Halina Więcek: - Jest Ksiądz ogólnie znany i szanowany w Sanoku, bowiem od ponad 35 lat związał Ksiądz swoje losy z naszym miastem. Jednak proszę przypomnieć nam najważniejsze daty i wydarzenia.
Ks. Adam Sudoł: - Urodziłem się 7 kwietnia 1920 r. w rodzinie chłopskiej, we wsi Lipnica k. Kolbuszowej. Najpierw uczyłem się w szkole powszechnej w rodzinnej Lipnicy, a w latach 1931-36 w I Gimnazjum im. ks. St. Konarskiego w Rzeszowie. Następnie, w latach 1936-39 kształciłem się w II Gimnazjum i Liceum im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu, w którym też zdałem egzamin maturalny. W tym okresie przebywałem w Małym Seminarium przygotowując się do kapłaństwa. Po wybuchu II wojny światowej, w czasie okupacji, w latach 1940-45, przygotowywałem się do stanu kapłańskiego w Przemyskim Seminarium Duchownym w Lesie Brzozowskim. Święcenia kapłańskie otrzymałem 30 grudnia 1944 r.
- Na jakich placówkach, w jakich parafiach Ksiądz pracował zanim objął probostwo w Sanoku?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Pierwszą moją placówką był Miechocin i Tarnobrzeg (1945-47). A kolejnymi: Majdan Królewski (1947-49), fara Rzeszów (1949-51), kilka miesięcy ze względu na chorobę Krosno (1951), Hyżne k. Rzeszowa (1951-53), Niewodna k. Strzyżowa (1953-57), Stalowa Wola (1957-62), Przeworsk, w którym byłem katechetą (1962-64). Następnie było probostwo w Muninie k. Jarosławia (1964-67), a w latach 1967-95 w kościele pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Sanoku.
- Podziwiam pamięć do dat, wydarzeń i miejscowości. Czy będąc już proboszczem fary w Sanoku, pełnił Ksiądz inne funkcje kościelne?
- Tak. Do 1979 r. byłem archiprezbiterem, a wcześniej w latach 1971-95 dziekanem. Obecnie - od 1995 r., po osiągnięciu wieku kanonicznego - jestem emerytem.
- Jakie wydarzenia uważa Ksiądz za najważniejsze w swoim życiu?
- Te najważniejsze, kluczowe wydarzenia to: opuszczenie rodzinnej Lipnicy w wieku 11 lat i pójście do gimnazjum. Rozpoczęcie nauki w Małym Seminarium, bo wtedy zrodziło się w moim sercu pragnienie zostania księdzem. Także matura w 1939 r. i rozpoczęcie nauki i formacji w Przemyskim Seminarium w Lesie Brzozowskim. Ponadto ważne trzy etapy życia. Pierwszy - świecenie kapłańskie w 1944 r., później pierwsze probostwo w Muninie w 1962 r. Drugi - przybycie do Sanoka, w którym spędziłem całe dojrzałe życie i trzeci etap, to emerytura i działalność pisarska.
- Czy udało się Księdzu zrealizować swoje plany życiowe? Co okazało się sukcesem?
Reklama
- Niewątpliwie to, że mogłem jako kapłan nieprzerwanie przez 51 lat pracować. Za sukces mogę uważać tyle lat czynnej pracy duszpasterskiej, że do czasów probostwa jako katecheta uczyłem religii. Miałem kontakt z młodzieżą, dlatego uważano mnie za młodzieżowca, bo umiałem z młodymi osobami dogadywać się i sporo dobrego z nimi zdziałać. Natomiast to, co działo się już w Sanoku, to inwestycje: budowa plebanii, remont budynku parafialnego… Sukcesem była codzienna praca duszpasterska, to najważniejsze moje zadanie, bo traktowałem ją odpowiedzialnie jako służbę i kapłański obowiązek. Wielu ludzi uważa, że moim sukcesem była antykomunistyczna i antyateistyczna postawa życiowa, ponieważ zawsze opowiadałem się po stronie polskości, patriotyzmu i oczywiście wartości chrześcijańskich. Także to, co uważam za swoją „prywatną wojnę”, że w kazaniach, katechezach starałem się przekazywać prawdziwą historię Polski, a to kosztowało mnie wiele szykan, gróźb i przesłuchań ze strony władz komunistycznych. Dzięki Bogu nigdy nie zostałem aresztowany czy zlikwidowany. Za to otrzymywałem setki, ba tysiące, szkalujących anonimów. Obecnie moim sukcesem jest to, że nie marnuję czasu na emeryturze, lecz piszę książki. Dawniej nie miałem na to czasu, jak również nie mogłem, z wiadomych przyczyn, drukować pewnych wspomnień czy dokumentów. Jako emeryt swoje ostatnie lata wypełniam pisząc książki.
- Dotychczas jakie książki się ukazały?
- Od 1999 r. były to kolejno: Polska moja Ojczyzna, w 2000 r.
Kazania i przemówienia, w 2001 r. Wybór z księgi ogłoszeń parafii Przemienienia Pańskiego w Sanoku z lat 1967-95, w 2002 r. opracowałem zbiór wspomnień o Marii Kędzierskiej pt. Ewangeliczna
Maria i Marta. Zaś na początku 2004 r. ukazała się piąta pozycja pt. Moja droga do kapłaństwa.
- Co skłoniło Księdza do napisania tego dzieła?
Reklama
- Po pierwsze jest to książka, która przedstawia moją drogę życiową do kapłaństwa, aby czytelnicy, a zwłaszcza klerycy wiedzieli jak kształtowała się dawniej formacja kapłańska. Ale nie tylko to. Dla mnie najważniejsze było ukazanie tego, jak moje życie wplecione zostało w dzieje Kościoła i seminarium, które przygotowywało mnie do kapłaństwa. Ten swoisty mariaż, to połączenie życia i funkcjonowania szkoły przedwojennej oraz świadectwo tego, jak ja ją przeżywałem. Najbardziej zależało mi na tym, aby zostawić po sobie autentyczną historię seminarium, kiedy w kraju była niemiecka okupacja. Wtedy seminarium mieściło się w wilii biskupiej, w Lesie Brzozowskim, działało na odludziu, często w głodzie i biedzie… Chciałem dać autentyczne świadectwo dla kleryków i młodych kapłanów, jak myśmy przygotowywali się do kapłaństwa, jakie było zagrożenie życia, bo w każdej chwili mogli wpaść Niemcy i nas aresztować.
- Czy wszystkie te dokładne opisy, daty, fakty oraz nazwiska osób Ksiądz miał gdzieś zanotowane, czy odtwarzał z pamięci?
- Pod koniec pobytu w seminarium, zwrócił się do mnie rektor - ks. Michał Jastrzębski, abym opisał życie kleryków i ich wychowawców w Lesie Brzozowskim. Rektor na podstawie moich notatek zawartych
w dwóch zeszytach napisał później kronikę Przemyskiego Seminarium Duchownego w Lesie Brzozowskim. Przy czym jeden z tych zeszytów zaginął. Lecz obok nich prowadziłem zeszyt „na gorąco” o moich
rozważaniach na temat różnych rekolekcji, w których uczestniczyłem jako kleryk.
Kiedyś zwracałem się do historyków, aby napisali w sposób naukowy historię mego seminarium, lecz nikt tego się nie podjął, a szkoda. Może moja książka stanie się motywem, inspiracją do napisania historii
Seminarium Duchownego pod Brzozowem. Jest ewenementem, że z powodu okupacji tylko nasz rocznik - od pierwszego do ostatniego dnia - był w Lesie Brzozowskim, a nigdy zaś nie byliśmy w Przemyślu.
- Co skłoniło Księdza do pisania książek?
Reklama
- Moje pisanie książek zaczęło się od tego, że mój krajan ks. Edward Rusin - dyrektor programowy rzeszowskiego „Radia Via” zwrócił się do mnie, abym wygłosił kilka audycji o „Polsce mojej ojczyźnie”. Powstało wtedy ok. 100 audycji radiowych. Ze zgromadzonych materiałów napisałem pierwszą książkę i tak się to zaczęło.
- Czy i ewentualnie kiedy planuje Ksiądz wydanie kolejnej książki?
- Zamierzam jeszcze opisać moje dzieciństwo w rodzinnej wsi Lipnica i lata spędzone w gimnazjum w Rzeszowie, czyli wydarzenia do 1936 r. - bowiem ten okres życia potraktowałem w poprzednich
książkach skrótowo, a był to również ważny czas zważywszy na rodzinę, kolegów i pierwszych moich profesorów, którzy kształtowali moją osobowość. Jeśli Bóg pozwoli, to książka ta ukaże się na jesieni lub
na Boże Narodzenie.
Mam, może złudną, nadzieję, że ktoś moje książki przeczyta, wspomni księdza, który pozostawił po sobie jakiś ślad. Jestem wdzięczny Bogu za prawie 60 lat swojego kapłaństwa i służby.
- Dziękuję za rozmowę życząc kolejnych sukcesów pisarskich.