Reklama

Niedziela Legnicka

Tyropeon – dolina wytwórców sera

„Miasto obwarowano trzema murami oprócz miejsc, gdzie broniły dostępu przepastne wąwozy, gdyż tam wystarczył jeden”.

Niedziela legnicka 50/2020, str. VI

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

Jerozolima

Ks. Sławomir Stasiak

Tyropeon, widok współczesny

Tyropeon, widok współczesny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tak Józef Flawiusz, żydowski historyk, opisuje Jerozolimę z czasów machabejskich, czyli z II wieku p.n.e.

„Zbudowano je na dwóch wzgórzach w dwu przeciwnych częściach, które oddzielała od siebie biegnąca pośrodku dolina. Na niej kończyły się rzędy domów. Z tych wzgórz to, na którym leżało Górne Miasto, było znacznie wyższe i miało kształt bardziej wydłużony. Ze względu na jego warowność, król Dawid, ojciec pierwszego budowniczego Przybytku, Salomona, nazwał je zamkiem, a my Górnym Rynkiem. Drugie wzgórze o nazwie Akra, dźwigające Dolne Miasto, jest z obu stron zakrzywione. Naprzeciw niego wznosi się jeszcze trzecie, które z samej natury było niżej położone niż Akra i dawniej oddzielone innym szerokim wąwozem. Później jednak Asmonejczycy, w czasie gdy sprawowali władzę, zasypali wąwóz, pragnąc połączyć miasto ze świątynią. Dolina, która nosi nazwę Tyropeon, i – jak powiedzieliśmy – rozdziela wzgórza, na których wznosi się Górne i Dolne Miasto, ciągnie się aż do Siloe (tak nazywaliśmy źródło tryskające słodką i obfitą wodą” (Wojna żydowska, 5.4.1). Opis ten mówi między innymi o trzeciej dolinie, nad którą była położona starożytna Jerozolima. Nosiła ona nazwę „he ton tytopoion faranks”, czyli doliną wytwórców sera.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jerozolima w okresie środkowego brązu (2000-1500 r. p.n.e.) była okolona doliną Tyropeon z zachodu i doliną Cedronu ze wschodu. Ta pierwsza dolina biegła, podobnie jak dolina Cedronu, z północy na południe. Jednak nie była tak długa i sprawiała wrażenie bardziej wąwozu niż rzeczywistej doliny. Jakkolwiek i ona kończyła swój bieg w dolinie Ben-Hinnom. Była zlokalizowana po przeciwnej stronie wzgórza świątynnego niż dolina Cedronu. Jak przeczytaliśmy w relacji Józefa Flawiusza, już w II wieku p.n.e. była ona trudnością geograficzną, którą należało pokonać, aby połączyć miasto z placem świątynnym. Próbowano ją zatem nie tylko zasypać, lecz także wybudowano nad nią most, który łączył pałac Heroda z placem świątynnym. Został on zburzony przez Rzymian latem 70 r. n.e. Do dziś zachowała się pozostałość po nim w postaci tzw. łuku Robinsona, nazwanego tak na cześć jego odkrywcy, brytyjskiego archeologa Edwarda Robinsona.

Reklama

W starożytności dolina Tyropeon była granicą zachodnią miasta Jebuzytów, a później miasta Dawida. Pod panowaniem Dawida, Jerozolima stała się stolicą państwa. Salomon powiększył miasto od strony północnej o pałac i świątynię. Już przed VIII wieku p.n.e. miasto zaczęło się rozbudowywać w kierunku zachodnim, po drugiej stronie doliny Tyropeon, skoro w tym właśnie wieku otoczono je już murem.

Współcześnie w najróżniejszy sposób próbowano wyjaśnić znaczenie nazwy Tyropeon. I tak miałaby to być dolina hutników (od hebr. tserop), albo dolina czci węży (od hebr. terafim), czy też dolina śmieci (od hebr. szefot). Inni idą w kierunku doliny, w której znajdował się potok (hebr. terofa), czy też kanał (hebr. tawfa). W każdym razie do dzisiaj przetrwała nazwa Tyropeon, czyli dolina wytwórców serów, którą Arabowie nazywali el-Wadi, czyli po porostu doliną. Doliną, której tak naprawdę dzisiaj już nie ma, bo jest w całości zabudowana. Mowa o dzielnicy położonej na zachód od placu świątynnego (muru płaczu), na terenie którego dzisiaj wznosi się dumnie Meczet Skały.

2020-12-09 10:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ziemia Święta: ogłoszono stan wojny

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

wojna

Monika Książek

Betlejem

Betlejem

Konflikt w Izraelu ponownie eskaluje. Według izraelskiej armii, od rana ze Strefy Gazy wystrzelono około 2200 rakiet. Izrael odpowiedział nalotami na cele radykalnego islamskiego Hamasu w Strefie Gazy. Obie strony ogłosiły stan wojny.

Izrael ogłosił mobilizację dziesiątek tysięcy rezerwistów. Izraelskie media poinformowały o kilku zabitych, setkach rannych i nieznanej liczbie zakładników wziętych przez bojowników Hamasu.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa sosnowieckiego przez bp. Artura Ważnego

2024-04-25 15:40

[ TEMATY ]

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

diecezja.sosnowiec.pl/ks. Przemysław Lech, ks. Paweł Sproncel

- Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie – słowami z 1 Listu św. Piotra Apostoła bp Artur Ważny pozdrowił wszystkich zebranych na auli w Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu. W spotkaniu, które odbyło się przed południem 25 kwietnia br. wziął udział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej oraz pracownicy instytucji diecezjalnych, m.in.: kurii, sądu biskupiego, archiwum, Caritasu i mediów diecezjalnych.

To pierwsza oficjalna wizyta biskupa nominata na terenie diecezji sosnowieckiej. Bp Ważny miał więc okazję do wstępnego zapoznania się z pracownikami lokalnych instytucji kościelnych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję