Życie ludzkie można porównać do wspinaczki alpinisty, który wymarzył sobie osiągnięcie wspaniałego szczytu. Szczyt został kiedyś zdobyty przez sławnego mistrza. Osiągnięcie tego wierzchołka wydaje się
być osiągnięciem na miarę całego życia. Przygotował się do zaplanowanej eskapady znakomicie. Skompletował sprzęt, wyćwiczył formę, wybrał najlepszą pogodę. Podejmując wspinaczkę usłyszał, że jego próbę
będzie ubezpieczał sam znany poprzednik. Właśnie on będzie pomagał odnajdywać najwłaściwszą drogę, będzie kierował jego krokami, sam mistrz będzie miał w ręku linę asekuracyjną przymocowaną do uprzęży
alpinisty.
Pierwsze kroki... Radość, zapał, entuzjazm... Mijają minuty, kwadranse, godziny. Nadal dość pogodnie, ale chmury przesłoniły słońce, okazało się, że cień wierzchołka zwykle przesłania ścianę, która
jest śliska i przeraźliwie zimna. Niekiedy dłoń długo szuka zaczepienia, czasem obsuwają się zwietrzałe kawałki skały, stopa nie może znaleźć oparcia. Północny wiatr przenika najlepszy alpinistyczny kombinezon.
Po głowie chodzi myśl: "co ja tutaj robię?, czy to w ogóle ma sens?" Gdy trudności się wzmagają, rozdrażniony umysł przestaje być roztropny.
Oczy dostrzegają w dole nasłonecznioną kotlinkę, a wyobraźnia podsuwa zdanie: "ten mistrz wcale nie jest taki wspaniały, wskazuje mi drogę nie do przejścia i jeszcze ta jego lina ogranicza moje kroki,
nie mogę iść szlakiem, który wydaje mi się być wygodniejszy".
* * *
Diabelskie kłamstwo może wyglądać bardzo różnie. Przychodzą nam niekiedy do głowy zdania typu: "coś mi się od życia należy", "ile można wybaczać", "życie ma swoje prawa", "Pan Bóg za dużo ode mnie wymaga",
"kiedyś się trzeba wyszaleć", "jestem wierzący, ale bez przesady", "nie jestem święty" i wiele, wiele innych. U ich podstawy leży umiejętnie ukryty pogląd, że miłość proponowana przez Boga jest nierealna,
niedzisiejsza. Takie szatańskie wątpliwości zawsze prowadzą do przekonania: "lepiej niż Pan Bóg wiem, co dla mnie jest dobre".
Wsączona przez Nieprzyjaciela nieufność wobec Boga może zakończyć się tragicznie. Decyzja "lepiej wiem" jest identyczna z poglądem "Pan Bóg mnie kocha za mało" i pociąga za sobą słowa lub czyny, przez
które bezpowrotnie zrywamy swój związek z Bogiem.
Wreszcie przychodzi decyzja: "mam w kieszeni nóż, przetnę linę i tak będę swobodniejszy". Po wykonaniu tego pomysłu już tylko kilka chwil, nogi ześlizgują się, zmęczona ręka nie wytrzymuje wysiłku,
alpinista spada. Musiało tak się stać. Ale... nie poobijał się o skały, spadł na miękkie podłoże porośnięte wysoką trawą. Jakby ktoś zadbał o miękkie lądowanie. Nie od razu każdy grzech boli...
Nadeszła chwila, która udaje spełnienie. Osłonięta od wiatru kotlinka, promienie słońca, które rozgrzewają zgrabiałe ręce. Jeśli nawet zgromadziło się tam błoto, to zmęczony napięciem rozum podsuwa
rozwiązanie, że to borowina, lecznicze...
Dopiero po pewnym czasie, gdy ciało trochę wypocznie, a może nawet rozleniwi, alpinista ukradkiem kieruje spojrzenie ku górze. I widzi odciętą przez siebie linę na niedosiężnej wysokości. Nie podskoczy,
za wysoko. Tęsknota właściwa człowiekowi przeznaczonemu do zdobywania świata zaczyna goryczą napełniać serce alpinisty. "Jaki ja byłem głupi". Nadzieja ukryta w duszy dopuszcza myśl, że może znajdzie
się jakiś sposób na to, aby wrócić na skałę i nadal piąć się ku wierzchołkowi. Okazuje się, że wystarczy zwrócić się ku Mistrzowi, że On może usłyszeć każdą tęsknotę serca ludzkiego.
A zatem jest sposób, jest nadzieja. Ktoś, kto kocha, może z góry wyciągnąć rękę i dać ponowną szansę. To właśnie Boże Miłosierdzie, to właśnie łaska Odkupienia.
Chrystus - Syn Boży przyszedł na ziemię przyjmując postać człowieka, by powiedzieć każdemu, że Bóg daje szansę. Nie trzeba pozostawać w prochu ziemi, można piąć się w górę i, choć wspinaczka nie będzie
łatwa, to jednak daje człowiekowi radość czynienia sobie ziemi poddaną. Jest spełnieniem tęsknot, które nie pozwalają zatrzymać się w drodze.
Bez cudownego pomysłu Odkupienia, bez tej decyzji ujawniającej Bożą Miłość nie mielibyśmy możliwości osiągnięcia szczytu, spotkania ze Stwórcą. Zbawienie - to spotkanie z Bogiem, które przemieniło
się w wieczność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu