Reklama

Wiadomości

Przesłuchania świadków w sprawie bluźnierczej "Klątwy"

W postępowaniu w sprawie obrażania uczuć religijnych i „publicznego nawoływania do popełniania zabójstwa” w trakcie spektaklu „Klątwa” trwa przesłuchiwanie świadków i porządkowanie materiałów - poinformowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.

[ TEMATY ]

teatr

Artur Stemasiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W drugiej połowie lutego praska prokuratura wszczęła z urzędu dochodzenie w sprawie obrazy uczuć religijnych poprzez publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej oraz w sprawie publicznego nawoływania do popełniania zbrodni zabójstwa w trakcie spektaklu „Klątwa” w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Premiera spektaklu miała miejsce 18 lutego.

Trwa etap przesłuchiwania świadków. Część świadków, tych którzy byli na premierze, prokurator przesłuchuje osobiście, część przesłuchań została zlecona policji. Wpływały do nas zawiadomienia w tej sprawie z różnych części kraju - powiedział rzecznik prasowy praskiej prokuratury prok. Łukasz Łapczyński.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dodał, że prokuratura otrzymała płytę z zapisem premiery spektaklu.

Została ona udostępniona na wniosek prokuratora przez dyrektora teatru; dostaliśmy też scenariusz - powiedział prokurator.

Jak zaznaczył obecnie trwa „etap gromadzenia materiału dowodowego i analizy”.

Jeszcze nie ma decyzji procesowych co do dalszego toku postępowania, w tym ewentualnego zwrócenia się o opinie do biegłych - poinformował prok. Łapczyński.

Reklama

W sprawie chodzi o czyny z art. 196 Kodeksu karnego i art. 255 par. 2 Kk. Art. 196 Kodeksu karnego przewiduje grzywnę, ograniczenie wolności albo do dwóch lat więzienia dla tego, kto „obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych”. Art. 255 par. 2 głosi: „Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Podstawą wszczęcia dochodzenia były ogólnodostępne, wyemitowane w mediach fragmenty spektaklu „Klątwa”, publikacje prasowe w tym zakresie, jak też publiczne zapowiedzi wielu osób o złożeniu zawiadomienia o podejrzeniu popełniania przestępstwa, wskazujące na konieczność dokonania prawnokarnej analizy zaprezentowanych podczas przedstawienia zachowań - informował w lutym prok. Łapczyński.

Zawiadomienia złożyli m.in. posłowie PiS. Jak podawała w lutym „Gazeta Wyborcza”, spektakl „Klątwa” na motywach dramatu Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii obywatela Chorwacji Olivera Frljicia, „to bezkompromisowy i bezczelny spektakl o dominacji agresywnego katolicyzmu i nacjonalizmu”. „Naturalnej wielkości pomnik Jana Pawła II zawisa nad sceną, na stryczku. Z tabliczką +obrońca pedofilów+” - pisała „GW”. Jest też scena imitacji seksu oralnego aktorki z figurą papieża. Jak podawały media, aktorka wygłasza kwestię na temat „zbiórki pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego”.

Konferencja Episkopatu Polski oceniła, że spektakl „ma znamiona bluźnierstwa”.

Podczas spektaklu dokonuje się publiczna profanacja krzyża, przez co ranione są uczucia religijne chrześcijan, dla których krzyż jest świętością. Oprócz symboli religijnych znieważa się osobę św. Jana Pawła II, co jest szczególnie bolesne dla Polaków - pisał rzecznik KEP.

Głos zabrała także dyrekcja stołecznego teatru.

Spektakl ma na celu pokazanie różnych ideologicznych postaw i oddanie głosu różnym stanowiskom, dlatego powinien być analizowany jako całościowa wizja artystyczna, a nie jako zbiór oderwanych od siebie scen pozbawionych kontekstu. Należy również pamiętać, że tego, co pokazywane jest w ramach przedstawienia teatralnego, nie można traktować jako działań czy zdarzeń dziejących się rzeczywiście - napisał w lutym Teatr w komunikacie.

2017-05-15 17:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Teatr Rapsodyczny

Niedziela Ogólnopolska 43/2006, str. 32-33

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

teatr

Archiwum Danuty Michałowskiej

Karol Wojtyła, Danuta Michałowska

Karol Wojtyła, Danuta Michałowska

Do dziś mam w pamięci wspaniałe wykonanie owego monologu przez 21-letniego Karola Wojtyłę. Już w czasie prób słuchaliśmy go z podziwem i dreszczem grozy

Kraków, lata okupacji. Po aresztowaniu i wywiezieniu do obozów koncentracyjnych wszystkich profesorów Uniwersytet Jagielloński i inne wyższe uczelnie w naszym mieście są zamknięte. Teatr im. J. Słowackiego działa jako Staatstheater z czysto niemiecką obsadą aktorską. Wykonywanie muzyki Chopina jest zakazane, Filharmonia daje koncerty „nur für Deutsche”, polskie życie artystyczne schodzi do podziemia. W okupowanym Krakowie już w listopadzie 1939 r. organizuje się tajne nauczanie na szczeblu licealnym, potem uniwersyteckim - na wielu wydziałach. Zawiązują się też małe, działające oczywiście w podziemiu, grupy o zainteresowaniach muzycznych, literackich, a także teatralnych. Znalazłam się w jednej z nich - tej samej, do której należał Karol Wojtyła. W lecie 1941 r. przybywa do Krakowa bardzo bliski przyjaciel Karola, wadowiczanin, polonista i fanatyk sztuki teatru - dr Mieczysław Kotlarczyk. Wnosi on do naszego środowiska ideę późniejszego Teatru Rapsodycznego, teatru, który w tym trudnym czasie ma zająć się artystycznym mówieniem arcydzieł polskiej poezji. Ze względu na konieczność posiadania tzw. Arbeitskarte pracowałam wtedy jako maszynistka w centrali „Społem”. Był początek sierpnia 1941 r., właśnie wróciłam z urlopu, kiedy niespodzianie przyszedł do mnie do biura Karol. Wzbudził pewną sensację wśród moich biurowych koleżanek, miał bowiem na sobie drelich roboczy, zapewne wracał z pracy w podkrakowskim kamieniołomie. Od razu zrozumiałam, że przynosi jakąś ważną wiadomość. Wyszliśmy na korytarz i wtedy usłyszałam: „Przeczytaj «Króla-Ducha» i przyjdź w środę na Komorowskiego. - To był adres naszej koleżanki, gdzie często się zbieraliśmy. - Przyjechał Mietek Kotlarczyk. Zaczynamy robotę”. Można by powiedzieć, że tymi słowami Karol ustawił mój dalszy los artystyczny. Natychmiast po pracy poszłam do znanego antykwariatu Stefana Kamińskiego przy ul. Podwale i tam udało mi się kupić jedyny egzemplarz najlepszego, pełnego wydania „Króla-Ducha”, w opracowaniu Jana Gwalberta Pawlikowskiego. To właśnie ta książka miała być pod ręką na wszelki wypadek, jako sufler, stąd wmontowane w oprawę kolorowe zakładki, wskazujące poszczególne fragmenty. Książka leżała na pianinie obok świecznika i w prapremierowym przedstawieniu zagrała jako znak plastyczny, obok umieszczonej na tle ciemnej kotary białej maski Słowackiego i wiązanki chryzantem. Bowiem już 1 listopada, w dzień Wszystkich Świętych, nasza pięcioosobowa grupa wystąpiła z pokazem opracowanych przez Kotlarczyka fragmentów epopei Słowackiego. Owa uroczysta premiera, inaugurująca ponad 20-letnią, niepozbawioną wielorakich klęsk, działalność Teatru Rapsodycznego, była niejednokrotnie opisywana. Ja skupię się wyłącznie na osobie Karola Wojtyły, na jego znamiennym udziale w tym pierwszym rapsodycznym przedstawieniu. Kotlarczyk powierzył mu m.in. kończący spektakl monolog Bolesława Śmiałego. Monolog ten stanowi naczelny wątek Rapsodu V. Jest przywołaniem pamięci o dramacie, jaki rozegrał się pod koniec XI stulecia między Wawelem a Skałką - między królem a biskupem Stanisławem. Do dziś mam w pamięci wspaniałe wykonanie owego monologu przez 21-letniego Karola Wojtyłę. Już w czasie prób słuchaliśmy go z podziwem i dreszczem grozy, ale owego pierwszolistopadowego wieczoru osiągnął najwyższy stopień ekspresji artystycznej. Było to wykonanie pełne napięć, dynamiki, niezatracające jednego odcienia znaczeniowego. Przedstawiał te dramatyczne zdarzenia z tak pełnym zaangażowaniem, że wierzyło się każdemu słowu, a szczególny urok osobowości samego Karola jednał sympatię dla nieszczęsnego monarchy. Po dwóch tygodniach powtarzamy „Króla-Ducha” w innym mieszkaniu, dla innej publiczności. Wszystko szło normalnym, szczegółowo wypracowanym torem. Czekaliśmy w napięciu na finalny, tchnący dramatyzmem Rapsod V, ten o Bolesławie Śmiałym. I oto dzieje się coś niebywałego! Karol przedstawia całkiem odmienną wersję tego samego przecież tekstu - mówi cicho, monotonnie, w sposób zupełnie pozbawiony owych przejmujących tonów namiętności, pychy, buntowniczej pasji, także rozpaczy wobec zarysowującego się upadku państwa, nad którym zaciążyła klątwa króla. Byliśmy zaskoczeni, rozczarowani i po prawdzie oburzeni. Zasypaliśmy Karola pytaniami, zarzutami: - Co się stało? Jak mogłeś? Dlaczego? Pamiętam dobrze zdumiewający sens jego odpowiedzi: „Przemyślałem sprawę, to jest spowiedź, tego chciał Słowacki”. Długo nie mogłam się pogodzić ze stratą tamtej interpretacji. Ale później też przemyślałam sprawę i przypomniałam sobie, co mówi poeta w pierwszym Rapsodzie - „a któżby to śmiał w księgi ludzkie włożyć, dla sławy marnej, a nie dla spowiedzi”. Ośmielam się przypuszczać, że w czasie tych dwóch tygodni dzielących pierwszą i drugą interpretację Rapsodu o Bolesławie Śmiałym doszło do głosu najgłębsze istotne powołanie już nie artysty, lecz kapłana. Wyraziło się przez zmianę punktu widzenia. Postawa obrońcy racji króla, dominująca w pierwszym wykonaniu, przemieniła się w postawę grzesznika, który po wiekach pokuty dociera do tragicznej prawdy o sobie samym. Juliuszowi Słowackiemu nie starczyło życia, aby dokończyć Rapsod V „Króla-Ducha”, zrobił to pół wieku później Stanisław Wyspiański. Ale tak naprawdę ostatnie słowo w tej sprawie wypowiedział kard. Wojtyła, nie tylko przez ów niezwykły akt modlitwy w Osjaku za duszę zabójcy swojego poprzednika na stolicy biskupiej w Krakowie - św. Stanisława. Sądzę, że pośmiertny los wyklętego ze społeczności Kościoła, wygnanego i zmarłego czy może zamordowanego króla - okoliczności nie są znane - musiał już w młodości niepokoić wykonawcę monologu Bolesława. Nie jest chyba bowiem przypadkiem, że ostatnim utworem przyszłego papieża, który powstał przed 16 października 1978 r., jest poemat jakby podsumowujący tysiącletnią historię Kościoła w naszej Ojczyźnie, a odnoszący się do tego samego dramatu. Utwór ten nosi tytuł „Stanisław”.
CZYTAJ DALEJ

Liczenie wiernych podczas niedzielnych praktyk religijnych - w październiku

2025-09-19 17:49

[ TEMATY ]

liczenie wiernych

Karol Porwich/Niedziela

W tym roku doroczne badanie niedzielnych praktyk religijnych, czyli liczenie katolików zobowiązanych do uczestniczenia w Mszy św. i przystępujących do Komunii św., odbędzie się 19 października br. we wszystkich parafiach kraju.

W tym roku, zgodnie z uchwałą Konferencji Episkopatu Polski, doroczne badanie niedzielnych praktyk religijnych (dominicantes i communicantes) odbędzie się w niedzielę, 19 października – poinformowała archidiecezja warszawska.
CZYTAJ DALEJ

Liczenie wiernych podczas niedzielnych praktyk religijnych - w październiku

2025-09-19 17:49

[ TEMATY ]

liczenie wiernych

Karol Porwich/Niedziela

W tym roku doroczne badanie niedzielnych praktyk religijnych, czyli liczenie katolików zobowiązanych do uczestniczenia w Mszy św. i przystępujących do Komunii św., odbędzie się 19 października br. we wszystkich parafiach kraju.

W tym roku, zgodnie z uchwałą Konferencji Episkopatu Polski, doroczne badanie niedzielnych praktyk religijnych (dominicantes i communicantes) odbędzie się w niedzielę, 19 października – poinformowała archidiecezja warszawska.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję