Reklama

Wspomnienie o ks. Ignacym Koziei w 20. rocznicę śmierci

Świętych się nie zapomina...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pójdę kędy mnie woła mój Bóg i mój Pan.
Pójdę po śladach Jego purpurowej Krwi.
Przez cierniste rozłogi i przez lilii łan.
Przez jasny uśmiech szczęścia, czy przez gorzkie łzy.

Tak ks. dr Ignacy Kozieja rozpoczynał jedno z ostatnich swoich kazań na moich prymicjach. Nie było to pierwsze - jak wyznał - jego kazanie prymicyjne, ale pierwsze podczas którego był tak wzruszony, że nie mógł mówić. Kilkakrotnie rozrzewniał się do łez. Jakby przeczuwał, że dni jego wędrówki życiowej dobiegają już końca. Podczas kazania wspominał o ks. Szajnie, który na nabożeństwie w uroczystość Wszystkich Świętych zachęcał wiernych do pójścia na cmentarz, do swoich bliskich zmarłych, aby za nich się modlić, aby z nimi rozmawiać o sprawach, które leżą im na sercu. I w tym momencie kapłan ten upadł i zmarł. Kaznodzieja zachęcał też, abym odprawiając Mszę św. pomyślał czasem, że to może ostatnia moja Msza św.
Niecałe 3 miesiące później, 28 września 1983 r. ks. Kozieja został odwołany do wieczności...
Urodził się w Sokolnikach w parafii Trześń 5 czerwca 1915 r. Po zdaniu matury w 1935 r., będąc posłuszny wewnętrznemu głosowi wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Święcenia kapłańskie przyjął 10 września 1939 r. z rąk bp. Franciszka Bardy w dramatycznym momencie dla naszej ojczyzny - na początku II wojny światowej. Swoją drogę kapłańskiego życia i duszpasterską posługę rozpoczął w parafii Nażankowice, w której przez prawie 3 lata pełnił funkcję administratora parafii. Posługę kapłańską pełnił z wielkim poświęceniem i odwagą narażając swoje życie ze względu na działanie na tych terenach nacjonalistów ukraińskich i władz sowieckich. W kwietniu 1942 r. został skierowany do parafii farnej w Łańcucie i tu pozostał już do końca swoich dni. Stał się legendą Łańcuta - jak powiedział podczas Mszy św. odprawianej w intencji kapłanów, w czasie Nawiedzenia Matki Bożej w Jasnogórskim wizerunku - ks. Władysław Kenar, proboszcz łańcuckiej fary.
Ks. Kozieja szedł kapłańską drogą obdarzony niezwykłymi charyzmatami i znany był jako wspaniały spowiednik, kaznodzieja i katecheta. A Duch Święty, którego był szczególnym czcicielem - wyrażało się to na zewnątrz w noszeniu rzadko spotykanego medalika Ducha Świętego, prowadził go i oświecał. Służąc w konfesjonale - o czym mi sam mówił - przed każdym penitentem rozpoczynającym spowiedź, wzywał pomocy Ducha Świętego, Jego światła. Tu kryje się tajemnica, dlaczego tak skutecznie pocieszał w konfesjonale, wskazywał drogę, podnosił na duchu, a gdy trzeba było umiał znaleźć mocne słowo upomnienia, które jednak nie zniechęcało. Wręcz przeciwnie mobilizowało do podjęcia walki ze słabością. Tu jest także odpowiedź dlaczego konfesjonał, w którym spowiadał był oblężony. Ludzie czekali na swojego spowiednika i kierownika duchowego.
Niedługo po święceniach, będąc młodym księdzem usiadłem do konfesjonału w zastępstwie ks. Koziei. Osoba która przyszła do spowiedzi, myśląc że to ks. Kozieja, zaczęła od podziękowania za radę której jej udzielił podczas poprzedniej spowiedzi. Wdzięczna za pomoc wyznała, że stało się tak dokładnie jak jej mówił.
Szedł ks. Kozieja jako wybitny kaznodzieja, głosiciel Bożego słowa. Na ambonie posługiwał przez całe lata w farze łańcuckiej głosząc kazania niedzielne, kazania dla dzieci i młodzieży a także odpustowe. Głosił też w wielu parafiach rekolekcje i misje św. W ostatnich latach, dzięki zachętom i zabiegom proboszcza, ks. Michała Kochmana, lud łańcucki mógł znów wsłuchiwać się w pełne głębi kazania ks. Koziei. Tradycją stało się, że przemawiał w Wielki Czwartek. W 1983 r. swoje kazanie wielkoczwartkowe oparł o modlitwę kard. Newmana:

Reklama

Prowadź mnie o Światło dobroczynne przez mroki mnie otaczające.
Kieruj mymi krokami, prowadź mnie naprzód.
Nie zawsze byłem taki, nie prosiłem by mnie naprzód prowadzono
Lubiłem sam wybierać i widzieć mą ścieżkę.
Na przekór bojaźni pycha rządziła mą wolą.
Lecz teraz prowadź mnie naprzód o Światło dobroczynne.
Nie domagam się widzenia dalekiego krajobrazu
Jeden krok mi wystarczy
Moc Twa tak długo mi błogosławi niezawodną dłonią
Prowadź mnie Ono przez bagna i błota
Przez skały i potoki, aż noc przejdzie.

To była jego codzienna, ulubiona modlitwa. Jak się modlił tak żył, i tak przemawiał. Dlatego gdy przemawiał, panowała wielka cisza, wszyscy nasłuchiwali każdego słowa wypowiadanego z miłością. A słowa wcześniej przemodlone wydobywane z głębi kapłańskiego serca zanurzonego w Bogu i Jego miłości, stawały się dla słuchaczy pokrzepieniem i umocnieniem na drodze wiary.
Szedł realizując swoje powołanie jako katecheta szkół podstawowych i średnich. Mottem jego posługi katechetycznej były słowa Juliusza Słowackiego; „Aż was zjadacze chleba w aniołów przerobię”. Dla upamiętnienia jego nadzwyczajnej posługi katechetycznej i w dowód wdzięczności słowa te zostały umieszczone na epitafium, pamiątkowej tablicy na ścianie fary łańcuckiej. Ksiądz Ignacy katechezy nie kończył w sali szkolnej, przenosił ją na codzienną modlitwę za swoich uczniów, gdyż żył ich problemami. Towarzyszył im w życiu stając na ich rozdrożach. Z dumą mówił o swoich uczniach i uczennicach. Rozpoznawał ich po głosie, nieraz po wielu latach niewidzenia się, sprawiając im tym niezwykłą radość. Toteż ci których uczył odwiedzali go, powierzali mu swoje troski, prosili o modlitwę, z nadzieją, że będzie skuteczna.
Szedł przez 44 lata kapłańskiego życia doświadczając cierpienia, krocząc po śladach purpurowej krwi Chrystusa. Od dziecka był wątłego zdrowia. W pierwszej parafii, w Niżankowicach, został aresztowany przez NKWD i był więziony w piwnicy, na dnie której znajdowała się woda. Już tam nabył się choroby reumatycznej, która postępując towarzyszyła mu przez całe kapłaństwo, stając się źródłem wielkiego cierpienia. On wiedział co to droga krzyża. Krzyż niósł z wielką pokorą i cierpliwością świadomy, że w ten sposób służy Chrystusowi. Niejeden raz byłem świadkiem jak idąc do kaplicy w klasztorze Sióstr Boromeuszek, gdzie odprawiał na co dzień Mszę św., zawsze całował wiszący na ścianie duży krzyż. I czasem doświadczony cierpieniem, które coraz bardziej stawało się trudne do zniesienia prosił: „Panie nie dokładaj mi już krzyża” - dodawał jednak: „Twoja wola niech się dzieje”. Jakże w tym był bliski Jezusowi z Ogrójca, który modlił się: „Ojcze oddal ten kielich, ale nie jako ja chcę ale jako Ty, Twoja wola niech się stanie” (por. Mr 14, 36).
Ks. Kozieja okna swego pokoju miał od północy. Niemalże cały dzień panował w nim półmrok, rozświetlany blaskiem wiecznej lampki przy wiszącym na ścianie krucyfiksie. W Jezusie ukrzyżowanym zanurzał swoje serce i wolę, łącząc się nieustannie z Nim w mężnym dźwiganiu krzyża. Gdyby mi kazano wskazać na kapłana mistyka, którego spotkałem w życiu bez wahania wskazałbym na ks. Kozieję.
Szedł drogą ciernistą, a wspierała go w tej drodze Maryja, którą kochał i naśladował w swoim życiu. Był Jej oddanym całym sercem czcicielem. Troszczył się o rozwój kultu łaskami słynącego Obrazu Matki Bożej Szkaplerznej w Łańcucie. Wielokrotnie głosił kazania odpustowe 16 lipca w Jej święto, przyjmował do Szkaplerza św., podejmował sam i zachęcał wiernych do modlitwy o koronację tegoż wizerunku. Niejednokrotnie prosił, aby go podprowadzić do ołtarza Matki Bożej, aby mógł spojrzeć przez chwilę na Obraz. A patrzył z miłością dziecka na cudowne oblicze Pani Szkaplerznej. Często wówczas szeptał słowa Juliusza Ejsmonda, których się od niego nauczyłem:

Królowo róż co w wiejskim sadzie rosną i mają w sobie blask porannych zórz
Dusze nam daj jako ten kwiat radosną. Królowo róż. Królowo róż.
O Matko pszczół które na życia gody najsłodszy miód zbierają z wonnych ziół.
Marzenia daj słodkie jako miody. O matko pszczół. Złocistych pszczół.
Królowo fal co czyste i przejrzyste. Z kwiecistych źródeł płyną w jasną dal
Serca nam daj jak źródło leśne czyste. Królowo fal, błękitnych fal.

To znamienne, że jego pogrzeb odbył się 1 października, w dniu, w którym rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe. Ileż on odmówił różańców podczas nieprzespanych nocy, łącząc się z Chrystusem cierpiącym, powtarzając: Zdrowaś Maryjo...
Na kilka dni przed śmiercią odwiedziłem ks. dr. Kozieję w szpitalu nie wiedząc, że to będą ostatnie odwiedziny. Na pożegnanie, gdy byłem już w drzwiach sali szpitalnej powiedział: „nie zapomnij o mnie nigdy”. W 20. rocznicę napisałem to wspomnienie, aby dać świadectwo, że pamiętam, że nie zapomniałem. I jestem przekonany, że nikt kto miał szczęście go spotkać nie zapomni tego Kapłana, bo świętych się nie zapomina.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pogrzeb bez Mszy św. w czasie Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

duszpasterstwo

pogrzeb

Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Nie wolno celebrować żadnej Mszy świętej żałobnej w Wielki Czwartek - przypomina liturgista ks. Tomasz Herc. Każdego roku pojawiają się pytania i wątpliwości dotyczące sprawowania obrzędów pogrzebowych w czasie Triduum Paschalnego i oktawie Wielkanocy.

Ks. Tomasz Herc przypomniał, że w Wielki Czwartek pogrzeb odbywa się normalnie ze śpiewem. Nie wolno jednak tego dnia celebrować żadnej Mszy Świętej żałobnej. W kościele sprawuje się liturgię słowa i obrzęd ostatniego pożegnania. Nie udziela się też uczestnikom pogrzebu Komunii świętej.

CZYTAJ DALEJ

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Niedziela legnicka 16/2006

Karol Porwich/Niedziela

Monika Łukaszów: - Wielkanoc to największe święto w Kościele, wszyscy o tym wiemy, a jednak wielu większą wagę przywiązuje do świąt Narodzenia Pańskiego. Z czego to wynika?

CZYTAJ DALEJ

Papież Franciszek skierował przesłanie do księży Kościoła radomskiego

2024-03-28 17:05

[ TEMATY ]

Bp Marek Solarczyk

papież Franciszek

diecezja radomska

PAP/GIUSEPPE LAMI

- Przezwyciężajcie ludzkie podziały, aby pracować razem w Winnicy Pańskiej - tymi słowami papież Franciszek zwrócił się do kapłanów diecezji radomskiej. Papieskie przesłanie zostało odczytane w trakcie Mszy Krzyżma w katedrze Opieki Najświętszej Maryi Panny w Radomiu. Liturgii przewodniczył biskup Marek Solarczyk. W koncelebrze uczestniczył bp Piotr Turzyński i ok. 300 księży.

Papieskie przesłanie, które odczytał ks. Marcin Zieliński, pracownik Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, zostało skierowano w okazji rozpoczynającego się Roku Modlitwy o świętość Kapłanów Diecezji Radomskiej. Papież Franciszek wyraził podziękowanie kapłanom za kapłańskie świadectwo i za wielkie ukryte dobro, które czynią w pracy duszpasterskiej, za „codzienne sprawowanie Eucharystii i miłosierne udzielanie rozgrzeszenia w sakramencie pojednania, za wierność wobec podjętych zobowiązań”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję