Reklama

Niedziela Przemyska

Biblia, niepełnosprawni i teatralna scena

W sali widowiskowej Zamku Kazimierzowskiego w Przemyślu wystąpili niecodzienni artyści z krakowskiego Teatru EXIT.

Niedziela przemyska 40/2022, str. VI

[ TEMATY ]

teatr

niepełnosprawność

Łukasz Sztolf

Dla wielu artystów praca w Teatrze EXIT to przygoda życia, spełnianie siebie i swoich pasji

Dla wielu artystów praca w Teatrze EXIT to przygoda życia, spełnianie siebie i swoich pasji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Teatr ten zrzesza wśród swoich artystów osoby niepełnosprawne. Tym razem zaprezentowali oni swoją interpretację starotestamentalnej księgi Pieśni nad Pieśniami. Spektakl został zorganizowany przez Diecezjalne Duszpasterstwo Osób Niepełnosprawnych.

EXIT?

Teatr nieprzypadkowo obrał sobie prostą nazwę EXIT, czyli po polsku „wyjście”. – Wszyscy wiemy, że tabliczka umieszczana w sklepach, biurach czy innych miejscach publicznych oznacza wyjście awaryjne. Dla mojej ekipy praca w tym teatrze stała się czymś takim. Pomaga wyjść z niewoli niepełnosprawności – mówi Maciej Sikorski, założyciel Teatru EXIT, i dodaje, że to rzeczywistość, która spadła na niego prosto z nieba. – Ten teatr to jest taka odpowiedź na moje modlitwy dotyczące szukania pracy, która ma sens i w której można się realizować. W pewnym momencie pojawiła się propozycja nie do odrzucenia. Miałem poprowadzić teatr, który miał na celu aktywizację osób niepełnosprawnych. I tak właśnie powołaliśmy do życia EXIT – wspomina.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Biblia ciągle zadziwia

W ciągu swojej sześcioletniej działalności teatr zrealizował łącznie sześć tytułów teatralnych, pięć filmów, trzy filmy dokumentalne, a dodatkowo teledysk i programy internetowe. – To dość duży dorobek, jak na taki krótki czas, środki którymi dysponujemy i dość zróżnicowaną ekipę – ocenia artysta. Działania te były możliwe dzięki udziałom w różnych programach i projektach, które wspierały integrację z osobami niepełnosprawnymi i ich aktywizację.

Trzonem tego niezwykłego teatru są osoby niepełnosprawne: z porażeniami mózgowymi, niewidome, niepełnosprawne intelektualnie lub ruchowo, do których dołączają gościnnie tzw. artyści pełnosprawni: profesjonalni muzycy i aktorzy. – Ten pociąg jedzie bardzo szybko już szósty rok – dodaje Sikorski.

Główną inspiracją do powstawania nowych scenariuszy na spektakle jest… Pismo Święte. – To tworzywo bardzo plastyczne. Ma ono przewagę nad wszystkimi innymi dziełami tego świata, bo to Słowo jest aktualne i może dotknąć absolutnie każdego człowieka na ziemi – tłumaczy założyciel Teatru EXIT. W każdym bohaterze, figurze, w każdej sytuacji każdy człowiek może odnaleźć cząstkę siebie. – Losy, które spotykają biblijne postaci mogą przytrafić się nam – dodaje artysta.

Reklama

Pasja i spełnienie (nie)pełnosprawnych

Dla wielu artystów praca w Teatrze EXIT to przygoda życia, spełnianie siebie i swoich pasji. – Jest to także wyjście awaryjne, które dotyczy każdego z nas – mówi Adam Szewczyk, muzyk, kompozytor i autor tekstów. Codzienna praca z niepełnosprawnymi pokazała mu, że bez względu na ograniczenia trzeba dawać z siebie 100%. – Nie ma tak, że ze względu na niepełnosprawność przymyka się oko na błędy, „bo i tak będą klaskać” – podkreśla artysta. Dlatego w Teatrze EXIT zawsze robi się sztukę na najwyższym poziomie, bo ci ludzie absolutnie na to zasługują.

Z kolei Adam Kowalewski, profesjonalny muzyk, który na co dzień gra jazz, tutaj musi bardzo często improwizować. – Gdy jestem z tymi ludźmi, oduczam się egoizmu i uczę się nie narzekać na nic. To jest coś innego i dziś wiem, że to właśnie chciałem robić! – zaznacza Kowalewski. Artysta z uśmiechem dodaje, że na koncertach jazzowych często nie ma zbyt licznej publiczności, a na występach z niepełnosprawnymi są pełne sale. – To jest piękne, bo fajnie się robi sztukę, jak jest dla kogo! – mówi.

Prawdziwi bohaterowie

Marcin Konik, Tomasz Buczko i Tomasz Balon to niepełnosprawni artyści Teatru EXIT. Uczą się tekstów i ćwiczą swoje role i w ramach codziennych Warsztatów Terapii Zajęciowej. – Jest to dla nas ważne, że przygotowujemy to wspólnie. Uważamy to za naszą pracę, że możemy wystąpić na scenie, powiedzieć coś do widowni – podkreślają aktorzy.

Dla nich często zaangażowanie teatralne to sposób na wyjście z domów. – Już dawno chciałem porozmawiać z mamą, że marzy mi się wyjść na jakieś warsztaty, spotkać się z ludźmi, ale wtedy nie było takich możliwości. Musiałem siedzieć w domu – mówi Marcin Konik. Dlatego EXIT zmienił całe jego życia i stał się faktycznym „wyjściem awaryjnym”.

Świetlana przyszłość

Założyciel Teatru EXIT już ma plany na przyszłość. – Myślę, że mamy przełomowy rok, bo dzięki programom z Ministerstwa Kultury i PEFRON udało się nam wzbogacić o ważny sprzęt: rzutnik kinowy, wielki ekran. Będziemy w tej chwili odbierać nagłośnienie, a to oznacza, że Teatr EXIT będzie teatrem w drodze. Możliwość spotykania się, prezentowania sztuki i przeżywania czegoś razem to jest coś, co nadaje sens naszemu życiu – podkreśla Sikorski, który za cel stawia sobie docieranie do miejsc nietypowych. – W tym roku zagramy spektakl w więzieniu. Będziemy grać w hospicjum. Wystąpimy w szpitalu psychiatrycznym, a na dworcu kolejowym Warszawa Centralna pokażemy film Jonasz – wylicza. W przyszłym roku ma zamiar zrealizować największą swoją produkcję filmową pt. Eliasz.

2022-09-27 13:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Liczy się dobro

[ TEMATY ]

teatr

młodzież

spektakl muzyczny

ważne wartości

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Każda z prezentowanych podczas musicalu piosenek niosła ze sobą przesłanie.

Każda z prezentowanych podczas musicalu piosenek niosła ze sobą przesłanie.

Wyjątkowy musical przygotowany przez młodzież z formacji Rozśpiewane dzieciaki Gminy Świdnica i ich opiekunów stanowił ukoronowanie dziesięciu lat organizacji warsztatów profilaktyczno-wokalnych.

Dla młodzieży taka forma spędzenia ferii zimowych to doskonała okazja do rozwijania swoich talentów. Owocem każdorocznych spotkań w Szkolnym Schronisku w Lubachowie była płyta z nagraniami utworów, które powstały w tym czasie. Podczas warsztatów w sierpniu 2021 roku pojawił się pomysł, by na podstawie materiału stworzonego w trakcie poprzednich edycji przygotować słuchowisko.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję