Reklama

Sylwetka: Hanna Witkowska

Kobieta kobietom

- Życzliwość jest rzeczą naturalną, która nie powinna być nagradzana. Nie uważam, że robiłam coś nadzwyczajnego. Ktoś inny na moim miejscu zrobiłby to samo - na uroczystości rozdania statuetek "Człowiek człowiekowi" w roku 2002 powiedziała Hanna Witkowska. Pomyślałam wtedy, że coś musi być w tej osobie nadzwyczajnego. Mówiła tak prosto, choć jest legendą społecznego życia Zielonej Góry. W tym roku osobiście poznałam Hannę Witkowską i w czasie naszej rozmowy co jakiś czas przemykała mi w głowie myśl, że to wszystko tak po prostu... A przecież wychowując czwórkę dzieci, pracując jako lekarz i udzielając się w wielu inicjatywach społecznych, nic nie może być takie proste. Niektórzy dostają szczególny talent. A lekarz medycyny Hanna Witkowska jest nie z tych, którzy by go zakopywali.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Droga do Zielona Góry

Hanna Witkowska urodziła się w 1928 r. w Poznaniu, choć poznanianką nie jest. Okupację spędziła w Warszawie, gdzie uczęszczała do szkoły sióstr niepokalanek. Liceum ukończyła u sióstr w Szymanowie. Brała udział w Powstaniu Warszawskim jako sanitariuszka w szpitalu wojskowym. Po wojnie wróciła do Poznania. W 1952 r. ukończyła tam Akademię Medyczną. Karierę zawodową rozpoczęła w Żarach. - Wiele się wtedy nauczyłam. Byłam jedynym lekarzem na oddziale dziecięcym - wspomina swoją pierwszą pracę. Rok później wyszła za mąż za kolegę ze studiów. Młode małżeństwo zamieszkało w Zielonej Górze. Początkowo H. Witkowska pracowała w szpitalu dziecięcym, a od 1963 r. prowadziła Wojewódzką Poradnię Reumatologiczną dla Dzieci i Młodzieży. - Zmieniłam pracę też ze względu na to, że rodziły się nam kolejne dzieci i musiałam wybrać mniej absorbujące zajęcie. Dodatkowo podjęłam pracę jako lekarz w szkole specjalnej, co - jak mówi dr Witkowska - bardzo ubogaciło moje życie i dało mi możliwość poznania tego środowiska. Wtedy też po raz pierwszy zetknęła się z problemem dzieci upośledzonych i zaangażowała się w promowanie "Muminków" jak wtedy nazywano Ruch "Wiara i Światło".

Na rzecz rodziny

Inicjatorem powstania poradni przy zielonogórskiej parafii pw. Najświętszego Zbawiciela był ks. prałat Konrad Herrmann. H Witkowska prowadziła wtedy szkolenie dla instruktorów poradni. Pełniła funkcję diecezjalnej instruktorki w Zielonej Górze. Bp W. Pluta, który był inicjatorem kursów przedmałżeńskich w Polsce, zdecydował o obowiązkowych kursach dla narzeczonych. Brakowało kadry wykładowej, dlatego dr Witkowska jeździła z wykładami do wielu miast diecezji. - Odnosiłam wrażenie, że kursy wtedy były dobrze odbierane. Została zapełniona pewna luka. Brakowało przecież na rynku fachowej literatury. Dzisiaj wydaje mi się, że zmalała atrakcyjność kursów i odbierane są jako przymus. Młodym ludziom wydaje się, że wiedzą już prawie wszystko - mówi H. Witkowska.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ochrona życia

Kiedy poradnictwo zaczęło prężnie działać, H. Witkowska zaangażowała się w promowanie życia. - Przede wszystkim jestem lekarzem i wydaje mi się, że naturalną konsekwencją tego powołania jest obrona życia - wyjaśnia. Działalność ta musiała przyjąć ramy jakiejś organizacji. W 1979 r. rozpoczęły więc działalność Ruch Obrony Życia "Gaudium Vitae" (radość życia) w Zielonej Górze i Towarzystwo Odpowiedzialnego Rodzicielstwa w Szczecinie (z kołem w Zielonej Górze). Zielonogórska lekarka była wśród pierwszych członków założycieli. - Pozwolono nam działać bardzo krótko. W 1981 r. przez stan wojenny musieliśmy zawiesić działalność. Po którymś z zebrań naszego koła dostałam telefon, żeby się zgłosić do urzędu i okazało się, że mam telefon na podsłuchu - mówi H. Witkowska. Towarzystwo miało problemy w całej Polsce. Na nowo zaczęło działać w drugiej połowie lat 80. - My jednak do tego nie wróciliśmy, bo już rozwinęła się działalność "Gaudium Vitae". Nasza organizacja była nieformalna i niezarejestrowana, zatem trudno było się jej czepiać, zwłaszcza że była to działalność charytatywna i wykładowa - wspomina. Jeździli z mężem, z mec. Piotrowskim, i mec. Tezlafem przez prawie dwa i pół roku po większych parafiach z wystawą z Krakowa dotyczącą obrony życia przygotowaną przez inż. Ziębę. - Wierni przyjmowali nas doskonale. Dowodem tego były księgi wystaw, w których były bardzo budujące wpisy, np. "gdybym to wcześniej widziała, nigdy bym nie zabiła własnego dziecka". Był to przecież okres, w którym była jeszcze całkowita legalizacja aborcji. Organizowali także w szkołach pokazy filmów i prelekcje na temat obrony życia. Jako jeden z pierwszych ośrodków rozpoczęli szerzenie idei duchowej adopcji, czym zajmują się do dziś.

Samotne matki

Kiedy nastąpiła prawna zmiana dotycząca ochrony życia, coraz bardziej widoczny stawał się problem samotnych matek. Trzeba im było coś zaproponować. - Matki znajdowały u nas nie tylko pomoc materialną, ale także pomoc lekarsko-duchową, zmierzającą do utwierdzenia kobiety w decyzji urodzenia dziecka. Przecież dziewczyny te często były wyrzucane z domu. Mieliśmy nawet taki przypadek, że jedna z nich mieszkała przez tydzień w naszej salce parafialnej - mówi dr Witkowska. W tym czasie zaczął działać Dom Samotnej Matki Towarzystwa Brata Alberta w Żarach. Dr Witkowska z mec. W. Piotrowskim podjęli starania w Urzędzie Miasta o pomoc w stworzeniu schroniska dla samotnych kobiet w Zielonej Górze. W końcu schronisko to powstało w likwidowanym przedszkolu przy ul. Powstańców Warszawy. Był rok 1992. W maleńkim domku schronienie znalazło sześć osób. Organem prawnym prowadzącym dom był Komitet Ochrony Praw Dziecka. Z czasem coraz wyraźniejsza stawała się konieczność powstania większego domu. Schronisko takie powstało przy ul. Piaskowej.
Prowadzenie schroniska przejęła Stanisława Grabowska - obecna przewodnicząca Komitetu. - Mam taki zwyczaj, że kiedy już coś zaczyna działać, wtedy ustępuję, żeby mogli się wykazać też inni ludzie - mówi H. Witkowska. Dziś dom zaczyna mieć coraz bardziej charakter interwencyjny. - Pamiętam, że kiedyś jeden z księży z Kostrzyna przywiózł nam 15-letnią dziewczynę, której rodzice nie chcieli w domu, bo się wstydzili. Tutaj skończyła szkołę i urodziła dziecko. Tak było na początku. Pomagaliśmy głównie nastolatkom. Dzisiaj jest inaczej. Jeżdżąc na zjazdy kierowników domów samotnych matek, widzę, że ten profil schronisk wszędzie się zmienia - podsumowuje.

Radość życia

Obecnie organizacja wspiera duchowo i psychicznie kobiety oczekujące potomstwa oraz świadczy pomoc charytatywną. Zgłaszające się kobiety po uprzednim sprawdzeniu ich sytuacji materialnej, w czym pomaga także pomoc społeczna, otrzymują wyprawki dla dzieci i wózki, które dostają od różnych ludzi i instytucji. "Gaudium Vitae" jest w stałym kontakcie z kilkoma komisami sprzętów dziecięcych. Udzielana pomoc coraz rzadziej dotyczy samotnych matek, a częściej rodzin wielodzietnych. Początkowo na swoją działalność zbierano pieniądze w czasie wystawy dotyczącej obrony życia poczętego, teraz co roku przyznawana jest stała kwota z Funduszu Ochrony Życia im. bp. W. Pluty. Raz w roku składane jest sprawozdanie podsumowujące działalność z prośbą o dofinansowanie. - Gdyby nie ta regularna pomoc z Kurii, moglibyśmy w "Gaudium Vitae" dać tylko słowne pocieszenie kobietom, które się do nas zgłaszają - mówi H. Witkowska. - Zgłaszające się do nas mamy, to owoc polityki antyrodzinnej, bo obecnie mogą liczyć na znikome wsparcie finansowe ze strony państwa.
Kobiety dowiadują się o działalności "Gaudium Vitae" przeważnie od znajomych. W przykościelnych gablotkach wiszą też plakaty z numerami telefonów. W ubiegłym roku po pomoc zgłosiło się 151 kobiet (w tym 100 z Zielonej Góry), wydano 119 wyprawek, 46 wózków, 12 łóżeczek, a także rozdano ponad 100 zapomóg, które przyznawane są jednorozowo w szczególnie trudnych sytuacjach. Wydawałoby się, że problem aborcji to już sprawa zamknięta, przynajmniej na płaszczyźnie prawnej. Są jednak lekarze, którzy nadal wykonują zabiegi przerywania ciąży, tylko że robią to nielegalnie. - W ubiegłym roku mieliśmy przypadek piętnastoletniej dziewczyny, która umówiona była na zabieg bez zgody rodziców. Na szczęście udało się ją namówić do zmiany decyzji i do podjęcia rozmowy z rodzicami - mówi lek. Witkowska.
W trakcie naszej rozmowy dzwoni telefon. Mama oczekująca narodzin dziecka pyta o wyprawkę. To normalna, codzienna rzeczywistość lek. Hanny Witkowskiej.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem?

2024-03-27 08:03

[ TEMATY ]

spowiedź

Magdalena Pijewska

Skąd wzięła się spowiedź w Kościele? Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem? Na czym polega dobrze przeżyta spowiedź? Na te i inne pytania odpowiada nowa książka „Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” wydana nakładem Wydawnictwa Serafin.

„Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” to książka wielu autorów. Bogata jest w teksty doświadczonych duchownych: ks. Przemysława Artemiuka, ks. Mariusza Rosika, o. Kazimierza Fryzła CSSR, br. Adama Gęstwy OFMCap, br. Błażeja Strzechmińskiego OFMCap, br. Luisa Dri OFMCap. Nie zabrakło także spojrzenia osoby świeckiej - swoim doświadczeniem podzieliła się publicystka Magdalena Urbańska. Poniżej przedstawiamy fragment książki:

CZYTAJ DALEJ

Sercanie: niepokoją nas doniesienia o sposobie prowadzenia postępowania w sprawie ks. Michała O.

2024-03-28 19:21

Red.

Niepokoją nas doniesienia płynące od pełnomocnika ks. Michała, mecenasa Krzysztofa Wąsowskiego, dotyczące sposobu prowadzenia postępowania - piszą księża sercanie w opublikowanym dziś komunikacie. To reakcja zgromadzenia na działania prokuratury związku z postępowaniem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Dementują pogłoski, jakoby ich współbrata zatrzymano w niejasnych okolicznościach w hotelu. Wzywają do modlitwy za wszystkich, których dotknęła ta sytuacja.

Publikujemy treść komunikatu:

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego: szatan połknął haczyk

2024-03-28 23:26

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Jak wygląda walka dobra ze złem na zupełnie innym, nieuchwytnym poziomie? Jak to możliwe, że szatan, będący ucieleśnieniem zła, może zostać oszukany i pokonany przez dobro?

Zagłębimy się w niezwykłą historię i symbolikę Hortus deliciarum (grodu rozkoszy) Herrady z Landsbergu (ok. 1180). Ten odcinek to nie tylko opowieść o starciu duchowych sił, ale także głębokie przemyślenia na temat tego, jak każdy z nas może stawić czoła pokusom i trudnościom, wykorzystując mądrość przekazywaną przez wieki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję