Tradycją stały się już pielgrzymki do Lichenia z inicjatywy
koła Stowarzyszenia Wspierania Powołań Kapłańskich, działającego
przy gnieźnieńskiej parafii pw. bł. Radzyma Gaudentego, organizowane
przez Stanisława Kwitowskiego. Kolejny taki wyjazd odbył się w niedzielę
24 czerwca, we wspomnienie narodzin św. Jana Chrzciciela. Kilka minut
po godzinie 9.00 rano autokar wypełniony pielgrzymami, wśród których
dominowali ludzie starsi, wyruszył spod kościoła. Ledwo przejechano
kilkadziesiąt metrów, a już pojazd rozbrzmiewał radosnymi śpiewami
ku czci Najświętszej Panienki. Na kilka minut wędrowcy zatrzymali
się w Trzemesznie, by nawiedzić tamtejszą bazylikę, a następnie wyruszyli
w dalszą drogę wyśpiewując Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny.
Już z rana widać było, że miłe są Maryi modlitwy jej dzieci - wbrew
wcześniejszym zapowiedziom towarzyszyła im bowiem piękna, prawdziwie
letnia pogoda. Podróż nie trwała długo. Nieco ponad godzinę od opuszczenia
Gniezna pielgrzymi ujrzeli połyskującą ponad drzewami kopułę nowo
budującej się, monumentalnej bazyliki. Nim jednak dojechano na miejsce
urządzono blisko półgodzinny piknik w lesie. Wielu skorzystało z
okazji do spaceru. Pielgrzymi nie pogardzili także pierwszymi tegorocznymi
owocami leśnego runa - słodkimi jagodami i poziomkami. Wreszcie dotarli
do stóp Matki, by o godz. 12.00 uczestniczyć we Mszy św., której
przed cudownym wizerunkiem przewodniczył sam kustosz licheńskiego
sanktuarium, ks. Eugeniusz Makulski. Wygłosił on także płomienne
kazanie, w którym nie tylko wspomniał postać św. Jana Chrzciciela,
ale poruszył także wątek patriotyczny. Podkreślił, że dla dobra własnego,
społeczeństwa i Ojczyzny człowiek powinien być dobry, sprawiedliwy
i prawy, by inni o nim nie powiedzieli: "Szkoda, że ta ziemia go
wydała". Wspomniał, że rodzice często nad kołyską dziecka zastanawiają
się, kim ono będzie w przyszłości, jakim będzie człowiekiem. Zadał
zgromadzonym pytanie, czy oni dziś mogą spojrzeć w oczy matce - zarówno
swojej rodzonej, jak i matce - naszej Ojczyźnie. Czy są to oczy radosne,
gdy spełniliśmy jej oczekiwania, czy też smutne, gdy ją zawiedliśmy?
Wielu spośród pielgrzymów przystąpiło do sakramentu spowiedzi
i Komunii św., by na zakończenie nabożeństwa radośnie uczestniczyć
w procesji eucharystycznej na terenie przylegającym do Sanktuarium.
Niektórych spośród braci i sióstr pielgrzymów spotkał zaszczyt i
radość niesienia w procesji sztandarów i feretronów.
Po zakończeniu Mszy św. aż do godz. 17.00 pielgrzymi
mieli czas wolny, który poświęcić mogli na zwiedzanie Sanktuarium
i nawiedzenie Lasu Grąblińskiego, gdzie półtora wieku temu ubogiemu
pasterzowi objawiła się Matka Boża. Dla wielu wielką radością był
widok szybko rosnącej bazyliki. Wszak powstaje ona z datków pielgrzymów,
z woli samej Maryi, która podczas jednego z objawień, prosząc swe
dzieci, by wybudowały dla niej w Licheniu świątynię, zapowiedziała,
że jeśli ludzie nie podołają temu dziełu, to przyśle z nieba anioły,
które ją wzniosą. Serce rośnie, gdy widzi się, że anielska pomoc
nie będzie potrzebna! Wieczorem, ok. godz. 19.00 pielgrzymi powrócili
do swych domów - nieco zmęczeni, ale szczęśliwi. Wielu z nich z pewnością
jeszcze nieraz wyruszy w drogę, by pokłonić się Licheńskiej Pani.
Najbliższa pielgrzymka już niedługo - pod koniec sierpnia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu