Majowy weekend - sama radość, sama przyjemność - już za nami; podobnie jak związane z nim wyzwanie jak go sobie urządzić. Na szczęście spędzanie wolnego czasu na zakupach lub przed telewizorem
coraz bardziej wychodzi z mody. Oczywiście, wszyscy mamy jakieś zaległości typu: pucowanie samochodu, mycie okien lub zaległa sterta rzeczy do prania, tylko że maj jest raz w roku - trwa 31
dni, a wszystko kwitnie w oszałamiającym tempie.
Maj trzeba poczuć, dotknąć, posmakować, zobaczyć. To smutne, że przeciętnego Polaka nie stać na kilkudniowy wypad z rodziną do Kazimierza czy nad morze (co tak bardzo zachwalała nam telewizja),
ale bardzo pięknie jest np. na poczciwej Miedziance, w okolicach Chęcin. Podejście niewielkie - wśród skłębionych, świeżo rozkwitłych tarnin, złocą się łany dzikich prymulek, nad głową kołują bociany,
a na górze... wspaniały widok! Pasma poletek, podmokłe łąki, usiane kaczeńcami i wsie rozlokowane u stóp łagodnych zboczy są nagrodą za wspinaczkę i podrapane przez gąszcz tarnin
nogi.
Powoli edukujemy się w sztuce wypoczywania. Tak, bo to jest sztuka - umieć zostawić za sobą obowiązki, nawet zaległą pracę, i wzbudzić w sobie świadomość, że jakość mojej pracy
i mojego życia zależy od umiejętności wyłuskania czasu dla siebie i najbliższych.
Prosta zależność: im więcej pracujemy i mniej mamy urlopów, tym efektywniej wykorzystujemy weekendy, dotyczy głównie ludzi młodych, dobrze sytuowanych i nieźle wykształconych. Ambitni menadżerowie
z wielkich miast coraz częściej szukają wrażeń, których nie kupią w supermarketach. Około 7% Polaków stara się w czasie weekendów poprawić kondycję fizyczną. Przeciętny Polak nie lubi jeździć
daleko; najchętniej wybiera się na wycieczki do innych miast. 14% rodaków preferuje góry, 11% jeziora, 7% morze. Jednakże leniwa bezczynność to ulubiony sposób spędzania wolnego czasu przez Polaków -
coś w rodzaju krótkiego wyjazdu, biesiadowania przy grillu, przerywanego krótkimi spacerami.
Tak więc ćwiczmy się powoli w sztuce korzystania z długich weekendów, skoro państwo nam je funduje w takiej obfitości (za pasem weekend czerwcowy). Najmilej jest właśnie w kwietniu,
maju i w czerwcu, gdy nawet niewielki spacerek do parku czy lasku - kwitnącego, pachnącego, brzęczącego i rozśpiewanego - jest dużym ładunkiem dobrej energii. "Jak cię nie stać na Chorwację,
to usiądź pod brzozą" - mawia mój znajomy. Tylko nie próbuj tam wstawić telewizora!
Pomóż w rozwoju naszego portalu