11 lipca, gdy na Wołyniu odbywały się polsko-ukraińskie uroczystości dla uczczenia 60. rocznicy wołyńskiej tragedii, postanowiliśmy z żoną pojechać w te tereny, by pochylić głowy
nad mogiłami, w których spoczywają szczątki Polaków. Fakt, iż nie znaleźliśmy się w Porycku (dziś ukraińska Pawliwka) spowodowany był tym, iż nie mieliśmy stosownych zaproszeń. Pojechaliśmy
zatem do Kowla, gdzie na grobach polskich policjantów w imieniu Koła Kresów Wschodnich Łódź-Górna i widzewskiego Związku Sybiraków, złożyliśmy wiązankę kwiatów i zapaliliśmy
znicze.
Nieopodal odwiedziliśmy kwaterę polskich legionistów, gdzie każda z mogił udekorowana jest wstęgą w narodowych biało-czerwonych barwach. Opiekę nad polskimi mogiłami cmentarza,
na którym nie dokonuje się pochówków od 1985 r., sprawuje małżeństwo Haliny i Anatola Sulików.
Jeszcze w tym samym dniu znaleźliśmy się w Kamieniu Koszyrskim na Polesiu Wołyńskim. W odległości około 15 km od tego miasteczka, 60 lat temu rozegrała się nasza wielka,
rodzinna tragedia. We wsi Worokomle banda ukraińska wymordowała brata mego ojca oraz jego żonę i troje dzieci, a dom spalono doszczętnie. Niektórzy, żyjący tam starzy
mieszkańcy twierdzą, że zwłoki pomordowanych wywieziono na cmentarz do Kamienia Koszyrskiego. Dla upamiętnienia tego bolesnego faktu nasi przyjaciele utworzyli im symboliczny grób, na którym również złożyliśmy
wiązankę i zapaliliśmy polski znicz. Miejscowy cmentarz nie posiada kancelarii, a pochówki dokonywane są w miejscach dowolnie wybranych, więc mogiłę tę traktujemy jako
symboliczny grób dziadka Władysława, zmarłego w roku 1915.
W niedzielne południe uczestniczyliśmy w Mszy św. w kościele rzymskokatolickim pw. św. Michała Archanioła. Dla uściślenia - od dziesięciu lat jest to kaplica. Tym niemniej tuż
obok w bardzo szybkim tempie wybudowano kościół, na którym zawieszono "wiechę". Budowę nadzoruje nasz przyjaciel - Kola Arseniuk; natomiast za przygotowanie wszelkich posług religijnych
odpowiada jego małżonka Lusia. Msze św. celebrowane są przez o. Zygmunta Majchera, franciszkanina dojeżdżającego z Kowla.
Środki finansowe, dzięki którym możliwe było wybudowanie kaplicy, plebanii oraz kościoła w stanie surowym to głównie zasługa Poloni. O. Zygmunt Majcher w rozmowie ze mną
zaapelował do instytucji i ludzi dobrej woli z Łodzi a szczególnie Wołyniaków i Poleszuków o choćby najskromniejsze wsparcie finansowe na kontynuowanie
budowy wnętrz kościoła. Spełniając tę prośbę podaję konto:
Ojciec Zygmunt Majcher
Bank PKO SA II Oddział w Chełmie,
ul. I Armii Wojska Polskiego 41,
22-100 Chełm
Nr konta 12401200-00154774
Pomóż w rozwoju naszego portalu