Przyjmując chrzest otrzymujemy od Boga ziarno - zalążek wiary.
Ziarno to powinno stać się najpierw roślinką, a potem drzewem dającym
owoce. Pielęgnacja tej roślinki powierzona została rodzicom, chrzestnym,
katechetom, środowisku, a następnie przychodzi taki moment w życiu
człowieka, kiedy sam przyjmuje odpowiedzialność za wzrost swojej
wiary. Podczas chrztu, według dawnego rytuału, kapłan stawiał pytanie: "
Co ci daje wiara?" Odpowiadało się: "Życie wieczne". Wiara jest Bożym
darem dla człowieka, bo została dana bez żadnych zasług. Dar ten
przyjęty powinien być chroniony i wyznaczać kierunek życia. Wiele
osób tak właśnie traktuje swoją wiarę, uważając ją za naczelną wartość,
mimo że czasem trudno jest żyć w swoim środowisku, niejednokrotnie
obojętnym, nieprzychylnym czy też wrogim wobec wierzących i jawnie
przyznających się do religii. Można spotkać także postawy ludzi chwiejnych,
dla których wiara jest czymś w rodzaju polisy ubezpieczeniowej. Identyfikują
się z jakimś wyznaniem wtedy, gdy daje to jakąś. określoną korzyść.
I tak za rządów rosyjskich byli prawosławnymi, w niepodległej Polsce
katolikami, za okupacji znowu utożsamiali się z prawosławiem ukraińskim,
po wojnie stali się katolikami żeby ich nie wywieziono za Bug, potem
byli niewierzącymi, a teraz znowu przeszli do jakiejś sekty, bo tam
zwęszyli pieniądze. Sekty mając dobre rozeznanie w terenie, bardzo
lubią wychwytywać takich ludzi bo im wszystko jedno komu służą.
Paulina miała już 90 lat gdy ją poznałem, nazywałem ją
babcią Paulina, chętnie rozmawiałem wypytując o wiele spraw z przeszłości
wioski. Znała te strony bardzo dobrze, tu się urodziła, tu przeżyła
dzieciństwo, tu założyła rodzinę, miała dzieci, wnuki i prawnuki.
Paulina przez całe życie należała do Kościoła prawosławnego, modliła
się po "rusku" i kiedy mogła uczęszczała do cerkwi oddalonej 12 km.
Jej wszystkie dzieci, ochrzczone w Kościele katolickim, stanowiły
zgraną i dobrą rodzinę. Babcia Paulina bardzo lubiła, gdy chodziłem
po "kolędzie", wiedziała, że zatrzymam się u niej dłużej i wspólnie
pomodlimy się po "rusku". Kiedyś zapytałem, jak to się stało, że
ona jedynie jest wyznania prawosławnego, a reszta rodziny to katolicy.
Paulina zmarszczyła czoło i zamyśliła się. Na chwilę pozostała w
bezruchu, jakby nieobecna, a potem uśmiechnięta powiada: "ochrzczono
mnie w cerkwi, pacierza nauczyła mnie matka po ´rusku´, chodziłam
do naszej stareńkiej cerkiewki i tak już pozostało. Ja wiem, że wiara
to coś bardzo ważnego, że ona jak matka. Matkę ma się tylko jedną,
wiarę ma się tylko jedną..... Dzieci poszły za mężem, który był katolikiem,
ja temu się nie sprzeciwiałam". Kiedyś zapytałem czy miała jakieś
trudności czy też kłopoty z powodu swojej wiary. Oczywiście, że miała,
chciano ją najpierw wywieźć za Bug, odstąpiono od tego ze względu
na rodzinę, potem ludzie trochę dokuczali, ale to wszystko już przeminęło,
a dzisiaj inne czasy. Szanowałem babcię za to, że wytrwała mimo trudności.
Była przecież prostą wiejską kobietą, która w niedzielę rozkładała
na stole stary modlitewnik pisany w języku staro-cerkiewnym, zapalała
świecę i półgłosem śpiewała "Swiatyj Boże, światyj krepkij, światyj
bezsmertnyj pomiłuj nas" (Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny...)
.
W piękny słoneczny sierpniowy poranek przyszła córka
Pauliny i jeszcze ktoś z rodziny oznajmiając, że w nocy babcia zmarła
i chcemy ją pochować. Rodzina myślała o pogrzebie katolickim. Powiedziałem
wtedy: całe życie Paulina wyznania nie zmieniła, a więc nie zmieniajcie
go po śmierci. Zadzwoniłem do prawosławnej parafii w Hrubieszowie
i prosiłem już razem z rodziną o pogrzeb prawosławny. Córka chciała,
aby ktoś z nas, księży katolickich, także był na tym pogrzebie. Nabożeństwo
pogrzebowe odbyło się w niedzielę po południu. Ciało zmarłej wniesiono
do naszego kościółka - dawnej cerkiewki, gdzie dwóch duchownych prawosławnych
obficie kadząc śpiewało modlitwy pogrzebowe. Po zakończeniu modlitw
udzieliliśmy Komunii św. całej rodzinie, a następnie ruszył kondukt
pogrzebowy na cmentarz grzebalny. Śpiewy słowiańskie mieszały się
ze śpiewami polskimi. Ja i dwóch organistów śpiewaliśmy "Wieczny
odpoczynek", strona prawosławna zaś ´Wiecznaja pamiat´". To był naprawdę
piękny pogrzeb. Pogoda wspaniała, ludzi wiele, poza tym trzech duchownych
i dwóch organistów. Zasłużyła sobie babcia Paulina na taki pogrzeb,
bo skarbu swojej wiary nigdy nie zatraciła. Może miała pokusę, aby
dostosować się do innych, aby nie być odmienną, "ale matkę ma się
tylko jedną", a "wiara daje życie wieczne".
Pomóż w rozwoju naszego portalu