Jurek Owsiak wyprowadził się z Żar. Tym razem, pośród powodów swej decyzji, wymienia nie tylko Przystanek Jezus, a powiedziałbym nawet, że nie przede wszystkim. Powodami jego odejścia
z Żar są kłopoty z prawem, które sobie sam zafundował swoim postępowaniem, oraz napięcie, jakie wytworzyło się na ostatnim Przystanku Woodstock między nim a mediami. Przypomnę
tylko, że Jurek Owsiak nakazał chodzić dziennikarzom w odblaskowych kamizelkach i zobowiązał ich do cenzurowania nagrywanych na Woodstocku materiałów. Trudno by się na to zgodzić
w wolnym kraju. Tak czy inaczej - jak na razie - Przystanku Woodstock w Żarach nie będzie, a - jak mówi Owsiak - impreza, którą planuje, będzie
miała zupełnie inny charakter. Tak czy inaczej ta karta historii Wielkiej Orkiestry i jej Szefa została już przewrócona.
Pojawiają się głosy, że szkoda, bo co teraz z Przystankiem Jezus, który niby stracił swój poligon działania? To prawda, że Przystanek Jezus zrodził się przy okazji Przystanku Woodstock,
ale od dłuższego czasu żyje własnym życiem. Stał się forum łączącym młodych ludzi z całej Polski o określonej wrażliwości religijnej i - może bardziej niż inni -
zmotywowanych do tego, by dawać w tym świecie świadectwo wierze. Myślę, że można też już powiedzieć o określonej metodzie ewangelizacyjnej, jaką się stał. Stosujemy ją i sprawdzamy.
Jest zespół „Przystanek Jezus”, który posługuje na wielu ewangelizacyjnych inicjatywach i to nie tylko w naszej diecezji. Pewne pomysły wykorzystujemy na diecezjalnych
dniach młodych, na które przyjeżdża nie tylko ułożona młodzież z oazy, ale także tacy, którzy do kościoła za często nie przychodzą, ale tam przyjadą, bo będzie „czad”.
Przystanek Jezus to konkretny sposób kontaktowania się ze światem, z młodym człowiekiem i zapewne nieraz się jeszcze przyda, nawet bez Woodstocku.
A wracając do Jurka Owsiaka... W prasowych opiniach o jego decyzji powtarza się jeden ton. Ta impreza przerosła jej organizatora. Jurek często powtarzał, że Żary podczas Przystanku
to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Zważywszy na ilość ludzi, liczba zgłoszeń przestępstw była rzeczywiście niewielka, ale to chyba tylko dowód na Bożą Opatrzność. Kto był na Woodstocku, ten wie,
że pobyt tam przypominał trochę siedzenie okrakiem na bombie. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Woodstock to nie tylko wydarzenie muzyczne czy socjologiczne, to także zjawisko moralne, a to
właśnie mając na względzie, trudno jest żałować, że Przystanek się już nie odbędzie. Wleje się trochę mniej piwa do głodnych żołądków młodych ludzi, sprzeda się mniej narkotyków, mniej wyląduje na -
dosłownie - śmietniku.
Ale problem pozostaje. I nie chodzi mi o problem Jurka Owsiaka. Ten musi on sobie sam rozwiązać. Chodzi o młodzież, która gdzieś się musi przecież podziać, która ma
prawo do radości i zabawy, do posłuchania muzyki, jaką lubi. Chodzi o przestrzeń dla nich i to o przestrzeń przyjazną, taką, gdzie hasła: miłość, przyjaźń i muzyka
będą znaczyły to, co rzeczywiście znaczyć mają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu