Nawet w najczarniejszych scenariuszach nie przewidywałem, że w październiku SLD oficjalnie wystąpi z zapowiedzią nowelizacji ustawy pozbawiającej dzieci poczęte prawa
do życia. Zapisy mówią, że do 12 tygodnia ciąży byłaby aborcja na życzenie, potem według różnych wyjątków. Skoro 4 dni po wielkim jubileuszu 25-lecia Pontyfikatu Jana Pawła II ruszył atak na życie
najbardziej bezbronnych, to wielu ludziom, nawet mniej związanym emocjonalnie z dziełem obrony życia, dało to do myślenia. Zobaczyli, że wszelkie negocjacje ze skrajnym skrzydłem
SLD nie mają sensu. Dolaniem oliwy do ognia jest fakt podjęcia sprawy legalizacji związków homoseksualnych.
Mamy jeszcze w pamięci akcję „feministki na falach” we Władysławowie. Nawet jej zwolennicy przyznają, że nie bardzo się udała, dlatego, że akcja obrońców życia była
zdecydowana. To był sukces głównie Kaszubów i mieszkańców Wybrzeża.
W piwnicy bloku śmierci św. Maksymiliana 14 sierpnia 2003 r. postanowiliśmy podpisać apel, o którym Prymas Józef Glemp powiedział, że powinien go znać każdy Polak. Podpisaliśmy go
w obecności 1500 wiernych przy tablicy mówiącej o pierwszym wykorzystaniu cyklonu B do uśmiercania więźniów. Chodziło nam o uświadomienie, iż pigułkę RU 486 produkuje
ta sama firma, która produkowała ludobójczy cyklon B, tyle że ma przekształconą nazwę. Apel został przekazany naszym władzom.
Do UE wchodzimy 1 maja zupełnie niezabezpieczeni, jeśli chodzi o prawo do życia i prawa rodziny. Nie uzyskaliśmy żadnych gwarancji prawnych, że nasze polskie ustawodawstwo będzie
respektowane. Nie przypuszczałem, że po lipcowej rezolucji w sprawie aborcji nastąpi tak szybko rezolucja w sprawie związków homoseksualnych. Wzywa ona wszystkie państwa członkowskie
do ich legalizacji, łącznie z adopcją dzieci. To są na razie uchwały bez mocy wiążącej, niemniej w konkretnej sytuacji politycznej będą „wodą na młyn” dla wszystkich
skrajnych środowisk proaborcyjnych i profeministycznych.
Nawet UNICEF, agenda ONZ, w której dawniej kupowało się pocztówki na rzecz pomocy dzieciom, występuje dziś z zadaniem legalizacji aborcji na całym świecie, łącznie z legalizacją
aborcji u nieletnich dziewcząt. I co z tego, że mamy konwencję praw dziecka ONZ z preambułą, że dziecko przed narodzeniem ma być chronione?
Ludzki imperatyw mówi, że nie wolno zabijać niewinnych ludzi. To jest całe uzasadnienie prawa do życia. Prof. Władysław Fijałkowski mówił: „Bronię prawa do życia, bo jestem człowiekiem”.
A kard. Stefan Wyszyński ujął to w jednym zdaniu: „Tam, gdzie chodzi o obronę życia, nie trzeba odwoływać się do problemów wiary i niewiary. Wystarczy
być człowiekiem”.
W Stanach Zjednoczonych w listopadzie prezydent Bush podpisał zakaz najskrajniejszej formy aborcji - w trakcie porodu. Niedawno pojawiła się tam szansa na wyeliminowanie
pigułki RU 486. Gdyby udało się to zablokować, byłby to argument dla wielu obrońców życia.
Zwolennicy aborcji kłamią, że jej zakaz powoduje wzrost ilości zgonów kobiet. My mamy dane (niezależnie czy w Polsce rząd jest prawicowy, czy lewicowy), że zakaz ten nie spowodował wzrostu
zgonów, lecz spadek. Podobnie rzecz ma się, jeśli chodzi o liczbę zabójstw nowonarodzonych dzieci. Słyszy się wiele razy w telewizji, że w Polsce jest wielkie podziemie
aborcyjne (nawet do 200 tys. zabiegów.) A jest ich ok. 10 tys.
Również w innych krajach podaje się abstrakcyjne dane. Otóż w Niemczech mówiono, że w skutek nielegalnej aborcji umiera tam 10-40 tys. kobiet, a rocznik
statystyczny zarejestrował, że wszystkich zgonów kobiet w wieku rozrodczym (z jakichkolwiek przyczyn) było 13 tys. Obrońcy życia dysponują danymi, iż przed legalizacją aborcji zabijano tam
3 mln dzieci rocznie, a po legalizacji w latach 70. - 114 tys.
Na podstawie prelekcji dr. inż. Antoniego Zięby wygłoszonej w Instytucie Jana Pawła II w Rzeszowie
Dane zaczerpnięte z biuletynów „Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka”
Pomóż w rozwoju naszego portalu