Niedziela. Osiemdziesięciosiedmioletnia pani Karolina wraz ze starszą o cztery lata siostrą od rana z niecierpliwością przygotowują się do wizyty Marka Kamińskiego. Stół
przykryty białym obrusem, zapalone świece oraz krzyżyk tworzą symboliczny ołtarz. Wkrótce zostanie odczytane tutaj słowo Boże, zaś nie mogące o własnych siłach dojść do świątyni kobiety przystąpią
do Komunii św. Tak dzieje się co tydzień w wielu domach w całej diecezji.
„Jesteśmy już stare i schorowane - opowiada pani Karolina. - Siostra jeszcze czasami idzie na Mszę św. Ale kiedy na dworze jest mokro albo ślisko musi zostać w domu.
Ja natomiast do kościoła w ogóle bym nie doszła. Gdyby nie pomoc naszego pana Marka, nie miałybyśmy możliwości kontaktu z Bogiem”.
Raz w miesiącu odwiedza chorych ksiądz. Spowiada ich i niesie pomoc duchową. Tak rzadkie wizyty nie są jednak wystarczające dla osamotnionych wiernych. Wtedy z pomocą
wyrusza pan Marek, świecki szafarz w parafii św. Michała Archanioła w Lublinie.
Na terenie archidiecezji lubelskiej działa ponad 120 szafarzy. Stanowią oni służbę pomocniczą dla księży, którzy nie mogą odwiedzić wszystkich wiernych w niedzielę. Szafarzem mogą zostać
nieliczni. Aby stać się „wybrańcem”, należy spełnić szereg wymogów, a wśród nich wykazać się nieposzlakowaną opinią, mieć co najmniej wykształcenie średnie oraz ukończone 35 lat.
Ponadto przyszły szafarz musi ukończyć specjalny kurs organizowany przez wydział duszpasterski znajdujący się przy kurii, który kończy się egzaminem.
„Już w starożytności istniała funkcja szafarza - opowiada jedyny w parafii świecki szafarz, pan Marek. - Pierwsi chrześcijanie bardzo często chodzili z Komunią
św. chociażby do więzień. Tradycja, która przez jakiś czas była zawieszona, teraz powróciła”.
Zdaniem pana Marka to bardzo dobrze, że świeccy szafarze znowu istnieją. Zresztą, ludzie starsi i chorzy też nie wyobrażają sobie życia bez ich dzieła.
„Kiedy umierał nasz ojciec, ksiądz po prostu nie zdążył z Najświętszym Sakramentem, było za daleko - wspomina pani Maria. - Teraz jest inaczej niż kilkadziesiąt
lat temu. Jesteśmy bardziej spokojne, ponieważ możemy co niedzielę przyjąć Eucharystię. Jesteśmy bliżej Boga. Czujemy Jego obecność”.
Kobiety nie wyobrażają już sobie, żeby mogło zabraknąć pana Marka. Przyzwyczaiły się do tego, że pomimo swojego wieku i wielu chorób mogą swobodnie brać udział w tym, co od lat
było dla nich najważniejsze. Pan Marek natomiast jest szczęśliwy, że może sprawować tak ważną rolę. Jednocześnie jedyny w swojej parafii świecki szafarz żałuje, że takich osób jak on jest tak
mało.
„Teraz ludzie rzadko wyrażają gotowość do podjęcia działalności świeckiego szafarza - mówi pan Marek - Nie wiem co jest tego przyczyną, ale szkoda, że taki stan rzeczy ma miejsce.
To cudowne móc nieść Chrystusa ludziom, którzy tak bardzo tego potrzebują, a nie mogą sami dotrzeć do kościoła. To nie tylko pomoc niesiona chorym, potrzebującym, ale również zaznanie czegoś
niezwykłego”.
Szafarz nadzwyczajny Komunii św. pełni swoją rolę będąc osobą świecką, jednak jego praca sprawia, że ludzie chorzy i potrzebujący mogą być jak najbliżej Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu