Boże Narodzenie to nie tandetna opowiastka o gwiazdeczkach i tłustym "mikołaju"
Popkultura już od dłuższego czasu sufluje opowieść o „świętach”. Nachalnie powtarza płaską i tandetną opowiastkę o gwiazdeczkach, reniferach, tłustym „mikołaju”, co rozdaje prezenty z supermarketu. Pokazuje wigilijny nastrój z kartą kredytową w kieszeni i sztucznym uśmiechem reklamowych etiud. Ale nas, wierzących, przed takim płaskim światem broni na szczęście słowo Boże.
Święty Jan ze swoim hymnem o Słowie, które było na początku u Boga i stało się ciałem, wciąga nas w sam środek paradoksu chrześcijaństwa. Z jednej strony ów paradoks przyprawia o zawrót głowy, jak wszechświat, a z drugiej – jest zwyczajny i prosty jak... dziecko.
Gdy światy nam się rozsypują.
Wielu dziś woła, że świat, który znamy, na naszych oczach się rozpada. Myśliciele obwieszczają koniec historii, katastrofę dotychczasowego świata, karmią nasze lęki. I w takiej aurze my słuchamy orędzia: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało”. Nie tylko słuchamy, ale głęboko w to wierzymy. Wiemy, że pośród nas („Emmanuel” znaczy „Bóg z nami”) jest Ten, który stworzył mgławice, galaktyki, niebo i ziemię. Owszem, w żłobie leży Dziecko. Ale paradoks polega na tym, że gdy patrzysz w twarz Dziecięciu, widzisz jednocześnie Twarz Tajemnicy silniejszej od wszelkich ludzkich kryzysów i lęków. Paradoks polega na tym, że gdy Matka bierze w ramiona to bezbronne Dziecko, jednocześnie cały kosmos jest przytulany do Boskiego Serca tego Dziecięcia. I właśnie w tym przytuleniu jest dla nas nadzieja. Gdy rozpadają nam się ludzkie światy, jesteśmy w rękach Tego, który wszechświat trzyma w istnieniu.
W Betlejem narodził się człowiek. Nie jakaś zmyślna konstrukcja, intelektualna dywagacja, kusząca idea. Na sianie, w żłobie, nie leży komórka, tablet, telewizor, komputer, kosmiczna maszyna. W Betlejem narodził się mały człowiek zdany na łaskę i niełaskę drugiego. Bezbronnemu dziecku nie można tłumaczyć, że to nie pora, nie czas, że są inne priorytety, że plany się zmieniają... Można tylko wziąć w ramiona, do serca przytulić, otrzeć łzę, przyodziać, ogrzać, nakarmić.
Słowo stało się ciałem, bo Bogu przecież o człowieka chodzi: bogatego, biednego, chorego, zdrowego, starego i młodego. Leżące na sianie betlejemskiej szopy Dziecko swoją bezbronną obecnością wydaje się wołać: Nie uciekajmy od człowieka w jakąś wydumaną, sztuczną odhumanizowaną nierealność... Drogą człowieka jest człowiek, bo Bóg wybrał tę drogę.
Janowy hymn o Słowie, które stało się ciałem, opowiada o paradoksie chrześcijaństwa. Nie pozwala zakleszczyć się jedynie w tym, co ludzkie (bo Bóg się narodził). Jednocześnie nie pozwala od tego, co ludzkie, uciec (bo Bóg stał się człowiekiem). Owszem, do wyrażenia „Bóg stał się człowiekiem” jesteśmy przyzwyczajeni. Ale te święta są po to, by przejąć się tym na nowo – do głębi, tak mocno, by zgięło się kolano. By serce zaczęło się modlić do Boga, a ręce zajęły się człowiekiem.
Narodzenie z udziałem pasterzy - obraz z kościoła Sióstr Karmelitanek Bosych z Przemyśla
To Ewangelista Łukasz szczegółowo opisuje scenę spotkania anioła z pasterzami. Otrzymują oni wiadomość, że nowo narodzone Dziecię to sam Mesjasz. Ale scena pokłonu pasterzy obecna jest nie tylko w Łukaszowej Ewangelii. Któż z nas nie zna pięknej kolędy „Anioł pasterzom mówił” czy „Przybieżeli do Betlejem pasterze”. Zalęknieni pasterze spieszą więc, zostawiając wszystko, podążając za słowami anioła. Anioł wybrał ich bo czuwali przy stadzie, nie spali. To znak także dla nas, obserwatorów cudu wigilijnej nocy. Mamy czuwać, aby nie przespać najważniejszych chwil w swoim życiu...
Kiedy pastuszkowie dotarli na miejsce, nieśmiało uchylają drzwi ubogiej stajenki, św. Józef, któremu udziela się radosna atmosfera, zaprasza ich gestem do środka ubogiej stajenki. Wskazuje na nowo narodzone Dziecię. Nie tylko przepiękna Maria wpatruje się w swojego Syna. Z zaciekawieniem małemu chłopcu przyglądają się wół i osioł. Od Niego zaś, bohatera całej sceny, bije nieziemskie światło – światło nadziei dla całego świata...
Wedle różnych, mniej lub bardziej wiarygodnych opowieści, pasterze czym tylko mogą dzielą się z ubogą Dzieciną, ofiarowując pożywienie, owieczki, a nawet płótno na pieluszki... Podekscytowani radosną nowiną otrzymaną od aniołów zostawiają swoje trzody i pędzą do groty Narodzenia. Na jednym z XVII-wiecznych francuskich obrazów, ukazującym bożonarodzeniową scenę widać płonącą świecę, którą trzyma w rękach Józef. Kiedy uważniej przyjrzymy się scenie, zauważymy, że św. Józef świecę tę przysłania swoją dłonią. Ale przez to nie robi się bardziej ciemno... Kiedy bowiem spojrzymy w dół, na śpiące słodko Dziecię, zobaczymy, że to właśnie Ono jest całym źródłem światła tej niezwykłej nocy...
Bombardowani setkami kolorowych „świątecznych” obrazków na pocztówkach (zazwyczaj jeszcze na początku listopada) nie zawsze jesteśmy sobie w stanie wyobrazić dawnych ludzi, którzy nie znali fotografii, telewizji i kina. Dla nich źródłem wiedzy o biblijnych wydarzeniach, w tym o Narodzeniu Jezusa, mogła być tylko sztuka, gdyż jako niepiśmienni z reguły, wszystko co wiedzieli o Bożym Narodzeniu słyszeli w kościele. Kiedy więc w piętnastym stuleciu we florenckim kościele Santo Egidio otwarto tryptyk florenckich bankierów – Portinarich, w całym kościele rozległ się jęk zachwytu tych, którzy go ujrzeli po raz pierwszy. Swoich bohaterów artysta ukazuje w skali 1:1 (zatem średniowieczni obywatele Florencji mogli naprawdę poczuć, iż są świadkami Bożego Narodzenia nie w Betlejem, ale w ich własnym mieście). W tej scenie pojawia się cały orszak aniołów pełnych modlitewnego skupienia, adorujących Dzieciątko zarówno na ziemi, jak i unoszących się nad stajenką. Tryptyk pełen jest również symboliki – irysy i lilie są symbolem boleści Maryi, trzy szkarłatne goździki są symbolem gwoździ, którymi w przyszłości przybity do Krzyża zostanie Syn Człowieczy. Natomiast leżący snop zboża jest zapowiedzią Ostatniej Wieczerzy. Do stajenki również pospieszyli pasterze – widzimy jak trzej z nich ciekawie wypatrują małego Jezusa; jeden z nich właściwie jest jeszcze w biegu, właśnie zdjął kapelusz i wyciąga głowę aby dostrzec niezwykłe wydarzenie.
Obrazki „Świętej Nocy”, wśród których dominują hołdy składane przez pierwszych świadków tego niezwykłego zdarzenia – naszych pasterzy, obecne są w wielu kościołach naszej archidiecezji. Muzeum Archidiecezjalne w Przemyślu posiada w swojej kolekcji bardzo stary obraz „Pokłonu pasterzy”, będący kwaterą skrzydeł ołtarza z Gniewczyny, z bardzo odległych czasów, bo z 1593 r., które wyszły z pracowni niejakiego Erazma Neapolitanusa. Monumentalna bazylika leżajska ozdobiona jest pięknymi malowidłami z XVIII wieku Stanisława Stroińskiego i jego lwowskich współpracowników, których tematyka (w prezbiterium) obejmuje scenę Pokłonu pasterzy. Boże Narodzenie w jednym z ołtarzy zdobi górującą nad Przemyślem mroczną świątynię sióstr Karmelitanek – tu również widzimy zaciekawionych pasterzy, którzy przybyli, aby Dzieciątku złożyć hołd; Boże Narodzenie jest również obecne w płaskorzeźbionej scenie Pokłonu pasterzy w kościele księży Salezjanów w Przemyślu (patrz – str. I). Sędziwy Józef z zachwytu składający w modlitewnym geście ręce i uśmiechnięta Maria czuwają nad błogo śpiącym Dzieciątkiem. Całej scenie z zaciekawieniem przyglądają się wół i osiołek. Wśród przybyłych i klęczących nabożnie pasterzy, jeden z nich w geście pozdrowienia zdejmuje lekko swój kapelusz pozdrawiając radośnie nowo narodzonego Mesjasza.
Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił zażalenia Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’ritt na postanowienie o umorzeniu postępowanie wobec ks. prof. Tadeusza Guza. Sprawa dotyczyła krótkiej dygresji ks. prof. Tadeusza Guza, wygłoszonej podczas wykładu w 2018 r., na temat dawnych oskarżeń o mordy rytualne formułowanych przeciw społeczności żydowskiej w krajach Europy. Sąd Okręgowy stwierdził, że ks. Guz korzystał z konstytucyjnej ochrony swobody wypowiedzi, a ponadto z materiału dowodowego wynika, że duchowny nie miał zamiaru obrazić ani znieważyć narodu żydowskiego, jak również nawoływać do nienawiści w odniesieniu do tej społeczności. Postanowienie jest prawomocne, a kosztami postepowania obciążono w całości Stowarzyszenie B’nai B’ritt. Ks. Guza w sprawie od początku reprezentowali prawnicy Instytutu Ordo Iuris.
Sprawa dotyczyła wypowiedzi ks. prof. Tadeusza Guza, z 26 maja 2018 roku która padła podczas wygłoszonego w Warszawie wykładu pod tytułem „Jak Pan Bóg dopełnił historii zbawienia?” Słowa kapłana odnosiły się do dawnych oskarżeń o mordy rytualne formułowanych przeciw społeczności żydowskiej w krajach Europy. Zdaniem Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’ritt (będącego w postępowaniu oskarżycielem subsydiarnym), ks. Guz nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych względem narodu żydowskiego, a w konsekwencji publicznie wzywał do antysemityzmu.
Prezydent USA Donald Trump ogłosił w piątek podczas wywiadu z Fox News, że służby schwytały zabójcę Charliego Kirka. Jak stwierdził, udało się to dzięki informacji pastora zaprzyjaźnionego z rodziną sprawcy zamachu.
Podziel się cytatem
- powiedział Trump podczas wywiadu w studiu Fox News w Nowym Jorku.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.