Uczniom w łodzi, po cudownym rozmnożeniu chleba, Jezus wyrzuca brak wiary: "ludzie małej wiary". Brak im doświadczenia troskliwej obecności Jezusa. Ciągle liczą tylko na siebie. Jeszcze bardziej
wyrzut Jezusa dotyczy pobożnych faryzeuszów i mądrych saduceuszów. Jezus mówi o nich, że noszą w sobie "kwas", którego uczniowie winni się strzec: "Uważajcie i strzeżcie
się kwasu faryzeuszów i saduceuszów" (Mt 16, 6).
Miłosierny Jezus dostrzega w człowieku "małą wiarę". My stajemy dzisiaj przed Nim z tym naszym dziwnym "darem" - z małą wiarą, która jest przyczyną wszystkich grzechów.
W każdym z nas Jezus dostrzega mniejsze lub większe nieposłuszeństwa, przewrotne działania, upadki, czy wręcz bunty. Wszystko to rodzi się z braku zaufania do Słowa Bożego.
Przychodzimy do Jezusa, aby w duchu zaufania do Niego powierzyć Mu naszą "małą wiarę" - nasze grzechy. Jesteśmy ludem w drodze, a droga chrześcijanina - jak powiedział
sam Jezus - jest wąska i stroma. Idziemy nią - ubrudzeni, zabłoceni, zachlapani, obszarpani. To jest droga ciernista. Kolce cierni rwą na strzępy nasze ubrania duchowe, targają boleśnie najgłębsze
struny naszej duszy, kłują głowę i serce. Niektórzy padają pod ciężarem swych grzechów - toną w rozpaczy, a nawet odbierają sobie życie. Odnotowuje się coraz więcej samobójstw,
popełnianych przez młodych ludzi. Gdy dzisiaj mówimy do Jezusa - Ufamy Tobie! - chcemy "ofiarować" Jezusowi nasze grzechy. To brzmi paradoksalnie, a jednak prawdziwie - trzeba ofiarować serce
skruszone na proch, wolne od pychy i próżności.
Gdy 10 października 1937 r. siostra Faustyna "na dziękczynienie za wiele łask" ofiarowała Jezusowi "duszę i ciało, rozum i wolę, i wszystkie uczucia
serca swego", usłyszała od Niego: "Córko moja, nie ofiarowałaś mi tego, co jest istotnie twoim". Zdziwiona, nie rozumiejąc tych słów, zapytała Go o wyjaśnienie. "Jezus rzekł mi z łaskawością:
«Córko, oddaj mi nędzę twoją, bo ona jest wyłączną twoją własnością». W tej chwili promień światła oświecił mą duszę i poznałam całą otchłań swej nędzy; w tym
samym momencie przytuliłam się do Najświętszego Serca Jezusa z tak wielką ufnością, że choćbym miała na sumieniu grzechy wszystkich potępionych, nie zwątpiłabym o Bożym miłosierdziu
- ale z sercem na proch skruszonym rzuciłabym się w przepaść miłosierdzia Twego" (Dzienniczek, s. 358).
Wierzymy, że w odpowiedzi na takie właśnie ofiarowanie - zaufanie, miłosierny Jezus udzieli nam swego daru Miłosierdzia i Obecności. Najpierw w miłosierdziu swym oczyści
i uzdrowi nasze dusze! Przemieni je ogniem swojej miłości. On ma lekarstwo, które uleczyłoby nas z wewnętrznych zadrapań, z tych ran. Prosimy, aby w Sakramencie
Pokuty swoim słowem i swoją miłosierną dłonią dotknął naszej duszy, aby scalił to nasze duchowe, podarte ubranie - naszą duszę rozdartą między pragnieniem dobra a czynieniem zła.
Zdajemy sobie sprawę z tego - im dalej zaszliśmy, im więcej lat przeżyliśmy w małżeństwie, w powołaniu, w rodzinie - że droga ta est trudna i pełna
pokus, a najczęściej jest drogą w samotności, opuszczeniu. Potrzeba, aby na tej naszej drodze stanął Jezus i umocnił nas swą Obecnością. Nie chcemy iść w samotności,
jak owi dwaj uczniowie na drodze do Emaus, rozczarowani i przybici na duchu męką i śmiercią Jezusa w Jerozolimie. Potrzeba, aby Jezus szedł z nami, ogrzewał
serca i prowadził. Powiedział, że jest naszym Przyjacielem: "Wy jesteście przyjaciółmi moimi". Chcemy więc umocnić się Jego przyjaźnią. On - jak Przyjaciel - osobiście się zwraca do każdego
z nas i mówi: nie rób Mi tego, Ja ci pomogę, jakoś przejdziemy, jakoś będziemy się wspinać, Ja wiem, co znaczy iść z krzyżem; Ja wiem, co to znaczy dotykać czołem ziemi,
ale Ja to przeszedłem i tobie pomogę przejść. Wierzymy, że gdy przyjmując Eucharystię powiemy do Jezusa: "Ufamy Tobie!", to umocni się serdeczna więź naszej przyjaźni z Jezusem.
Ta więź jest szansą dla nas - szansą naszego wytrwania i naszego zwycięstwa.
Siostra Faustyna zapisała w Dzienniczku, że Pan Jezus dał jej poznać, "jak bardzo mu się podoba serce czyste i wolne. Uczułam, że rozkoszą Boga jest patrzeć w takie
serce.... Lecz serca takie są sercami rycerskimi, życie ich to ustawiczna walka..." (Dzienniczek, s. 455).
Przynosimy - jak owa rzesza ludu z Ewangelii - na tę "jasną górę Miłosierdzia" owe trzy dary. Przynosimy Jezusowi nasze serca, skołatane tyloma cierpieniami, chorobami, troskami, ale też
serca pełne tęsknoty i nadziei na lepsze jutro. Nade wszystko przynosimy Mu serca "małej wiary", uwikłane w grzech. Te nasze serca pragniemy dziś złożyć w otwartym, miłosiernym
Sercu Jezusa. Wyznajemy, że w cierpieniu wierzymy w przemieniającą moc Krzyża, że w trosce o juro otwieramy się na Jego Mądrość, że naszą "małą wiarę" i zrodzone
z niej grzechy powierzamy Jego Miłości, która nigdy nie opuszcza i nie zawodzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu