Reklama

Niedziela Łódzka

Łódź: abp Marek Jędraszewski na ostatnich "Dialogach w katedrze"

W piątek, 9 grudnia, już po raz czterdziesty i ostatni, zastępca Episkopatu Polski, arcybiskup Marek Jędraszewski, spotkał się z wiernymi swojej diecezji, w łódzkiej katedrze, by odpowiedzieć na nurtujące ich pytania. Temat spotkania brzmiał: „Być dobrym obywatelem”. W czwartek, 8 grudnia, abp. Marek Jędraszewski został mianowany przez papieża Franciszka metropolitą krakowskim.

[ TEMATY ]

dialogi w katedrze

Piotr Drzewiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy treść pytań do abp. Marka Jędraszewskiego i odpowiedzi, jakich udzielił Metropolita Łódzki...

1. Spotkałem się kiedyś z twierdzeniem pewnego duszpasterza, że człowiek nie powinien w ogóle zwracać uwagę na kraj w którym żyje, bo jest to jedynie przypadkowe rozmieszczenie ludzi przez Boga, a wszyscy powinni być jedną kochającą się wspólnotą. Ja jestem harcerzem i ta kwestia jest dla mnie ważna: służę Bogu i Ojczyźnie. Proszę o wytłumaczenie. Ojcze, dziękuję za te Dialogi (mężczyzna lat 19)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zgadzamy się z tym, że wszyscy powinniśmy być jedną, kochającą się rodziną. Wynika to z naszej wiary, że Bóg, Stwórca świata, jest Stwórcą wszystkich ludzi. Jest Ojcem nas wszystkich i tej prawdy, uczy nas Pan Jezus i On chce, byśmy w modlitwie, której nas nauczył mówili: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie…”. Jest Ojcem nas wszystkich, ale wcale to nie znaczy, że wszystkie Jego dzieci między sobą się nie różnią! Różnią się! Na tym polega bogactwo rodziny.

Reklama

Tak samo trzeba spojrzeć na tę wielką rodzinę ludzką, która my jesteśmy. Na tę rodzinę ludzką, która jest złożona z narodów różnych cywilizacji i kultur, i trudno tego nie zauważać, brać w nawias czy lekceważyć. To nie jest zgodne z zamysłem Bożym. Bóg tak chciał, że mimo, że jesteśmy Jego dziećmi, różnimy się jako osoby, ale różnimy się także tworząc pewne wspólnoty narodowe, powiązane przez język, kulturę czy historię. Taka jest prawda o nas. Wszystko inne jest abstrakcją, a przez to pewnym zafałszowaniem w patrzeniu na człowieka, na przynależność do pewnych wspólnot większych niż rodzina, czy społeczność lokalna. Myślę tu o wspólnocie narodowej i państwowej. Jak w każdej rodzinie, każdy ma swoje miejsce, prawa i obowiązki. Także bardzo ostrożnie trzeba patrzeć na to stwierdzenie, że nie powinno się w ogóle zwracać uwagi na kraj, z którego się pochodzi. To jest jakaś daleko idąca nieprawda czy uproszczenie. Dla potwierdzenia tego odwołałbym się do poematu Karola Wojtyły z 1974 roku, napisanego na cztery lata przed wyjazdem z Polski do Rzymu, na Stolicę Piotrową. Poemat: „Myśląc Ojczyzna”.

2. Czy dobry obywatel powinien kierować się w swoim postępowaniu i w wyborach publicznych; racją stanu, interesem narodowym, dobrem wspólnym, miłosierdziem wobec bliźniego czy własnym sumieniem? (mężczyzna lat 48)

W tym ważnym pytaniu, mamy wiele kryteriów i wcale się one wzajemnie nie muszą wykluczać. Podstawą zasadą działania każdego człowieka jest to, by postępował zgodnie z własnym sumieniem. Tutaj trzeba dodać: właściwie ukształtowanym, dojrzałym, prawym sumieniem. Dalej, gdy chodzi o wspólnotę narodową i państwowa najistotniejszym punktem jest dobro wspólne. Jest wspólnota państwowa i narodowa, złożona z bardzo wielu osób, które to osoby oddają siebie, swoje życie na służbę, nie tylko własnych interesów i potrzeb, które rozumieją, że jest coś ważnego, bardzo ważnego co nas łączy i czemu powinniśmy służyć, to dobro wspólne. To rzeczpospolita, res publika, rzecz publiczna, rzecz nas wszystkich, dla której żyć i umierać niekiedy trzeba.

Równolegle do dobra wspólnego jest bardzo ważne, byśmy mieli właściwe odniesienie do drugiego człowieka i wspólnot. Tutaj dochodzi do głosu kryterium miłosierdzia, a także to, co możemy nazwać interesem narodowym. Interesem dobrze pojętym, nie egoistycznie, nie myśląc o sobie, a lekceważąc innych. To wszystko musi przenikać duch solidarności międzynarodowej i międzypaństwowej.

Reklama

Gdzieś dalej jest coś takiego, jak racja stanu - wymóg postępowania, które ma na celu dobro państwa. Z tym że częstokroć bywało w polityce, że racja stanu, o którą się walczy, walczy się w sposób cyniczny, podstępny, wyrachowany. Gdzie zanika duch solidarności międzyludzkiej, międzynarodowej, i międzypaństwowej. Tutaj zaczyna się nieraz bardzo przemyślna i niekiedy w skutkach tragiczna gra interesów państwowych. Ta cyniczna gra interesów ekonomicznych, militarnych oraz imperialnych, prowadziła i prowadzi do wojen.

Dodałbym do wymogów bycia dobrym obywatelem, jeszcze jedną rzecz, w moim przekonaniu ważną - pamięć. Pamięć o tym, kim jesteśmy. Pamięć o tym, co składa się na naszą historię. Wiemy, jak wszystkich nas bardzo boleśnie dotyka to sformułowanie, które pojawia się w prasie światowej i na ustach niekiedy bardzo znaczących polityków w wymiarze światowym, gdy słyszy się o polskich obozach koncentracyjnych. Nie ma większej krzywdy, jaką można wyrządzić narodowi polskiemu jak właśnie takie sformułowania. Trzeba za wszelką cenę dążyć do prawdy! Ale to dążenie do prawdy i sprawiedliwości rozpoczyna się od tego, że się pamięta niekiedy o bardzo trudnych bolesnych karatach naszej historii. Trzeba wiedzieć jak było. Trzeba tego z męstwem bronić i prostować.

Reklama

Wiemy, że analogiczna historia wystąpiła w Polsce, w ostatnich dniach, kiedy jeden człowiek zaczyna, jak to się dziś modnie mówi, snuć narrację, jakim to dobrem dla narodu polskiego było wprowadzenie stanu wojennego. A górnicy w „Wujku”, a internowani – kilkanaście tysięcy ludzi, a stracona nadzieja, a wielka emigracja, która miała potem miejsce, a mordowani skrytobójczo ludzie, wraz z księdzem Popiełuszką? - czy to wszystko było dobre? Jeśli się nie pamięta i lekceważy prawdę historyczną, wszystko się staje wówczas możliwe. Białe staje się czarnym. Czarne białym, lub szarym. (…) Od naszego dzisiaj zależy bardzo wiele, gdy chodzi o jutro Polski.

3. Według społecznej nauki Kościoła dobry obywatel to kto? (mężczyzna lat 60) Jakie są kryteria bycia dobrym obywatelem? Jak mają się do tego prawo Boże i przykazania? (kobieta lat 23

Dwa pytania dwojga osób różnych pokoleń, ale bardzo bliskie, gdy chodzi o to zagadnienie, które nam stawiają. By na nie odpowiedzieć trzeba zapytać się: co to jest dobre państwo? Z pomocą przychodzi Katechizm Kościoła Katolickiego w numerze 1902. Państwo funkcjonuje na fundamencie prawa, ale katechizm wskazuje na to, że nie państwo daje fundamenty moralności, nie każde prawo, nawet stanowione demokratycznie, zgodnie ze wszystkimi regułami demokracji jest słuszne. Bo jeśli to prawo pozwala na aborcję i eutanazję, czy inne niegodziwości, to czy to jest państwo dobrego prawa? Czy to jest dobre państwo? Dopowiedzeniem jest adhortacja apostolska Jana Pawła II - Christifideles laici w numerze 42. – Mamy tutaj wyraźnie powiedziane, czemu powinno służyć państwo – dobru wspólnemu, a napiętnowaniu tego, co ma miejsce w państwach demokratycznych, przy używaniu różnych procedur, że jedni się bogacą, a inni stają się co raz bardziej biedni, a nieuczciwość i kłamstwo stają się jakby narzędziem sprawowania władzy.

Reklama

I drugie pytanie o postawę obywateli: jacy oni powinni być wobec państwa? Odpowiedź znajdujemy w katechizmie Kościoła katolickiego numerze 1915 oraz w Gaudium est spes, 2239 – gdzie przeczytamy o obowiązkach obywateli.

Polityka jest często przedstawiana jako coś złego, brudnego, niedobrego naznaczonego układami, rządzą władzy, ale tym bardziej potrzebna jest obecność chrześcijan, którzy swoją postawą czerpaną z Ewangelii, będą starali się zmienić tę sytuację. Najgorzej jest oddać tak zwanym politykom ich brudne zajęcia, wówczas mamy odczynienia z tym, co pisał Erich Fromm to jest "ucieczką od wolności".

4. Księże Arcybiskupie, jak być dobrym obywatelem w państwie, które łamie sumienia poprzez stanowienie praw niezgodnych z Dekalogiem? (kobieta lat 54)

Reklama

Istotnie może być tak, że znajdujemy się w państwie, które odchodzi od najbardziej fundamentalnych zasad, związanych z człowieczeństwem, z sumieniem, z dekalogiem. Jak się w tym państwie odnaleźć? Kardynał Karol Wojtyła w swoim dziele filozoficznym „Osoba i czyn” pewien fragment poświęcił autentycznym postawom społecznym, a jedną z tych postaw – jak to nazwał autentycznych, jest sprzeciw, w odróżnieniu od konformizmu i uniku. Właśnie dlatego, że jest dobro wspólne, dobro, które jest warunkiem tego, aby obywatele realizując je, sami mogli się właściwie rozwijać. W sytuacji zagrożeń i zła konieczny jest sprzeciw, niekiedy sprzeciw solidarny. Solidarność, to inna z zasad, o których pisał Karol Wojtyła. Według mnie, ta książka Wojtyły, dała przykład jak solidarnie sprzeciwić się panującemu wówczas złu. To postawa prawdziwie dobrego obywatela, który nie boi narazić siebie, niekiedy swojej rodziny, właśnie po to, by coś się zmieniło we wspólnocie narodowej lub państwowej.

To każe nam wracać do sprawy najbardziej fundamentalnej – wierności dobrze ukształtowanemu sumieniu. Być człowiekiem prawego sumienia. W swoim nauczaniu papieskim, Jan Paweł II, często do tego nawiązywał. Czy historia może płynąć przeciw prądowi sumień? Może, jeśli płynie w stronę konformizmu i uniku. Wtedy bierze się jakby w nawias własne sumienie i dla wygody osobistej, przyjmuje się takie postawy, które prowadzą do katastrofy całych społeczeństw, narodów i państw. Tak było w Polsce XVIII-wiecznej, targanej słabościami, przemarszem wojsk rosyjskich, pruskich i szwedzkich. Ludzie wówczas udawali, że nie ma problemu i to wówczas ukuto powiedzenie: „za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Z tej fatalnej postawy wynikły kolejne zabory i unicestwienie Polski na mapach Europy. Nie można działać przeciwko sumieniu! Jeśli trzeba, trzeba protestować!

Reklama

To jest coś, co jest wpisane w DNA naszej polskiej kultury. Polacy są ze swej natury ludźmi, którzy kochają wolność, aż niekiedy po granice anarchii. Ale z drugiej strony, nasza historia naznaczona jest historią św. Stanisława ze Szczepanowa. On nie wahał się powiedzieć „nie” polskiemu królowi, który łamał sprawiedliwość. Biskup nie wahał się upomnieć o życie zagrożonych ludzi, ze strony króla, który chciał się mścić. On wiedział czym ryzykuje, ale pozostał do końca niezłomny. Jest w naszym DNA kulturowym to przywiązanie do wolności, ale i jest poczucie sprawiedliwości, które to poczucie każe nam się narażać i oddawać swoje życie za Polskę. Cała nasza historia narodowa jest tą postawą naznaczona. To pokazuje co znaczy być dobrym obywatelem. To wymaga wrażliwości na Boże prawo, na prawa wynikające z natury człowieka, na otwarcie się na Boga, bo On ostatecznie jest fundamentem człowieczego ładu.

Po odczytaniu pytań internautów i odpowiedziach udzielonych przez arcybiskupa Marka, uczestnicy dialogów podchodzili i zadawali pytania.

„Zazwyczaj podczas grudniowych dialogów, zapowiadałem tematykę naszych spotkań, które odbywać się miały od stycznia i zapraszałem na Dialogi po Nowym Roku” – mówił na zakończenie metropolita łódzki. „Tym razem, muszę to powiedzieć z wielką przykrością, tak nie będzie. Chciałbym wszystkim podziękować za wspólne 40 spotkań, które tutaj miały miejsce i na zakończenie poprosić o wspólną modlitwę dziesiątkiem różańca, w intencji naszej Ojczyzny” – zakończył arcybiskup Jędraszewski.

Po modlitwie różańcowej metropolita łódzki udzielił zebranym błogosławieństwa, a następnie pospisywał książki z zapisem Dialogów odbywających się w katedrze w 2014 roku.

2016-12-10 15:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraków: abp Jędraszewski rozmawiał z wiernymi o spowiedzi

[ TEMATY ]

dialogi w katedrze

Jaonna Adamik/Archidiecezja Krakowska

W czwartek wieczorem odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Dialogi z arcybiskupem Markiem Jędraszewskim”. Metropolita krakowski mówił wiernym m.in. o tym, jak powinna wyglądać spowiedź generalna, kogo dotyczy tajemnica spowiedzi czy o różnicach między kierownikiem duchowym a psychoanalitykiem.

Tym razem metropolita krakowski spotkał się z diecezjanami w kościele św. Brata Alberta w Nowej Hucie. Zgodnie z nową formą wydarzenia, najpierw zebrani zapoznali się z sondą uliczną na temat spowiedzi, do której wyników odniósł się abp Jędraszewski.
CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Chryzostom

[ TEMATY ]

święty

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Lublin/ Przestrzeń powietrzna nad regionem ponownie otwarta

2025-09-13 19:32

[ TEMATY ]

samolot

samoloty

naruszenie polskiej przestrzeni

Free-Photos/pixabay.com

Port Lotniczy Lublin poinformował w sobotę po południu, że przestrzeń powietrzna nad regionem została ponownie otwarta, operacje lotnicze są realizowane. Przestrzeń była zamknięta z powodu operacji lotnictwa wojskowego.

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) podało w sobotę po południu, że ze względu na zagrożenie uderzeniami dronów nad Ukrainą w polskiej przestrzeni powietrznej operują statki lotnictwa wojskowego. Około dwie godziny później DORSZ poinformowało o zakończeniu operacji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję