Poraniony człowiek, o schorowanej duszy, a nieraz i ciele, potrzebuje lekarstwa, by podnieść się po utracie pracy, odejściu bliskiej osoby, niespodziewanej chorobie. I nic w tym
przecież dziwnego, że "chory" współczesny człowiek szuka lekarstwa u Tego, który przecież mówił: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię
(Mt 11, 28). Śpieszymy więc, jak przystało na wierzących, praktykujących katolików do naszych świątyń. Tam modlimy się i oddajemy chwałę Bogu jak najlepiej umiemy. Tylko nie rozumiem jednego.
Dlaczego często, wychodząc z kościoła, biegniemy czym prędzej do sklepu, supermarketu i obładowujemy się tam dopiero co poczynionymi niedzielnymi zakupami? A co z przykazaniem "Pamiętaj,
abyś dzień święty święcił!"? Czyżby zakazane smakowało lepiej? A może, mówiąc wprost, potrafimy w Dzień Pański zapalić jednocześnie Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Ci, którym relatywizm
moralny przewrócił w głowie, próbują się usprawiedliwiać, że "teraz są takie czasy, a i nawet w supermarkecie można miło spędzić czas z rodziną". Być może diabeł już tak nam "zamydlił"
oczy, że nie zauważamy granicy pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe, co Boże, a co ludzkie? Czy to nie dziwne, że w niektórych sklepach właśnie w niedzielę są obniżki cen i promocje
towarów? Szatan proponuje niezwykłą okazję. Można faktycznie zaoszczędzić kilka złotówek, ale można też stracić niebo. Dzieciom wychowanym na niedzielnych zakupach jutro już może nie być potrzebna Eucharystia,
a wystarczy im kilkugodzinne "nabożeństwo" pośród półek z cenowymi okazjami w supermarkecie.
Warto pogratulować pomysłu budzenia ludzkich sumień młodzieży jednej z parafii w naszej diecezji. Oto owi młodzi przyjaciele defilowali pomiędzy regałami w supermarkecie z widniejącym
na swoich kurtkach trzecim przykazaniem Bożym. W niedzielny, świąteczny dzień ratowali ziarna Bożego Słowa, które przecież padły na glebę ludzkiego serca. Gleba jednak wydała się skalista i niewiele
miały tam ziemi, szybko wzeszły, lecz gdy słońce zaświeciło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia (por. Mt 13,5-6). Jaka szkoda, że ziarno Bożego Słowa potrafi w nas zakiełkować
już w kościele i przepalić się w pierwszym napotkanym sklepie. Słaba jest ta skalista gleba. Jaki był skutek ich działań? Otóż w przedziwny sposób sklep zaczął pustoszeć. Dobrze, że
choć trochę mamy wrażliwe sumienia.
Mówimy, że kochamy niedzielę. Wreszcie można poleżeć, odpocząć, pooglądać telewizję. Ale właściwie to jaki powinien być sens niedzielnego odpoczynku. Nasz rodak Jan Paweł II w Liście apostolskim
Dies Domini podpowiada nam, aby był to dzień szczególnej troski o życie rodzinne: "Odpoczynek niedzielny pozwala sprowadzić do właściwych proporcji codzienne troski i zajęcia: rzeczy materialne,
o które tak bardzo zabiegamy, ustępują miejsca wartościom duchowym; osoby, wśród których żyjemy, odzyskują prawdziwe oblicze, gdy się z nimi spotykamy i nawiązujemy spokojną rozmowę" (DD
67). Niedziela nie jest czasem na robienie zakupów. To czas na wspólne bycie ze sobą: rodziców z dziećmi, wzajemnych rozmów, na które nie starcza nam czasu w ciągu tygodnia, rodzinnych
wycieczek do lasu, nad rzekę. Dzień Pański to także czas na lekturę Pisma Świętego, czasopism religijnych, pogłębiania swojej wiary. Wstyd czasem patrzeć, jak w teleturniejach przecież katolicy nie
potrafią odpowiedzieć na elementarne pytanie: gdzie narodził się Pan Jezus? W miesiącu czerwcu szczególną cześć oddajemy Najświętszemu Sercu Jezusa. Podczas nabożeństw czerwcowych do próśb dołączmy
jeszcze jedną intencję - modlitwę o właściwe świętowanie niedzieli.
Pomóż w rozwoju naszego portalu