Z okazji Międzynarodowego Dnia Honorowego Dawcy Krwi (23 maja) bp Mieczysław Cisło odprawił uroczystą Mszę św. w archikatedrze w intencji honorowych dawców krwi. Ofiarowana modlitwa była wyrazem wdzięczności za bezinteresowny dar krwi, ratującej ludzkie życie. O potrzebie wspierania tych, którzy dzielą się bezcennym darem z ks. Waldemarem Sądeckim - archidiecezjalnym duszpasterzem honorowych dawców krwi rozmawia Krzysztof Sobot.
Krzysztof Sobot: - Dlaczego Kościół opiekuje się środowiskiem dawców krwi i dlaczego apeluje, aby wspierać akcję honorowego oddawania krwi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Waldemar Sądecki: - Od strony pozytywnej należy podkreślić, że krwiodawca jest człowiekiem, który jest bardzo czytelnym znakiem Pana Jezusa. Apelujemy, by wspierać akcje honorowego krwiodawstwa, ponieważ jest to coś, co jest bardzo związane z chrześcijaństwem, z dawaniem życia dla innych. Krew jest darem dla osób, których nie znamy, jest ona oddawana honorowo, z zachowaniem anonimowości, a przede wszystkim bezinteresownie. Jest to przecież oddawanie czegoś najbardziej "swego" - krwi, która w tym momencie staje się symbolem bezinteresownego daru z siebie.
- Ksiądz jako duszpasterz honorowych dawców krwi zapewne często zadaje pytanie, jakie są ich intencje, czym się kierują, podejmując decyzję oddawania krwi dla innych?
- Pierwszym ich odruchem jest pragnienie niesienia pomocy oraz zwykła ludzka dobroć, którą wyczuwa się w ich postępowaniu. Oni nie potrafią być obojętni wobec tego, że ktoś potrzebuje pomocy. Nie wyobrażają sobie, by tej pomocy nie udzielić. Tak naprawdę nie są ważne przywileje, jeżeli są one ograniczane, to trudno, oni i tak będą oddawać krew. Jest jednak i druga strona medalu, ta negatywna. Obserwując środowisko pacjentów widzę niestety, że ludzie, którzy biorą krew, zapominają o tych, którzy krew dali; krwiodawcy są jakoś zepchnięci na margines. Nie zauważam w prasie, radio i telewizji informacji o honorowych krwiodawcach, tak jakby ta grupa zupełnie nie istniała, a jest ona konieczna i potrzebna nam wszystkim. Nikt z nas nie może przewidzieć, czy za jakiś czas sami nie będziemy potrzebowali pomocy i konieczności podania krwi lub preparatów krwiopochodnych. Rolą Kościoła jest więc uczenie wdzięczności dla dawców krwi. Gesty podziękowania dla całego środowiska w taki dzień jak 23 maja to rzecz bardzo ważna.
Reklama
- Jakie jest zadanie Księdza jako duszpasterza?
- Jako duszpasterz środowiska staram się, na razie małymi krokami, integrować środowisko krwiodawców. Część z nich skupiona jest wokół PCK, jest też duża grupa ludzi nie związana z żadnym klubem, anonimowych, mam wrażenie, niedocenianych, zatem duszpasterstwo honorowych dawców krwi to szansa dotarcia właśnie do nich. Ze zdumieniem zauważyłem, że część honorowych dawców krwi to ludzie bezrobotni. Widzę w tym jakiś wspaniały wzór świętości. Człowiek, który nie ma pieniędzy i wielu postrzega go jako człowieka, który ma tylko roszczenia, potrafi, pomimo wszystko, dać jeszcze coś, co jest najcenniejsze, swoją krew. Znam takie osoby, które na wezwanie z Warszawy, nie zważając na wszelkie trudności, jadą do Centrum Zdrowia Dziecka, by oddać krew, są to przykłady niezwykłego heroizmu. Trzeba zatem, wobec współczesnej mentalności brania i posiadania, pokazywać przykłady ludzi, którzy pomimo kłopotów potrafią dać coś z siebie. Moim marzeniem jest, aby 23 maja do archikatedry przychodzili ludzie, którzy krew otrzymali, by mogli w ten sposób podziękować krwiodawcom za ich bezcenny dar.
- Dziękuję za rozmowę.