Reklama

Warszawski Nowosielski

Jest wybitnym artystą malarzem, teologiem, pedagogiem. Mimo że jest prawosławnym, jego dzieła można oglądać również w świątyniach katolickich. I to wzbudza wiele kontrowersji. Jerzy Nowosielski, bo o nim mowa, tworzy bowiem sztukę oryginalną, na skrzyżowaniu tradycji Zachodu i Wschodu, surrealizmu i sztuki bizantyjskiej. Wiele jego dzieł odnajdujemy w warszawskich świątyniach.

Niedziela warszawska 2/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

U dominikanów na Służewiu

„Wszystkie prawdziwe ikony mają taki charakter: widać w nich, jak człowiek swym śmiertelnym ciałem uczestniczy w nieśmiertelnej chwale Boga” - mówił kiedyś Jerzy Nowosielski. Kilka tygodni temu jego ostatnia ikona została poświęcona w kościele Dominikanów na Służewiu. Jest to ikona Krzyża Zbawiciela Miłosiernego.
Pomysłodawcą umieszczenia ikony Nowosielskiego w dominikańskiej świątyni był jej architekt Władysław Pieńkowski. To on jeszcze przed śmiercią w 1991 r. wykonał pierwszy szkic przyszłej kompozycji prezbiterium. Dalszą realizacją pomysłu zajmował się syn architekta, o. Marek Pieńkowski OP, w latach 1995-1998 przeor klasztoru na Służewiu. Po uzyskaniu zgody władz polskiej prowincji dominikanów rozpoczęto starania o wykonanie krzyża.
Prof. Nowosielski sporządził projekt krzyża, dokonał też drobnej korekty pierwotnie zaproponowanego kształtu. Wykonano również styropianową makietę krzyża, aby we wnętrzu świątyni ostatecznie sprawdzić jego proporcje i sposób zawieszenia. W jednym z podwarszawskich warsztatów wykonano krzyż z drzewa lipowego. Następnie podzielono go na 5 części po to, aby ułatwić transport i pracę prof. Nowosielskiemu. Całość zmontowano ponownie dopiero po ukończeniu dzieła i jego zakonserwowaniu. Ikona została napisana w latach 1999-2000. Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia Profesora dzieło nie zostało całkowicie zakończone. Krzyż został przewieziony z krakowskiej pracowni do Warszawy w 2001 r. W prezbiterium dominikańskiego kościoła zawisł na Wielkanoc 2003 r.
Krzyż został uroczyście poświęcony 27 listopada ubiegłego roku. Przy okazji poświęcenia odbyła się w sali klasztoru dyskusja panelowa z udziałem o. Pieńkowskiego, prawosławnego teologa Michała Klingera oraz malarzy ikon Michała Boguckiego i Mateusza Środonia. Podczas dyskusji zwracano uwagę, że malarze Kościoła zachodniego opowiadają o sprawach Bożych językiem człowieka, a takie opowiadanie zawiera już prawdopodobieństwo złego przekazu, tymczasem malarze Kościoła wschodniego nie próbują opowiadać, lecz po prostu przywołują rzeczywistość Bożą.
Ikona Nowosielskiego na Służewiu pokazuje Chrystusa na krzyżu. Postać Ukrzyżowanego, choć cierpiąca, jest pełna spokoju i godności. Zbawiciel ma lekko schyloną głowę, delikatnie przegięte ciało, natomiast stopy wydają się stać, oparte na poprzecznym podnóżku. Uwagę zwraca czarny kolor ciała. To bardzo często używany kolor przez Nowosielskiego, który twierdzi, że czerń jest kolorem bardzo bogatym, „kolorem tajemnicy”.
Wokół krzyża przedstawiono sceny, których większość miała miejsce po Zmartwychwstaniu. To charakterystyczne dla Nowosielskiego, gdyż jego sztuka przepojona jest eschatologiczną nadzieją. Chronologia scen jest wstępująca, prowadzi z dołu ku górze. I tak na samym dole, u stóp krzyża, namalowano grób Adama. Według tradycji krzyż Chrystusa postawiono dokładnie w miejscu, gdzie miał być pochowany pierwszy człowiek. Czarną grotę z czaszką Adama przykrywa grób Chrystusa.
Idąc dalej w górę krzyża z prawej strony mamy sceny: Anioł przy grobie, Niewierny Tomasz, Ukazanie się Apostołom. Natomiast z lewej strony odpowiednio: Opłakiwanie, Noli me tangere - czyli Nie dotykaj mnie, Emaus. Na rozszerzonych zakończeniach poprzecznej belki Nowosielski namalował Matkę Bożą i św. Jana Ewangelistę. Natomiast u góry, w zwieńczeniu pionowej belki krzyża umieszczono okrągły medalion z typowym dla sztuki bizantyjskiej przedstawieniem Chrystusa Pantokratora, czyli Wszechwładcy.
Dzieło Nowosielskiego wzbudza wśród parafian różne reakcje. - Jednym się takie malarstwo podoba, innym nie. Może dlatego, że nie do końca je rozumieją. Ale właśnie dlatego zorganizowaliśmy sesję o Nowosielskim, wydaliśmy także specjalny folder o jego twórczości - mówi o. Andrzej Kuśmierski OP, przeor klasztoru Dominikanów i proboszcz parafii św. Dominika na Służewiu.

Reklama

W Wesołej pod Warszawą

Od lat 70. ubiegłego wieku polichromie Jerzego Nowosielskiego obecne są w neoromańskim kościele Opatrzności Bożej w Wesołej koło Warszawy. Zaproszenie Nowosielskiego do Wesołej to był pomysł ks. prał. Stefana Wysockiego, od 1972 do 2003 r. proboszcza miejscowej parafii. - Kiedy obejmowałem parafię wystrój świątyni zdradzał brak zrozumienia dla sztuki romańskiej. Np. w absydzie prezbiterium umieszczono płaską ścianę. Różni zaproszeni przeze mnie artyści nie umieli odpowiednio zagospodarować plastycznie wnętrza. Tymczasem taka bryła może być wypełniona tylko formą, która odpowiada tej bryle. I Nowosielski był jedynym człowiekiem, który odpowiednio wszedł w tę strukturę architektoniczną - opowiada ks. Wysocki.
Powstało dzieło niezwykłe i oryginalne jak na wnętrze kościelne. Absydę prezbiterium zajmuje ogromna postać ornantki - modlącej się kobiety, która, wydaje się jakby trzymała krzyż wyrastający z ołtarza głównego i podawała go wiernym. Poniżej znajdują się dwa szeregi świętych naturalnej wielkości. Majestatu dziełu dodaje czerwonobrązowa kolorystyka całej kompozycji. Ściany boczne zdobią oryginalne stacje drogi krzyżowej.
Jak parafianie przyjęli tak oryginalny wystrój świątyni? - Na początku byli sceptyczni, drażnił ich kolor, ale potem już się przyzwyczaili i nawet mówili, że ten wystrój szczególnie sprzyja modlitwie. Rozumiem jednak, że dla ludzi starszych, albo dla zakochanych w baroku, polichromia Nowosielskiego może być szokiem. Prostota romańszczyzny polega jednak na tym, że złoceń nie będzie. Pragnę też zwrócić uwagę, że to nie jest jeden obraz Nowosielskiego, ale cały wystrój obiektu, razem z pustymi ścianami jest jego autorstwa.
Obok kościoła w Wesołej stoi kaplica i tam także można oglądać twórczość Nowosielskiego. Są to namalowane na jednej ze ścian polichromie o tematyce biblijnej. W większości ciemne polichromie nadają wnętrzu spokojny, sprzyjający modlitwie nastrój. Sklepienie kaplicy pokryte jest abstrakcyjną mozaiką figur geometrycznych o ognistych kolorach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na Jelonkach

Polichromię Jerzego Nowosielskiego, o tematyce biblijnej, można również oglądać w prezbiterium kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego na Jelonkach. Tutaj też dzieło zostało różnie przyjęte przez parafian. - Były dość burzliwe dyskusje. Ale po pewnym czasie parafianie przyzwyczaili się i teraz nawet doceniają to, że w ich kościele jest taki oryginalny wystrój. Przecież bardzo niewiele świątyń ma taki wystrój - mówi ks. prał. Stefan Zembrzuski, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego na Jelonkach.
Twórczość Nowosielskiego wzbudza kontrowersje. Niektórzy zarzucają artyście, że np. maluje akty kobiece. - Pytają jak tak uduchowiony artysta może zajmować się malowaniem nagiego ciała kobiety. Nasza współczesna moralność zagubiła gdzieś jedność człowieka, jego duszy i ciała. Nowosielski w swej głębokiej duchowości o tym nie zapomina - podkreśla malarz ikon Michał Bogucki.
- Bardzo lubię Nowosielskiego. Jest np. świetnym mistrzem formy - mówi ks. Michał Janocha, historyk sztuki. - Czy jednak dzieła tego artysty powinny być eksponowane w kościołach? Trzeba pamiętać, że inny jest status sztuki w kościele, a inny w cerkwi. Kiedy patrzę z bliska na ikony Nowosielskiego to brakuje mi jakiegoś przebóstwienia. Modlić się przed tym nie potrafię.

Jerzy Nowosielski urodził się w 1923 r. w Krakowie. Jest malarzem, teologiem, pedagogiem. Ma na swym koncie ponad 100 wystaw indywidualnych oraz udział w ponad 250 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Jest autorem wielu polichromii znajdujących się w obiektach sakralnych. Poza miejscami opisanymi w tekście, dzieła Nowosielskiego można oglądać również w cerkwiach w Białym Borze, Gdańsku, Grodzisku, Hajnówce, Kętrzynie, Krakowie oraz w kościołach w Nowych Tychach, Tarnowie, Jerzmanowicach i Krakowie. Wraz z żoną artysta założył fundację wspierającą stypendiami i nagrodami młodych artystów.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Niewiarygodne, ale prawdziwe

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 71

[ TEMATY ]

święci

wikimedia.pl

św. Tomas z Celano

św. Tomas z Celano

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Dowodzą tego najbardziej osobliwe cuda dokonane za wstawiennictwem świętych.

Dar bilokacji, mówienie językami, dar uzdrowienia czy stygmaty – te cuda chyba nikogo nie dziwią. Ich katalog jest jednak obszerniejszy, znajdują się w nim również takie nadnaturalne zjawiska, które mogą się wydawać co najmniej osobliwe albo nawet ekstrawaganckie. W logice Boga jednak mają one wielkie znacznie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Miziński: bądźmy wierni dziedzictwu św. Wojciecha

– Dzisiaj musimy się zapytać, co uczyniliśmy z tym dziedzictwem, które przyniósł nam św. Wojciech – mówił w homilii bp Artur Miziński, Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski, który 23 kwietnia w uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski przewodniczył Mszy św. w kościele św. Wojciecha w Częstochowie.

– Zapewnienie Chrystusa zmartwychwstałego w słowach: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” zrealizowało się nie tylko w życiu apostołów, ale także w życiu i posłudze ich następców. Św. Wojciech jest tego jasnym przykładem – podkreślił bp Miziński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję