Reklama

Aspekty

To ma być ich miejsce

Nowy duet na naszej diecezjalnej scenie. Księża Łukasz Malec i Damian Drop opowiadają o swoich pomysłach na duszpasterstwo młodzieży.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 34/2021, str. IV

[ TEMATY ]

Duszpasterstwo Młodzieży

Archiwum ks. D. Dropa

Księża Łukasz Malec i Damian Drop łączą siły dla duszpasterstwa młodych

Księża Łukasz Malec i Damian Drop łączą siły dla duszpasterstwa młodych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Łukasz Malec od kilku lat jest dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży. Ksiądz Damian Drop w czerwcu otrzymał dekret na pomocniczego referenta tego wydziału oraz na diecezjalnego duszpasterza powołań. W pracę z młodzieżą zaangażowani są już długo, więc mają bogate doświadczenie. Teraz łączą siły, żeby stworzyć coś nowego. Co to będzie i co ma z tym wspólnego Rokitno? A na początek – o co właściwie chodzi w duszpasterstwie młodzieży?

Najpierw parafia

Zdaniem ks. Łukasza Malca, tworzenie duszpasterstwa młodzieżowego na poziomie diecezjalnym nie miałoby sensu, gdyby przede wszystkim nie pracowano z młodzieżą w parafiach. – Właśnie parafia to drugi dom młodych ludzi, którzy tam odnajdują swoje pierwsze wspólnoty, dojrzewają w wierze, mają pierwsze głębsze doświadczenia spotkania Pana Boga – podkreśla. – Zaproszenie młodzieży może mieć różną formę; jest służba liturgiczna, są schole, oaza, KSM, pojawiają się też grupy „autorskie”, tworzone w konkretnej parafii. Natomiast wydział duszpasterstwa dzieci i młodzieży jest bardziej od koordynacji i organizacji pewnych rzeczy na poziomie diecezji albo dekanatów, od informowania, przypominania, inspirowania, a czasem od szturchania, kiedy nic się nie dzieje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wydarzenia diecezjalne są więc czymś specjalnym w harmonogramie formacji całorocznej. – Czasem potrzebne są wydarzenia, które dają szersze doświadczenie Kościoła niż w parafii. Tak jak parafialnie młodzież spotyka się ze swoim duszpasterzem, tak też dobrze jest, jeśli spotka się ze swoim biskupem. Takie duże wydarzenia są też okazją do tego, żeby zainspirować młodych ludzi do twórczego działania nie tylko w ich środowiskach, ale też szerzej. Bo dyrektor wydziału przecież nie jest w stanie zrobić tego sam, to właśnie młodzi ludzie są tymi, którzy współpracują – wyjaśnia ks. Łukasz.

Dom dla młodych

Diecezjalne i dekanalne dni młodzieży, pielgrzymki służby liturgicznej itp. – to wszystko działa i nadal będzie. Ale zaczyna się też tworzyć coś zupełnie nowego. – Chcemy, żeby powstało w diecezji miejsce, w którym młodzież będzie miała swój dom. I wybór padł na Rokitno – mówi ks. Damian. – Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że potrzeba czasu, może nawet kilku lat, żeby młodzi poczuli, że to jest ich miejsce do duchowego wzrastania.

– Dom w Rokitnie to miejsce dla młodzieży, ma żyć. Ksiądz Damian będzie tam mieszkał i ma za zadanie zadbać o „dobrego ducha” tego miejsca – dodaje ks. Łukasz.

Reklama

Jak ma to wyglądać w praktyce? Nazwanie czegoś domem młodzieży nie wystarczy przecież, żeby coś tam się naprawdę zadziało. – Jako duszpasterz powołań widzę swoje zadanie nie tylko w tym, żeby w diecezji było więcej powołań do kapłaństwa, chociaż to też jest ważne. Ale chodzi mi przede wszystkim o stworzenie przestrzeni, w której Pan Bóg może mówić do młodego człowieka. Ja nie jestem osobą, która ma komuś wskazywać jego drogę. Chcę po prostu pomagać w poszukiwaniach, tak jak kiedyś inni mnie pomogli, kiedy w paradyskiej Jackówce odbywały się rekolekcje, a ja sam w nich uczestniczyłem. Dzisiejszy świat chce wszystko zagłuszyć, a nam zależy na tym, żeby młody człowiek miał miejsce, w którym będzie mógł się wsłuchać w głos Boży – mówi ks. Damian. – To nie jest tak, że młodzież nie chce słuchać Pana Boga. Ale w dzisiejszym świecie ciężko jest cokolwiek usłyszeć, i nic dziwnego, że młodzież się gubi.

Usłyszeć Boży głos

Miejsce dla młodzieży w Rokitnie będzie tworzone w oparciu o weekendowe spotkania. – Rekolekcje, które planujemy, będą pozwalały na doświadczenie ciszy. W tej ciszy Pan Bóg będzie mógł przemówić do serca, a młody człowiek będzie mógł usłyszeć, do czego jest wzywany w dorosłym życiu – czy to będzie małżeństwo, kapłaństwo, czy jakiś konkretny zawód itd. To już zależy od Pana Boga i to Jemu trzeba tu dać przestrzeń. My, jako duszpasterze młodzieżowi, mamy tylko starać się tego nie zepsuć – tłumaczy ks. Damian.

Pomysł na rekolekcje jest taki, żeby do udziału zaprosić ludzi zrzeszonych w różnych wspólnotach i tych, którzy do żadnej wspólnoty nie należą. Żeby to było coś wykraczającego poza formację przewidzianą dla konkretnego ruchu czy stowarzyszenia. – Nie chodzi o zastąpienie już trwającej formacji, to, co się dzieje w parafiach, niech nadal się rozwija. My chcemy zaproponować spędzenie czasu z Panem Bogiem w oparciu o Pismo Święte, czyli o źródło, które On nam daje. Oprócz tego zależy nam na tym, żeby nasze rekolekcje miały jednocześnie charakter warsztatowy, żeby młodzież mogła dojrzewać i na poziomie duchowym, i na poziomie psychologicznym. Bo to bardzo ważne, żeby kształtować się jako pełny człowiek.

Czego im trzeba?

Ale nie tylko o rozwój duchowy młodzieży chodzi. – Pracujemy teraz nad czymś, co roboczo nazwaliśmy Akademią Dojrzewania. Nie mają to być stricte rekolekcje, chociaż akcentu rekolekcyjnego na pewno nie zabraknie. Główną myślą są natomiast spotkania z fachowcami w różnych dziedzinach. Chcemy zapraszać ekspertów, mających coś do powiedzenia o relacjach, o uczuciach, o dojrzewaniu, o trudnościach młodych ludzi. I nie chodzi tu tylko o trudności duchowe – opowiada ks. Łukasz. – Młodzi ludzie zmagają się z wieloma problemami, pewnych rzeczy nie potrafią nawet nazwać. Nieraz nie mają do kogo pójść, z kim pogadać, bo w domu się nie rozmawia, w szkole wstyd się otworzyć. W tym roku zaplanowane są trzy weekendy temu poświęcone. Zależy nam też, żeby raz czy dwa razy w roku zaprosić kogoś spoza diecezji, dobrego mówcę, niekoniecznie z pierwszych rankingów na YouTube. Wciąż jeszcze dużo kwestii musi się wyklarować, ale wiemy, w jakim kierunku chcemy iść.

To wszystko wymaga poważnego zastanowienia się nad tym, czego potrzeba dzisiejszej młodzieży. To kluczowe pytanie. – Po półtora roku pandemii widzę wyraźnie, jak młodemu człowiekowi jest ciężko. Niedawno prowadziłem oazę. Najważniejszym doświadczeniem dla moich oazowiczów było doświadczenie wspólnoty. Bycie z ludźmi na żywo. To było najmocniejsze. Pan Bóg tak – ale właśnie we wspólnocie. To wybrzmiało na godzinie świadectw. Po długim czasie oddzielenia, bycia on-line wreszcie doświadczyli ponownego spotkania z drugim człowiekiem. Bardzo mnie poruszyło, kiedy na początku oazy kilka osób przychodziło do mnie i mówiło: „Proszę księdza, ja nie umiem rozmawiać z innymi”. I dopiero doświadczenie bycia w grupie, doświadczenie akceptacji, zrozumienia, wzajemnej życzliwości stało się dla nich czymś ożywczym po tym czasie izolacji – mówi ks. Łukasz. – Właśnie tak widzę Akademię Dojrzewania. To ma być coś, co pomoże młodemu człowiekowi w różnych przestrzeniach rozwojowych.

2021-08-17 13:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Być dla młodych

Niedziela przemyska 7/2021, str. VI

[ TEMATY ]

Duszpasterstwo Młodzieży

Archiwum ks. M. Wilka

Ks . Marcin z ks. Tadeuszem Białym

Ks . Marcin z ks. Tadeuszem Białym

O wyzwaniach duszpasterstwa młodzieży, nowym pokoleniu i nowych sposobach ewangelizacji z ks. Marcinem Wilkiem, nowo mianowanym duszpasterzem młodzieży archidiecezji przemyskiej, rozmawia ks. Maciej Flader.

Ks. Maciej Flader: Czym się zajmuje duszpasterz młodzieży?
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ingres abp. Andrzeja Przybylskiego do katedry Chrystusa Króla w Katowicach

2025-10-01 09:24

[ TEMATY ]

ingres

Katowice

abp Andrzej Przybylski

Archiwum Bp. Andrzeja

W sobotę 4 października w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach odbędzie się ingres abp. Andrzeja Przybylskiego. Ceremonia poprzedzona będzie kanonicznym objęciem urzędu w kurii metropolitalnej. Mszy świętej podczas ingresu przewodniczyć będzie nuncjusz apostolski w Polsce.

Kanoniczne objęcie urzędu przez abp. Andrzeja Przybylskiego w kurii metropolitalnej w Katowicach zaplanowano na godz. 9.00; nowy metropolita przedstawi kolegium konsultorów bullę nominacyjną podpisaną przez papieża Leona XIV, po czym kanclerz kurii sporządzi i odczyta protokół podpisany przez członków kolegium.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję