- Uważajcie na moich księży i nie kopcie ich zbyt mocno. A wy pilnujcie się przez cały czas i nie przeklinajcie, bo górale mogą się przy was zgorszyć - powiedział w 1996 r. ks.
bp A. Abramowicz, otwierając sportowy sezon w Chicago.
Wówczas to, przed ponad 7 laty, inauguracyjnym meczem polonijnych jedenastek piłkarskich był pojedynek "Księży" i "Górali". Polecenia Księdza Biskupa, dotyczące "delikatnego grania", kierowe
były przede wszystkim do przedstawicieli Podhala, natomiast powściągliwość języka zalecana była osobom duchownym.
Zarówno górale, jak i "kopiący księża" do dziś nie zapomnieli, że jednym z głównych organizatorów owego meczu, rozpoczynającego letni sezon zmagań piłkarskich zespołów polonijnych, osobą
zawsze dbającą o rozpowszechnianie piłki nożnej "pomiędzy sutannami", był ks. Piotr Galek, przyszły proboszcz parafii św. Domitylii w południowo-zachodnich rejonach Chicago.
Ks. Piotr od zawsze interesował się nie tylko Słowem Bożym, ale także tym, co działo się na zielonych murawach ówczesnej Polski Ludowej i praktycznie całej piłkarskiej Europy. Trudno się temu
dziwić. Wszak jako młody chłopak miał on za wzór takie nazwiska jak: Lubański, Lato czy Deyna. Który wówczas młody chłopak nie marzył o karierze sportowej, a w szczególności o zagraniu
w piłkarskiej reprezentacji Polski?
Sportowe losy Piotra Galka potoczyły się jednakże nie tak równo, jak piłka po zielonej murawie. Zanim przyszło mu stanąć na piłkarskim boisku, zanim wziął on na swoje barki obowiązek obrony przed
atakami napastników zespołu "Górali", musiał wykazać się pełną gotowością do obrony Kościoła i do niesienia słów Chrystusa w środowisko chicagowskiej Polonii, także tej piłkarskiej.
- Jak sięgam pamięcią, to Piotr zawsze kochał grę w piłkę - przypomina sobie dawne czasy brat ks. Piotra, ks. Adam Galek. - Chłopcy na wsi wykorzystywali wszystkie wolne chwile do kopania piłki.
Piotr był zawsze między nimi. Organizował sportowe rozgrywki nawet w przerwach pomiędzy pasaniem krów, gęsi i innymi pracami w polu.
Jak się później miało okazać, ks. Piotr nie zamierzał rezygnować ze swoich młodzieńczych, piłkarskich ambicji, nawet w czasie nauki w lubelskim seminarium duchownym. Miał szczęście,
gdyż wówczas klerycy z Lublina mogli należeć do piłkarskich zespołów studenckich, zrzeszonych w klubach akademickich, zwanych AZS-ami. Tam właśnie ks. Piotr Galek po raz kolejny zabłysnął nie
tylko talentem piłkarskim, ale także umiejętnościami organizacyjnymi. A angażując się w AZS-ie niejednokrotnie doprowadzał do piłkarskich pojedynków księży ze studentami.
W błędzie jest ten, kto myśli, że przyjazd do Ameryki spowodował zmianę zainteresowań ks. Piotra. Przeciwnie. W zasadzie już od pierwszego dnia swej kapłańskiej pracy na kontynencie amerykańskim
czynił on wszelkie starania, aby zbudować piłkarską reprezentację chicagowskiego duchowieństwa. Zapraszał wszystkich księży pracujących w polonijnych parafiach do aktywnego udziału. Starania te nie
idą na marne. Jego miłość do piłki sprawia, że nazwisko ks. Piotra pojawia się nie tylko w składach reprezentacyjnych jedenastek księży, ale także w zespołach "Dziennikarzy", "Górali" a nawet
"Truckersów". Wszystko dla propagowania zdrowego trybu życia.
- Przecież już dawno ludzie wiedzieli, iż jedynie "w zdrowym ciele zdrowy duch" - komentuje ks. Piotr Galek. - Dbając o swoje duchowe życie, nigdy nie możemy zaniedbywać ziemskiej powłoki duszy.
Tym sposobem, niejednokrotnie wprost od ołtarza w kościele parafialnym, gdzie nawracać trzeba zbłąkane dusze wiernych, ks. Piotr Galek spieszy na ratunek swym kolegom z piłkarskiej reprezentacji
"Dziennikarskich Chochlików", bądź "Kleryków". A stając w liniach obrony, często ratuje sportowy honor sutanny przed utratą gola.
Pozostaje mieć nadzieję, że ks. Piotr szybko przystosuje rozległe tereny w swej nowej parafii do sportowego użytku tak, aby i u św. Domitylii równolegle do życia duchowego kwitło i to
sportowe, czego mu wszyscy serdecznie życzymy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu