w większości interesowni. To prawda zasadniczo niepodważalna jak mało która. Szukamy korzyści i wartości dla nas samych. W Boże Narodzenie pytamy się Pana Boga, z czym
przyszedł na ziemię, no bo chyba nie z pustymi rękami? Po co przyszedł na ziemię. Co nam, Panie Boże, proponujesz, tym bardziej że mamy trochę się potrudzić, a zarazem z tego
i owego zrezygnować? Przecież mówisz, że jeśli kto chce iść za Tobą, musi wziąć krzyż. Prawda? Mówisz, że przyniosłeś nam Dobrą Nowinę? Twierdzisz, że Twoja szopka to najbardziej
ludzkie miejsce wśród ludzi?
Przekonujesz, że tylko przy Tobie nikną wszelkie koszmarne podziały, gasną pożary waśni, w zarodku eliminowane są zarzewia sporów, prości pasterze i mędrcy razem, jedni obok
drugich tak samo oddają pokłon. W Tobie ludzie wszystkich ras i języków stają się braćmi. Za piękne, żeby mogło być prawdziwe - powie niejeden z nas,
a może nawet wszyscy. To takie powiedzenie pesymisty od urodzenia. I dlatego, że w TO nie wierzymy, TO nie ma szans na spełnienie. A Ty? A Ty ciągle
w nas wierzysz. Patrzysz na nas tym dziecięcym wzrokiem z rozradowaną buźką, do której pasują jak ulał Twoje późniejsze słowa. Człowieku! Brakuje Ci niewiele albo tylko jednego.
Najzwyklej w świecie uwierz i chodź za mną. Problem w tym, że my nie za bardzo chcemy uwierzyć w Twoje słowa, a i iść
nam się tak naprawdę nie chce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu