Szkoła Ewangelizacji Cyryl i Metody zaprosiła na kolejne spotkanie on-line z misjonarzem w ramach programu „Zoom na misje”. Gościł na nim brat Tomasz Basiński ze Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów.
Brat Tomasz Basiński opowiedział o zgromadzeniu, wyjaśniał, po co bracia u ojców oraz jak media służą misjom. Zgromadzenie jest w stu procentach misyjne, co oznacza, że ten, kto do niego wstępuje, prędzej czy później wyjedzie gdzieś na misje.
– Nasz założyciel, bp Daniel Comboni, marzył o tym, żeby Afrykańczycy żyli godnie i byli zbawieni. Chciał pokazać światu, że Afrykańczycy też mają dusze, tak dosłownie, że mogą przyjąć wiarę. Działał w tym kierunku. Dziś pracujemy w ok. 40 krajach na świecie, nie tylko w Afryce, ale i w Ameryce, Azji – mówi br. T. Basiński.
Jego najbardziej zafascynowało w zgromadzeniu to, że szli do najuboższych, wykluczonych przez społeczeństwo, do żyjących w slamsach, na peryferiach, tam, gdzie nikt nie chce iść. To jest charyzmat kombonianów.
– Po maturze zastanawiałem się, co dalej. Miałem chęć pomagać innym, ale nie wiedziałem – jak. W 2000 r. poszedłem na pielgrzymkę do Częstochowy z intencją o to, którą drogą pójść. Tam usłyszałem świadectwo jednego z kombonianów, wziąłem ulotkę, napisałem do nich. Przysłali mi zaproszenie na spotkanie. Pojechałem i poczułem, że to jest to. Po pewnym czasie wstąpiłem do zgromadzenia. Polaków kombonianów jest 13, w tym dwóch braci. Najwięcej powołań jest z Kongo i z Togo – opowiada br. T. Basiński.
Posługa
Postulat odbył najpierw był w Warszawie, potem w Krakowie. Formował się w Meksyku, następnie w Kolumbii. Obecnie mieszka w Krakowie. W tym zgromadzeniu zarówno ojcowie, jak i bracia składają śluby zakonne: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Ojcowie studiują teologię i po niej przyjmują święcenia. Zajmują się stroną duchową. Bracia studiują jakiś zawód, który może przydać się na misjach.
W zgromadzeniu kombonianów zarówno ojcowie, jak i bracia składają śluby zakonne: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa.
Podziel się cytatem
Brat Tomasz zajął się dziennikarstwem. Z grupą kilku osób pracuje w redakcji czasopism komboniańskich i prowadzi stronę internetową. Oprócz tego wespół z o. Adamem opiekuje się grupą świeckich misjonarzy kombonianów, którzy przygotowują się do wyjazdu na misje. Ta grupa „adoptowała” przyszłych misjonarzy Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody (SECiM) – 4 osoby: Kingę (prowadziła rozmowę z o. Tomaszem), Olę, Gabi i Dawida, którzy od paru miesięcy formują się ze świeckimi kombonianami. W lipcu planują wylot do Ghany, ale przedtem muszą przejść odpowiednie szczepienia oraz podjąć inne niezbędne przygotowania, o których opowiadali podczas internetowego spotkania z misjonarzem, które można obejrzeć w całości na Facebooku SECiM.
Czy szewc lub inżynier mogą nas nauczać o Jezusie, a świecki kaznodzieja zastąpić autorytet księdza?
Nie mam nic przeciwko świeckim kaznodziejom, bo niby dlaczego miałabym? Doceniam ich, bo wzbogacają ofertę dedykowaną każdemu, kto ma potrzebę słuchać. Lecz tak jak nie poszłabym po pomoc do psychoterapeuty bez certyfikatu, tak nie budowałabym fundamentów wiary na interpretacji Pisma Świętego dokonanej przez osobę pełną zapału, dobrej woli, być może nawet autentycznego powołania, ale pozbawioną specjalistycznego wykształcenia. Dlaczego? Ponieważ języka polskiego uczył mnie polonista, a nie biolog, zaś moje koty leczy weterynarz, a nie ogrodnik. Oczywiście, nikogo nie dyskredytuję! Większość z nas rozwija się przez całe życie, a niektórzy swoje faktyczne preferencje odkrywają obok formalnego wykształcenia czy mimo jego braku. Nieraz owo przebudzenie wymaga wielu lat tkwienia w określonej strukturze. Takie przykłady można znaleźć w prywatnym otoczeniu, a jeśli nie – zawsze dostarczą ich media. I świetnie. Dają nadzieję, motywują do zmiany na lepsze – według osób, które podejmują takie wyzwania. Nie zamykają nam one drzwi na działanie, ale gdyby wyznaczały kryterium funkcji społecznej, mogłoby się okazać, że w takim układzie wykształcenie nie odgrywa żadnej roli. Bo skoro szewc czy inżynier budownictwa mogą nas nauczać o Jezusie, to dlaczego teolog nie ma projektować obiektów architektonicznych? Ktoś powie: nie porównujmy rangi zjawiska, gdyż budynek, który powstał według źle wyliczonego planu, może się zawalić i pogrzebać nas pod gruzami. To prawda, ale czy przekaz płynący z nauk Jezusa, poddany spontanicznej interpretacji, opartej tylko na subiektywnej wrażliwości, bez podbudowy akademickiej, nie obróci w rumowisko naszego życia, aktualnych relacji, dążeń? W epoce powszechnego kryzysu autorytetów zagadnienie to może się wydawać błahe. Dziś każdy jest ekspertem w każdej dziedzinie. Może to jednak być niebezpieczne w sytuacji, gdy politycy danych profesji, częściej niż rzadziej, zajmują stanowiska odległe od ich drogi naukowej i wydają dyspozycje obejmujące miliony obywateli. To otwiera pewną furtkę, lecz osobiście nie popieram takich sytuacji i co zrozumiałe – nie ufam osobie bez specjalistycznego wykształcenia w sprawach, które wymagają lat edukacji. Gdy za kierownicą usiądzie mistrz czterech kółek, wyuczony jazdy od dziecka, podczas rutynowej kontroli i tak będzie musiał okazać prawo jazdy. I nawet jeśli tak to nie działa w każdej branży, to powinno. Także, a może zwłaszcza, w zawodzie kaznodziei. Czym innym jest otwierać rano Pismo Święte i interpretować jego fragmenty, „jak nam w duszy zagra”, a czym innym publicznie głosić własne refleksje i brać na siebie odpowiedzialność, że ktoś pójdzie za – jak by nie liczył – naszym prywatnym odbiorem. Słusznie lub nie, ale boję się takiej formy i sama nie podjęłabym się podobnej roli. Owszem, chętnie posłucham świeckiego kaznodziei, ale nigdy nie zastąpi mi on autorytetu księdza – osoby, która w szczególny sposób poświęciła się Bogu, weszła w sferę sacrum. Bo jeśli w sprawach wiary to nie kapłan ma być głównym prowadzącym, wkraczamy na drogę spowitą mgłą relatywnej interpretacji, a ona może nas zaprowadzić praktycznie wszędzie. Dziwi mnie więc trochę aplauz niektórych księży dla zjawiska świeckich kaznodziejów. Widzę w nim nie tylko zagęszczenie przestrzeni słowem Bożym, ale konkurencję. Znakomicie, jeśli tylko motywuje ona kapłana do pracy nad własnym przekazem i działaniem. Gorzej, jeśli z czasem owa konkurencja wykreuje się na lidera przekazu charyzmatycznego, co przy dzisiejszej krytyce kapłaństwa jest wielce prawdopodobne.
Na kongregacjach generalnych przed konklawe ścierały się bardzo różne opinie. Jednak w Kaplicy Sykstyńskiej od dzisiaj sprawy mogą potoczyć się szybciej niż się spodziewamy. Nawet niezwykle dynamiczne konklawe z 1978 r. potrzebowało tylko ośmiu głosów, aby wybrać papieża.
Nowy papież powinien być „prawdziwym duszpasterzem” i przywódcą, który wie, jak „wyjść poza granice Kościoła katolickiego, promując dialog i budowanie relacji z innymi światami religijnymi i kulturowymi”. Takie dość banalne zdania można było znaleźć w codziennych komunikatach watykańskiego biura prasowego, które miały informować opinię publiczną o tematach poruszanych przez kardynałów na kongregacjach generalnych.
Portierka zaatakowana przez 22-letniego sprawcę na kampusie UW miała ponad 60 lat. Ranny został także ochroniarz, który jest w stanie krytycznym – dowiedziała się PAP.
O godz. 18.40 na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu doszło do wydarzenia o charakterze kryminalnym – powiedział PAP kom. Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.