Jana Żalplachty "Zapałowicza" i Jana Czerwińskiego przesunęły się
w lasy między wsiami Mołożów, Stara Wieś i Miętkie. W ślad za nimi
podążyły oddziały rosyjskie, wzmocnione przez nowe jednostki ściągnięte
z Zamościa. Sytuacja powstańców była trudna. 19 maja, około godz.
11.00, Rosjanie rozpoczęłi natarcie, rozgorzał ciężki bój. Po godzinie
Moskale przypuścili kolejny szturm. Od początku walczyły wszystkie
oddziały powstańcze: kawaleria, strzelcy, chłopscy kosynierzy, młodociani
i ledwie przeszkoleni "ptasznicy". Nie było rezerw. Gwałtowne ataki
równie gwałtownie odpierano, toczyła się walka bez pardonu. W folwarku
Mołożów, w domu ekonoma Kwiatkowskiego, złożono rannych. Mieli być
przewiezieni do Galicji. W pewnym momencie bitwy kozacki oddział
rozpoczął atak na zaimprowizowany szpital. Napastnicy strzelali z
karabinów do okien. Chwilę później kozacy wpadli do izby, gdzie leżeli
ranni. Doskoczyli do opiekującego się rannymi lekarza Juwenala Niewiadomskiego.
Grożąc bagnetami zażądali pieniędzy. Lekarz miał tylko 10 rubli.
Następnie wszystkich wymordowano. Rodzinę ekonoma uratował nieoczekiwanie
nieznany rosyjski oficer, który wyprowadził ich poza obręb domów.
Dworek został obrabowany. Lekarz i ranni zginęli. Kolejnym punktem
napaści był dwór w Tuczapach. Żołnierze mijający dom mechanika Stopczyńskiego,
dostrzegłszy gospodarza w mieszkaniu, postrzelili go. Chwilę później
byli już w samym dworze i pastwili się nad sędziwym dziedzicem Karolem
Tuszyńskim. W konsekwencji splądrowali i podpalili zabudowania dworskie.
Bitwa trwała jeszcze do wieczora, oddziały powstańcze
zostały rozbite. Ci, którzy ocaleli, przez lasy turkowickie i tarnawackie
wycofywali się ku galicyjskiej granicy. Na placu boju, w okolicznych
lasach pozostało wielu zabitych i rannych.
Był to kolejny epizod z historii Polaków, którzy nieustannie,
w kolejnych zrywach, domagali się niepodległości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu