Reklama

Kościół

Troje najszczęśliwszych ludzi

Kościół patrzy na rodziców Maryi z zachwytem, zdumiony ich świętością. To od nich Maryja odebrała naukę, jak kocha się Stwórcę.

Niedziela Ogólnopolska 46/2024, str. 14-15

[ TEMATY ]

Maryja

rodzice

Ofiarowanie Maryi

Adobe Stock

Federico Maldarelli, Ofiarowanie Maryi w świątyni

Federico Maldarelli, Ofiarowanie Maryi w świątyni

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny jest obowiązkowym wspomnieniem, więc powinniśmy je co najmniej zauważyć. Tymczasem umyka nam ono w nawale codziennych zajęć i niewielu z nas zatrzymuje się choćby na chwilę, by powiedzieć: „Skoro jest święto, to jest w nim coś ważnego”. Jesteśmy maryjnym narodem, w Matkę Najświętszą „wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy” (Jan Lechoń). Święta poświęcone Matce Bożej mają u nas nawet ludowe określenia, maj jest pełen maryjnych śpiewów po brzegi, październik grzechoce różańcem... A to wspomnienie, choć obowiązkowe, mija jakby przez nas niezauważone.

Reklama

Ktoś powie, że nic w tym dziwnego, skoro to święto pozostaje bez powagi apostolskiej Tradycji (na Zachodzie zostało ustanowione dopiero w XIV wieku), a także że jest ono kontrowersyjne, bo celebrujemy wydarzenie, które czerpie inspirację z apokryfów. Gdy do nich sięgamy, widzimy, jak dzieciństwo Matki Najświętszej wypełniają sceny bajkowe, i to w sposób uwłaczający rozumowi, naiwne. Nawet jeśli rzeczywiście w Izraelu był zwyczaj, że małych chłopców i dziewczynki oddawano na służbę w świątyni, to przecież nie powiemy, iż od dnia ofiarowania Maryję karmił anioł i że od tego czasu nie jadła już nic ziemskiego. Albo że na modlitwie i kontemplacji spędzała kilkanaście godzin dziennie, a resztę czasu poświęcała na tkanie bezcennych płócien. Ta Maryja jest nieprawdziwa. A przynajmniej ubrana w nie swoje szaty.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

*

Czy Kościołowi nie przeszkadza fakt, że od strony historycznej niemal wszystko jest tu niepewne? Wystarczy poczytać Protoewangelię Jakuba, by pokręcić głową w geście wątpienia... Tyle że nikt w to wspomnienie nie cytuje apokryfów! Możemy pozostawić pozakanoniczne ramy tego wydarzenia – dać rodzicom Maryi imiona, kazać im wypełnić złożony ślub: oddać córeczkę na służbę świątynną. A przecież moglibyśmy „dolegendarnić” tamto zdarzenie tekstami z pism Maríi z Ágredy albo cytatami z Katarzyny Emmerich. Ich tekstów jednak Kościół w tym dniu również nie przywołuje. Ma nam do pokazania tak wiele, że dane apokryficzne przestają nas interesować. Nie ma znaczenia, że to święto nie ma żadnych historycznych uzasadnień. Ono jest dla nas ważne, ponieważ podkreśla ważną prawdę o Maryi, a mianowicie że od samego początku swego życia była Ona poświęcona Bogu.

*

Reklama

Pierwsza istotna rzecz, na którą powinniśmy zwrócić uwagę w tym wspomnieniu, to dostrzeżenie najważniejszych bohaterów tego święta. Gdy przyjrzymy się uważniej wspomnieniu Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, zauważymy, że składa się ono niejako z dwóch części, a każda nich ma innego bohatera. Drugim i finalnym jest, oczywiście, Maryja – i to Ona jest właściwym podmiotem tego święta. Ale w nazwie tego liturgicznego dnia to nie Matka Najświętsza – jeszcze dziecko – jest podmiotem, osobą, która działa. To nie jest „ofiarowanie się Maryi”, ale „ofiarowanie Maryi”. Mówimy o akcie dokonanym przez Joachima i Annę. Nie Maryja siebie ofiarowuje, ale oddają Ją Bogu Jej rodzice. To jest przede wszystkim ich ofiara!

Spróbujmy wczuć się w stan ich duszy. Po smutnych latach, w których w ich domu nie było słychać dziecięcego śmiechu, pojawia się w nim córeczka. Jest ich radością i całym szczęściem. (Nic dziwnego, trafiło się im najpiękniejsze dziecko w całej historii świata; nawet Ewa niech się przy Niej zawstydzi). Gdy miną zaledwie 3 lata, muszą oddać Ją do świątyni. Muszą się Jej wyrzec. Zrezygnować z Niej. Swój dom uczynić znowu pustym.

Dlaczego ofiarowują Maryję Bogu? Bo takie złożyli ślubowanie. Obiecali Dawcy Życia: „Jeśli Ty dasz nam dziecko, my oddamy je Tobie. Postąpimy tak samo jak matka Samuela”. Nie łamią danego słowa i jak Anna z Księgi Samuela i oni oddają swe jedyne dziecko – całą swoją radość i miłość – do świątyni. Może już nigdy go nie zobaczą.

W apokryfach Joachim i Anna nie płaczą. Są gotowi do złożenia ofiary, do zapłacenia bardzo wysokiej ceny. Jakim cudem – pytamy dziś – do niej dojrzeli?

*

Reklama

Kościół patrzy na rodziców Maryi z zachwytem, zdumiony ich świętością. I wie, że ich postawa tłumaczy, dlaczego także Maryja, zabierana od kochających rodziców, nie płacze... Ona nauczyła się od nich, jak się kocha Stwórcę! Ona wie – od nich – że całe ludzkie szczęście jest w wypełnianiu woli Bożej. Ojciec i matka nauczyli swą córeczkę, że ważny jest tylko Pan. Człowiek nie jest ważny... Jeżeli człowiek chce być szczęśliwy, w jego życiu ważny musi być tylko Bóg.

W to obowiązkowe wspomnienie spotykamy troje najszczęśliwszych ludzi na świecie, choć po ludzku to całkowicie niezrozumiałe.

*

Maryja ma świętych rodziców. Bóg przygotował to także dla Niej. Obdarzył Maryję łaską zachowania od grzechu, ale pokazuje nam, że nawet taka łaska potrzebuje środowiska, w którym będzie mogła wzrastać i owocować. Ewa też była bez skazy, wystarczyło jednak, że jej środowiskiem na krótką chwilę stał się szatan, by łaska obumarła.

Czy dziwi zatem, że s. Łucja napisała, iż ostatnia walka z szatanem rozegra się w rodzinie? Że Jan Paweł II wołał, iż rodzina jest wpisana w Credo Kościoła? Bez świętych rodziców trudno będzie Stwórcy ulepić wielkich świętych, którzy zmienią świat.

Rodzice Maryi nie mają tysięcy świątyń rozsianych po całej ziemi. Nie ma o nich podniosłych kazań w kolejnych pokoleniach. Trudno nawet napisać ich hagiografię, bo te nieliczne dane, które o nich mamy, są pisane w konwencji baśni i legend. Joachim i Anna pracują w tle. Tacy są rodzice. Czy zapomnieli o Maryi, gdy opuściła ich dom? Bynajmniej. Jeśli rację ma papież Benedykt XVI, że odległość między ludźmi liczy się nie w jednostkach długości, ale w stopniach miłości, to ta rodzina zawsze była razem.

*

Reklama

O drugiej bohaterce tego święta właściwie wszystko już zostało powiedziane. Maryja urodziła się dla Boga i dla Niego żyła. Nauczyli Jej tego Anna i Joachim – święci najwyższej próby. Ich niezwykła ofiara, którą było oddanie jedynego dziecka Bogu, była też aktem samej Maryi – Jej radosnym chceniem. Ona chciała, by najdrożsi rodzice oddali ją Bogu. Chciała być darem dla Pana. Darem zupełnym.

Aż kusi w tym dniu, by spróbować wejść na Maryjną ścieżkę, by podczas najbliższej liturgii złożyć Bogu tę ofiarę, na którą On czeka. Nie jest nią kilka złotych wyjęte z portfela, ale jestem nią ja cały. Bez „ale” i „pod warunkiem, że”. Kładę na ołtarzu całe swoje życie z jego radościami i troskami. Pan je przyjmuje i przemienia... I wprowadza na drogę, którą znamy z życia Maryi.

By stworzyć z nas świętych, Zbawiciel potrzebuje jednak czegoś jeszcze. Tak jak Maryja każdy z nas musi trwać w środowisku łaski. To dlatego Kościół musi być wspólnotą, która sobie nawzajem pomaga i podnosi ku niebu!

2024-11-12 12:50

Ocena: +12 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poświęcona Bogu

Niedziela Ogólnopolska 47/2023, str. 12-13

[ TEMATY ]

Ofiarowanie Maryi

Adobe Stock

Federico Maldarelli, "Ofiarowanie Maryi Dziewicy w świątyni"

Federico Maldarelli, Ofiarowanie Maryi Dziewicy w świątyni

Co się działo z Maryją z Nazaretu do czasu Jej zaślubin z Józefem? Czy można coś na ten temat powiedzieć, jeśli Ewangelie o tym milczą?

Niewątpliwie celebracja wspomnienia Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny w świątyni jest upamiętnieniem konkretnego epizodu z Jej życia. Jednocześnie zamyka w sobie cały okres od Jej narodzenia do zaślubin z Józefem i do zwiastowania. Zamysłem Kościoła jest napełnienie choć trochę treścią tej ciszy, która okrywa pierwszy okres życia Maryi. Ponieważ Ewangelie milczą na ten temat, trzeba było się odwołać do Protoewangelii Jakuba. Mimo że jest to tekst apokryficzny, to jednak pozwala też zrozumieć różnice, jakie istniały w różnych tradycjach kościelnych odnośnie do tego epizodu z życia Maryi.
CZYTAJ DALEJ

Rzeczniczka prawdziwej emancypacji

Doświadczyła wielorakich cierpień wynikających z niewolnictwa, a jednak stała się świadkiem prawdziwej miłości i wolności.

Bakhita, urodzona w Sudanie, w wieku ok. 7 lat została porwana i stała się niewolnicą. Wielokrotnie była sprzedawana kolejnym właścicielom. Ostatecznie jako niewolnica znalazła się na służbie u matki i żony pewnego generała, gdzie każdego dnia była chłostana aż do krwi. Pozostały jej po tym 144 blizny. Odzyskała wolność dopiero wtedy, gdy znalazła się w rękach Callista Legnaniego, włoskiego konsula. Wraz z nim udała się do Włoch, by zajmować się jego rodziną. To właśnie tam, w Wenecji, zrodziło się jej powołanie do życia zakonnego. Benedykt XVI napisał o tym wydarzeniu w swojej encyklice Spe salvi: „Znając tak okrutnych «panów», których do tej pory była własnością, tu Bakhita poznała «Pana» całkowicie innego, żyjącego Boga, Boga Jezusa Chrystusa – w dialekcie weneckim, którego się nauczyła, nazywała Go «Paron» (Pan). Do tej pory znała tylko panów, którzy ją poniżali i maltretowali albo – w najlepszym przypadku – uważali ją za użyteczną niewolnicę. Teraz natomiast usłyszała o istnieniu «Parona», który jest ponad wszystkimi panami, jest Panem panów, oraz że ten Pan jest dobry, jest uosobieniem dobroci” (n. 3).
CZYTAJ DALEJ

„Zanosić innym żywego Boga”. Jak wygląda posługa księży i szafarzy wobec chorych?

2025-02-08 20:00

[ TEMATY ]

Lourdes

chorzy

Adobe.Stock

Kapłani i Nadzwyczajni Szafarze Komunii Świętej regularnie odwiedzają osoby chore w domach, przynosząc im Chrystusa w sakramencie Eucharystii. O to, jak wyglądają takie wizyty i jakie mają znaczenie, zapytaliśmy ich uczestników: chorego, księdza i szafarza.

Księża w wielu parafiach odwiedzają chorych w pierwsze piątki lub soboty miesiąca. Tak dzieje się również w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Krakowie-Kurdwanowie i parafii Matki Bożej Różańcowej w Krakowie-Piaskach Nowych. – Czasem są to doraźne wezwania do chorych, których stan się nagle pogorszył. Część chorych sama zgłasza się telefonicznie. Czasem proszą o to ich bliscy. Niektórych potrzebujących udaje się „odnaleźć” przy okazji kolędy. Gdy, jako księża, widzimy potrzebę, to proponujemy regularne wizyty — wyjaśnia ks. Mateusz Kozik, wikariusz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Krakowie-Kurdwanowie, odwiedzający chorych, należących do tej właśnie wspólnoty. – Oprócz wizyt księży, co niedzielę świeccy szafarze zanoszą do domów chorych parafin Komunię św. — dodaje ks. Bartosz Zaborowski, wikariusz parafii Matki Bożej Różańcowej w Krakowie- Piaskach Nowych. Piotr Jamróz posługę Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej w parafii św. Kazimierza Królewicza na krakowskich Grzegórzkach pełni już 16 lat. – Moja posługa i współbraci szafarzy polega na zanoszeniu Chrystusa do chorych parafian. W czasie Mszy św. udzielamy Komunii tylko w przypadku, gdy brakuje księży. W każdą niedzielę i święta uczestniczymy w Eucharystii, pełniąc posługę przy ołtarzu. Po Eucharystii udajemy się do „swoich” chorych, zanosząc im Komunię św. — podkreśla pan Piotr.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję