Reklama

NOTATNIK z "okienka" w IV c

Całowanie na odległość

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ludzie z mojej klasy coraz poważniej myślą o przyszłości. Kiedy ma się te 19 lat, kluczowym problemem staje się znalezienie najbliższej sercu osoby. Wielu już sobie z tym poradziło. Mamy nawet trzy klasowe pary. To wyjątkowo dużo, jak na tak zamkniętą wspólnotę, jaką jest klasa. Wojtek już od dwu lat chodzi z Moniką, a ostatnio pojawiły się nowe pary - Ewa z Maćkiem i Kaśka z Michałem. Snują się gdzieś między nami, trzymają się za ręce, całują - niekiedy bardzo namiętnie. Dla nas stało się to już tak bardzo normalne, że nie zwracamy na ich miłosne gesty żadnej uwagi. Dopiero niedawno, na lekcji wychowawczej, nasza wychowawczyni podjęła temat wzajemnych gestów między chłopakiem i dziewczyną. Całkiem niedwuznacznie dała nam do zrozumienia, że to, co robią nasze klasowe pary, też nie jest zgodne z zasadami. " Człowiek musi kierować swoim zachowaniem - tłumaczyła nam nasza wychowawczyni - to wcale nie jest sympatyczne prowadzić lekcje i widzieć, jak jakaś para wymienia namiętne uściski i pocałunki. Nie wiem, jak wam to tłumaczy ksiądz na katechezie, ale mnie się wydaje, że to chyba nawet jest grzechem". Ponieważ z naszą wychowawczynią raczej się nie dyskutuje, przyjęliśmy te uwagi kiwnięciem głową, które w naszym przypadku nie zawsze oznacza akceptację, bardziej ma służyć temu, żeby ktoś dał nam już spokój ze swoimi morałami. Postanowiliśmy jednak zrobić eksperyment na lekcji religii. Ciekawiło nas, jak na takie zachowanie zareaguje nasz ksiądz. Wymyśliliśmy, że wszystkie nasze klasowe pary usiądą w pierwszych ławkach i najnormalniej w świecie będą zachowywać się tak jak najbardziej zakochane pary w najbardziej majowy wieczór w najbardziej romantycznym parku. I tak się stało. Maciek tak aktorsko zaczął całować Ewę, że wszyscy omal nie parsknęliśmy salwą śmiechu. Michał trzymał Kaśkę za rękę i co chwila głaskał jej długie blond włosy. Szczerze współczułem księdzu tej perfidnie zaaranżowanej sytuacji. Nasz katecheta jednak bardzo sprawnie ruszył do akcji. "Jak dobrze, że można się od was nauczyć prawideł miłości - stwierdził. - Zapraszam was na środek, abyśmy to sobie wspólnie przećwiczyli". Dech zaparło nam w piersiach na takie słowa. To zaproszenie na środek mogło oznaczać bardzo wiele. "Zauważyłem, że wasza miłość bardzo mocno wyraża się na zewnątrz - tłumaczył dalej ksiądz. - Kochacie się i chcecie być jak najbliżej siebie. To naprawdę bardzo piękne. Jak się kogoś kocha, to chyba rzeczywiście chce się być bardzo blisko niego. Ale ciekawe, czy moglibyście stanąć na dwóch końcach sali i całować się, dajmy na to, na odległość?". "Ksiądz chyba żartuje - odezwał się Maciek - na odległość to się całuje najwyżej teściową, a nie swoją ukochaną dziewczynę". "Masz rację, chyba rzeczywiście nie da się okazać prawdziwej miłości na odległość - ksiądz najwyraźniej zmierzał do jakiegoś swojego, ukrytego celu. - A powiedz mi, Maciek, gdzie ty najczęściej stoisz w niedzielę w kościele?". "Będę szczery, proszę księdza - zaczął się tłumaczyć Maciek. - Jak jest pogoda, to razem z wieloma chłopakami całą Msze św. przestoimy pod kościołem. Niewiele tam słychać, ale w końcu to też Msza św. Gorzej jak pada, bo wtedy wszyscy wpychamy się do kościoła i stajemy pod chórem. Nie jest to przyjemne, bo co chwila ksiądz proboszcz przez mikrofon nawołuje nas, żeby przejść do przodu, ale kto z młodych staje w kościele na samym przodzie? Chyba nikt". Uznaliśmy, że ta nagła zmiana tematu to inteligentny pomysł księdza na ucieczkę od problemu. Ksiądz jednak bardzo szybko wrócił do tematu gestów miłości. "Wcale mi się nie podoba, jak chłopak z dziewczyną zachowują się tak wyzywająco i nieskromnie - z powagą stwierdził nasz szkolny katecheta - ale skoro postanowiliście pokazać mi swoją miłość, to chciałbym te jej znaki przenieść na inną, ważniejszą rzecz. Wasza bliskość jest wyrazem miłości i tak sobie dziś pomyślałem, że kiedy młodzi uciekają od ołtarza pod chór albo za kościół, to może znaczyć, że już nie kochają Pana Boga, bo nie chcą być blisko Niego. Jak na Mszy św. młodzi stoją tak bardzo daleko od ołtarza, to jest z tym trochę tak jak z pocałunkami na odległość - nie oznaczają już one wielkiej miłości". Z głupiej intrygi wyszła mądra rzecz. W najbliższą niedzielę postanowiłem już nie stać pod chórem i przesunąłem się prawie na sam początek kościoła. Zrobiło mi się miło, gdy nagle koło siebie zauważyłem jeszcze cztery inne osoby z naszej klasy. Taka zmiana miejsca w kościele to rzeczywiście gest miłości wobec Pana Boga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 23:35

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca - powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

- Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Msza Krzyżma. W Chrystusie wzrastamy i przynosimy owoce

2024-03-28 13:30

Archikatedra lubelska

Kapłani są namaszczeni i posłani, aby głosić Chrystusa i dawać świadectwo Ewangelii słowem i życiem - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję