Maryja zachowywała wszystkie te sprawy
i rozważała je w swoim sercu
(Łk 2, 19)
Chaire Maria... Ave Maria... Bądź pozdrowiona, Maryjo...
Powiedzmy po staropolsku: Zdrowaś, Maryjo...
I w tym pozdrowieniu odsłaniają się wieki zakorzenienia Ewangelii w Europie i w świecie, w polskim języku i naszej kulturze.
Zdrowaś, Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami... (por. Łk 1, 28).
To słowa Anioła Gabriela, wysłannika z Niebios, które my, wychowani w religii katolickiej, powtarzamy od dzieciństwa, biorąc je z ust ziemskiej matki. Wraca przy nich wspomnienie z Nazaretu, kiedy to
ponad 2000 lat temu zabrzmiały tam one po raz pierwszy... Ale i wraca wspomnienie z rodzinnego domu, bo je tam po raz pierwszy usłyszeliśmy. I powtarzaliśmy. To był nasz Nazaret. Nasz dom rodzinny.
Kto je słyszał i kto je powtarzał, wszedł w długi łańcuch pokoleń, które zwiastują zbliżenia Boga do człowieka: Bóg zechciał stać się CZŁOWIEKIEM.
Wysłannik z Nieba, widząc zmieszanie Maryi, kieruje do Niej słowa uspokojenia: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie
On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca (Łk 1, 30-33).
Jak dużo powiedział ten Zwiastun dobrej nowiny!
"Dla Boga nie ma nic niemożliwego"
Ale dla Maryi jawi się podstawowa trudność: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? (Łk 1, 34). Nie znam współżycia z mężem. A więc to niemożliwe.
Możliwe, Maryjo. Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym (Łk 1, 35).
A więc to interwencja Boga samego. Szczególna interwencja, bo w łonie Maryi ma zamieszkać Syn Boży. Ma zaistnieć człowieczeństwo Boga. Człowiek ma mieć udział w życiu Bożym. Niezwykły splot tego,
co ludzkie (humana), z tym, co Boskie (divina). Czy to możliwe?
Możliwe, Maryjo - przekonuje Anioł. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego
(Łk 1, 36-37).
Oto jak Bóg szanuje człowieka! Oby każdy nauczył się takiego szacunku do drugiego człowieka, do drugiego narodu, oby nauczył się szanować jego godność i jego prawa! Tak Bóg postępuje wobec Maryi.
Pyta się o zgodę.
I następuje moment, który Jan Paweł II w Tryptyku rzymskim nazywa "przedziwnym zjednoczeniem" (Tryptyk rzymski, s. 23). Bo gdy w łonie niewiasty ma pojawić się nowy człowiek, kiedy nowe życie płynie
tam z samego źródła, zza horyzontu mężczyzny i kobiety odsłaniają się dwa cudowne powołania: ojcostwo i macierzyństwo. Dla tego momentu Jan Paweł II znalazł przepiękne określenie: "próg największej odpowiedzialności"
(tamże).
Odpowiedzialności za człowieka i za Boga, za to, co ludzkie i za to, co Boskie. Odpowiedzialności, jaką bierze na siebie człowiek, mężczyzna i kobieta... I jaką pragnie dźwigać z człowiekiem Bóg.
U Maryi wyraziło się to w deklaracji: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa ... Fiat...
A u Boga wyraża się to w Jego cichej asystencji przy człowieku, w tej trosce tak opatrznościowej, w opiece nad człowiekiem, nad światem...
Szybko Maryja doznała tej obecności Boga, gdy poszła do Elżbiety... Ta, która ma rodzić, poszła do tej, która ma rodzić pierwej... Jasnym stało się to, w co już uwierzyła. Jeśli w tak późnym wieku
mogła Elżbieta począć dziecko, to nic dziwnego, że i w Jej łonie już jest Syn Boży.
I usłyszała słowa wypowiedziane z natchnienia Ducha: Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego... (por. Łk 1, 42).
Prawda... U Boga nie ma rzeczy niemożliwych...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kościół zbiera te pozdrowienia
Kościół zbiera te pozdrowienia... pokolenia przechowują te czcigodne, święte słowa... Uczą się na nich alfabetu wiary, uczą się rozpoznawania szyfru Bożej interwencji w życiu ludzi i narodów, uczą się
kultury między ludźmi. Bo wiara kształtowana na wzór Maryi staje się kulturą, przenika obyczaje, wchodzi w codzienne sposoby odnoszenia się jednego człowieka do drugiego.
Człowiek pragnie naśladować Boga, bo odkrywa swoje papiery rodowe: dowiaduje się, że pochodzi nie tylko z ziemi, ale i z nieba. Rozpoznaje w sobie obraz Boży i podobieństwo do Najwyższego. A Bóg cieszy
się z tego odkrycia i z pragnienia człowieka, który chce Go naśladować wobec innych ludzi, w geście hojności, wspaniałomyślności, przebaczenia i miłosierdzia.
Bóg daje siłę tym, którzy chcą się do Niego upodobnić i pozwala im się oczyszczać z ludzkich słabości, by to, co jest w nich Boskiego, jaśniało na pokolenia, by było trwałym znakiem obecności Boga
w świecie. Tak rodzą się święci, giganci ducha na ziemi, ludzie zachwyceni Bogiem. Pewna karmelitanka z klasztoru w Michelinie, osoba po studiach uniwersyteckich, napisała na obrazku przy ślubach wieczystych
Uwiodłeś mnie, Panie... (Jr 20, 7). Tak, pozwalamy się uwieść Bogu i odczuwamy w piersiach żar ognia.
Na przestrzeni wieków było takich ludzi tysiące i miliony, ogromna rzesza entuzjastów Boga, którym Ewangelia paliła usta. Zatrzymajmy się krótko przy sześciu patronach Europy, mistrzach kontemplacji.
cdn.