Łukasz Kaczyński (KAI): Brałeś w czerwcu udział w cyklu koncertów pod hasłem "Are you ready?", promujących wolontariat i ŚDM. Czy to był rzeczywiście przedsmak tego wydarzenia?
Arkadio:– Moje życie tak się potoczyło, że nie miałem jeszcze okazji uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży, więc nie wiem do końca jak będą one wyglądać za dwa tygodnie. Ale jeśli chodzi w nich o możliwość poczucia atmosfery jedności, twórczości, miłości, tak jak to było w Krakowie, Wrocławiu czy Zabrzu, to myślę, że była to ewidentna rozgrzewka. Spotkaliśmy tam ludzi, którzy świadomie kupowali bilety na konkretnych artystów głoszących swoje świadectwo i mówiących o Bogu na scenie. Reagowali oni bardzo dobrze i nie było żadnego zaskoczenia. To byli ludzie wierzący, którzy w ten sposób chcieli się bawić – pewnie podobnie będzie podczas ŚDM.
- A czy nie jest trudniej trafić do takich młodych ludzi – którzy być może są już ukierunkowani na Pana Boga bardzo mocno i może wydaje się im, że wszystko już bardzo dużo wiedzą?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Na pewno jest inaczej, gdy wyjeżdżamy z koncertami do domu poprawczego czy domu kultury, w którym jest pełno zbuntowanych młodych ludzi. Wtedy faktycznie jest pewien szok. Ja też staram się doprowadzić najpierw do takiego dobrego momentu, żeby w ogóle zacząć mówić. Natomiast na wspomnianych koncertach wszystko było jasne, ale to nie znaczy, że w ukierunkowaniu na Pana Boga ci młodzi ludzie byli zamknięci na doświadczenie czegoś innego, nowego. Myślę, że gdyby każdy sądził, że być może wszystko wie, to by mu się nie chciało przychodzić na takie wydarzenia i czegokolwiek słuchać. To były wydarzenia, gdzie spotkałem ludzi otwartych. To była czysta przyjemność!
- Zatem Festiwal Młodych w ramach ŚDM, podczas którego odbędą się różne występy i happeningi, to dobry pomysł na mówienie młodym o Bogu?
– Bez wątpienia. Jak to ostatnio powiedział biskup Grzegorz Ryś podczas jednego z koncertów: „Przecież to jest oczywiste” i uciął temat. No bo jak inaczej się integrować, niż dzięki własnym talentom? Dla mnie to jest bardzo naturalne.
- Nie obawiasz się, że w dzisiejszym Kościele często trafia się do młodych właśnie atrakcjami? Czy oni nie potrzebują czegoś więcej?
– Mam wrażenie, że cały czas jest za mało przestrzeni, żeby trafiać wartością prosto z serca, przekazywaną na różny sposób. Znam ekipy, które organizują obozy taneczne. Przyjeżdżają na nie różni ludzie i tam służą swoim świadectwem. Oczywiście, że młodym potrzeba czegoś więcej. Ja zawsze na swoich koncertach staram się zachęcać do tego żeby później samemu Pana Boga ciągnąć za nogi i żeby indywidualnie budować z Nim relację, która wyda trwałe owoce.
- Czy to ważne, że w Polsce już za dwa tygodnie tak mocno będziemy mówić o miłosierdziu, właśnie w tym Nnadzwyczajnym Roku Miłosierdzia?
– Myślę, że to jest po prostu piękne! Idealnie się złożyło, bo nam, jako narodowi to przesłanie jest niewątpliwie potrzebne. Każdy indywidualnie też może się w nie zanurzyć i może wytworzyć sobie jakąś swoją postawę względem tej rzeczywistości, względem całego zamysłu miłosierdzia. A potem na co dzień – w najprostszych rzeczach – zgodnie z tą prawdą postępować. To jest dla mnie taki sygnał, żeby każde wydarzenie później odnosić do swojej codzienności, do czegoś, co można wykorzystać w praktyce po to, żeby pomóc drugiemu człowiekowi.
