Francuzi uważają, że nie. Pilnie strzegą u siebie zasady świeckiego państwa. Nie chcą oni słyszeć o wzmiance o dziedzictwie chrześcijańskim w konstytucji Unii Europejskiej. Dla nich jest ona tworem międzypaństwowym.
My w Polsce uważamy inaczej. Według nas nie powinniśmy uchwalić Konstytucji Europejskiej bez nawiązania w niej do wyjątkowej roli chrześcijaństwa w dziejach naszego kontynentu.
Na razie wygląda na to, że sprawa zostanie niebawem rozstrzygnięta kompromisowo poprzez dopisanie wstępu do preambuły konstytucyjnej, w którym znajdzie się odniesienie do chrześcijaństwa. Mimo że
wydawać się może, że to mało, sądzę, że i tak wiele osiągnęliśmy. Od dawna w Unii tak dużo nie mówiono o wartościach religijnych. To w dużej mierze zasługa Polaków. W trakcie dyskusji na ten temat zaczęły
wypowiadać się inne kraje katolickie, takie jak Hiszpania czy Irlandia, które dotychczas milczały. To dobrze. Unia Europejska potrzebuje wartości.
Z tego zresztą zdawali sobie sprawę założyciele Unii, tacy jak Robert Schuman, który teraz jest kandydatem na ołtarze. Dzięki dyskusji o roli religii w Europie pojawiły się konkrety. W konstytucji
zapisano, że Komisja Europejska będzie prowadziła dialog w sprawach bieżących z Kościołami europejskimi na uprzywilejowanych zasadach. O taki zapis biskupi episkopatów europejskich zgromadzeni w organizacji
pod nazwą COMECE zabiegali od dawna. To pomoże naszym biskupom, którzy do tej organizacji również należą. Przed naszym pojawieniem się u progów Unii, organizacja ta jakby znajdowała się w duchowej pustce.
Wchodząc, zaczęliśmy tę pustkę wypełniać. To dobrze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu