Mocni słabością więty Paweł rozważając na temat naszej możliwości
zbawienia dochodzi do wniosku, że "moc w słabości się doskonali".
I chociaż brzmi to dość dziwnie i niezrozumiale, taka jest właśnie
prawda. Doświadczamy wielokrotnie, że o własnych siłach niewiele
potrafimy zdziałać. Doświadczamy naszej słabości, której przychodzi
z pomocą moc Boża. Dlatego tak często szukamy pomocy u Pana Boga,
wypraszamy orędownictwa Matki Bożej, czy prosimy o wstawiennictwo
naszych świętych patronów. Tradycja chrześcijańska "nadała"niektórym
świętym specjalne "dziedziny", w których się "specjalizują". I tak
- kierowcy modlą się do św. Krzysztofa, górnicy do św. Barbary, ludzie
służby zdrowia do św. Łukasza. I chociaż jedynym Pośrednikiem pomiędzy
nami a Bogiem jest Jego Syn - Jezus Chrystus, to nie ma nic złego
w fakcie szukania pośrednictwa i orędownictwa u świętych. Pisałem
już o tym kilka tygodni temu. Nieustannie doświadczamy naszej ludzkiej
słabości, potrzebujemy więc równie stałej pomocy...
Wędrując ulicami Rzymu od Bazyliki Santa Maria Maggiore
do św. Jana na Lateranie spotykamy niewielki kościółek, gdzie z górą
od pięciu wieków szczególnym kultem wiernych cieszy się cudowna ikona
Matki Bożej. Przywieziona przed laty z Krety szybko zasłynęła licznymi
cudami. Przychodzący do jej stóp nieustannie doznawali mocy jej orędownictwa.
Stąd wzięła się nazwa - Matka Boża Nieustającej Pomocy. Obraz ten
jest dziś tak popularny, że nie ma chyba świątyni, gdzie nie oddawano
by czci Maryi właśnie pod tym wezwaniem. W wielu domach można też
spotkać reprodukcje tejże ikony.
Za kilka dni w Liturgii będziemy wspominać Matkę Bożą Nieustającej
Pomocy. Chociaż jednak liturgiczne wspomnienie przypada tylko raz
w roku, w tak wielu kościołach bardzo popularne są nieustające nowenny,
podczas których wierni stale zanoszą przed tron Maryi swe prośby
i podziękowania, gdzie przedstawiają swoje marzenia i plany licząc
na łaskawe wstawiennictwo Matki "gotowej nieustannie pomagać". To
nie tylko pragnienie wybłagania cudu, to nie tylko "ucieczka"pod
płaszcz Matki; to również swoiste wyznanie wiary. Wiary, że Maryja
faktycznie ma moc wyproszenia u swego Syna wielu łask. To również
uznanie swej słabości i małości, to zawierzenie tej małości Bożej
mocy i wstawiennictwu Matki.
Nie bójmy się iść do Maryi z naszymi kłopotami, problemami.
Jest ona przecież naszą Matką - dał ją nam za Matkę sam Chrystus
testamentem z krzyża. I nie załamujmy się, że nie od razu, być może,
zostaniemy wysłuchani. Nie załamujmy się, że nie potrafimy "przekonać"
Pana Boga do naszych planów. To raczej my powinniśmy się Jemu podporządkować.
Ale prośmy z wielką wytrwałością. Gdy brakuje nam ufności i determinacji
- powtarzajmy za proszącym ojcem z Ewangelii - "Przymnóż mi wiary!"
A jeśli już o mocy modlitwy mowa... Do pewnego kapłana przyszli
parafianie, by pomodlił się o tak bardzo oczekiwany deszcz. Kapłan
popatrzył i odparł: - Deszczu nie będzie, bo nie wierzycie, że modlitwa
będzie wysłuchana. - Jak to nie wierzymy? - oburzyli się parafianie.
- Gdybyście wierzyli, że to się może stać, przyszlibyście z parasolami!
Prośmy Matkę Nieustającej Pomocy z wielką wiarą i ufnością,
że nasze prośby będą wysłuchane, a Ona na pewno wstawi się za nami
u swego Syna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu