Nowy rok - nowe nadzieje, ale większość problemów pozostaje tych samych. Zmiana daty, niestety, automatycznie nie uwalnia nas od narosłych wcześniej kłopotów. Radość świętowania szybko uległa prozie
dnia codziennego. Szukając lekarstw na choroby drążące nasz kraj, bez trudu można ustalić kwestie priorytetowe wymagające terapii wstrząsowej. Czego więc najbardziej potrzebują Polacy?
Pracy. Bezrobocie to w dalszym ciągu zmartwienie (w większym lub mniejszym stopniu) niemal każdej rodziny w kraju nad Wisłą i Wartą. Nie trzeba nikogo przekonywać
o fundamentalnej roli, jaką odgrywa praca w życiu ludzkim. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że wysiłki rządzących dadzą obfitszy owoc niż w minionych miesiącach.
Uczciwości. Zwłaszcza dla przywołanych wcześniej sprawujących władzę. Liczne afery, które ujrzały w minionym roku światło dzienne, pozwoliły nam uzmysłowić sobie, jak daleko gangrena korupcji
i obłudy posunęła się w naszym państwie. Niektórzy pewnie z politowaniem się uśmiechną, ale może warto zacząć od siebie? To trudne, tym bardziej, że wiele - zwłaszcza
pod względem finansowym - można stracić, ale chyba niewspółmiernie więcej można zyskać.
Patriotyzmu. Dobrze rozumianego, bez szowinizmu i nienawiści, ale we wzajemnym szacunku i miłości. Przystąpienie do struktur europejskich - czy to nam się podoba,
czy też nie - stanowi wielkie wyzwanie. A polska tożsamość nie może zostać sponiewierana przede wszystkim przez nas samych, jakże głęboko doświadczonych przez setki lat.
Zdrowia. Tak zwyczajnie, po ludzku. Choć to życzenie może czasami być trudne do spełnienia, gdyż same zapowiedzi kolejnych reform, które szykowane są w stolicy, mogą niejednego doprowadzić
do stanu zawałowego.
Wszystkie dolegliwości należy jednak opatrzyć specjalnym, najlepszym bandażem. - Najbardziej potrzeba nam modlitwy - apelował w telewizyjnym Orędziu na Boże Narodzenie i Nowy
Rok Prymas Polski kard. Józef Glemp. I nie wolno nam o tym zapomnieć, cokolwiek byśmy mieli czynić. Wszak już Archimandryta Spirydon twierdził: „Gdyby chrześcijanie poznali
moc modlitwy, ożyliby. Nie mam wielkiego wykształcenia, ale modlitwa uczy mnie myśleć, mówić, działać”. Z pewnością warto, aby najbliższe miesiące stały się czasem błogosławionym, zroszonym
deszczem próśb, przeprosin, dziękczynienia czy też uwielbienia. Czego Państwu i sobie życzę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu