Reklama

Polityka - drogą do świętości

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 30/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

STANISŁAW DZIADURA: - W 1993 r. Jan Paweł II powiedział: "W tych trudnych czasach wybiła w Polsce godzina laikatu" . Można te słowa zrozumieć tak, że przedtem laikat był cichy, pokorny i tłumny, a teraz stał się podmiotem działań duszpasterskich Kościoła.

KS. PROF. PIOTR NITECKI: - Przypomnieć trzeba sobie przede wszystkim, jaki jest sens uczestnictwa Boga w życiu człowieka, po co Chrystus przyszedł na świat? Wiemy, że On przyszedł po to, aby całe nasze życie, we wszystkich jego aspektach, przemienić, uszlachetnić, w perspektywie pokazać nam zmartwychwstanie i życie wieczne. To życie wieczne zaczyna się tu, na ziemi, w realiach doczesności. I jeżeli słuchamy Papieża, który mówi, że wybiła godzina laikatu, to trzeba uświadomić sobie, że każdy chrześcijanin, każdy członek Kościoła jest jego podmiotem. Wielu ludzi, kiedy słyszy słowo "Kościół", to ma takie skojarzenie - to są "oni": papież, biskupi, księża. A tymczasem w Kościele nie ma lepszych i gorszych powołań, wszystkie są dobre, bo wszystkie są od Boga. Natomiast są one różne. Nie można powiedzieć, że posłannictwo, powołanie księdza jest lepsze niż powołanie ojca, który uczy swoje dziecko pacierza, Dekalogu, moralnego życia. Obaj oni mają różne drogi do zmartwychwstania, ale to są ich własne drogi wyznaczone im przez Pana. Słabością laikatu jest to, że wielu katolików świeckich nie ma poczucia swej podmiotowości w Kościele, której podstawą jest chrzest, bierzmowanie. Z braku poczucia podmiotowości w Kościele wynika słabość chrześcijańskiego zaangażowania w świat.

- Jak patrzeć zatem na świat?

- Przez lata uczono nas - i sam Kościół nie jest tu bez winy - że świat to jest zagrożenie dla naszej wiary. To rozwinęło się zwłaszcza w średniowieczu: jeżeli chcesz być doskonały, to najlepiej uciekaj od świata. Dzisiaj Kościół bardziej mówi o tym, że świat jest dla chrześcijanina wyzwaniem, że nie można się nań obrażać, lecz trzeba go przemieniać ku dobru. Otwarcie się na świat nie może oczywiście być okazją dla wprowadzania do Kościoła sposobu myślenia świata. To my mamy służyć światu, a raczej pomagać ludziom żyjącym w świecie w rozwiązywaniu ich problemów. Świat jest taki, jaki jest. I taki, jaki jest, jest dla chrześcijanina wyzwaniem. Jeżeli ktoś idzie do świata ze słabą wiarą, to ten świat może go zdeprawować, może pokazać mu pewne iluzje łatwego, pięknego, wygodnego życia i może to człowiekowi zaimponować, może za tym iść, bo często nie wie, że wybierając taką drogę przegra. Ale jeżeli ktoś idzie z silną wiarą, ze świadomością swojego świadectwa o Chrystusie, to będzie pomagał swym współbraciom w tym świecie żyjącym. Wielu ludzi dzisiaj i nie tylko dzisiaj - zawsze tak było - stawia sobie różne pytania, różne problemy. Ale nie wszyscy wpadną na to, że o to, jak je rozwiązać, można zapytać Chrystusa, który działa w tym świecie przez swój Kościół.

- Raczej zwracają się po odpowiedź do bliźniego...

- ... do wróżki, do jasnowidzów, do różnych hochsztaplerów politycznych. A nie wszyscy wiedzą, że można zapytać się Chrystusa. Papież w encyklice Centesimus annus - wydanej w stulecie encykliki Rerum novarum Leona XIII - zawarł taką myśl, że gdyby przed stu laty świat słuchał ówczesnego papieża, to nie mielibyśmy doświadczenia stu lat marksizmu. Uważa się, że Kościół jest tylko od pobożnych modlitw, od spraw wieczności. Natomiast doczesność nie powinna go obchodzić. Jeżeli dzisiaj słyszymy takie hasła: "Niech Kościół się nie miesza do spraw społecznych" - to właśnie jest wyraz tych postaw, jest to pozbawienie człowieka solidnego, moralnego oparcia w tych najwyższych, podstawowych, fundamentalnych wartościach. A tak ukształtowanym człowiekiem można już bardzo łatwo manipulować w imię różnych interesów politycznych, ekonomicznych, moralnych też. I o to chodzi w owych próbach pozbawiania lub lekceważenia głosu Kościoła w sprawach społecznych.

- Kościół posiada realistyczną wizję człowieka, ewangeliczny system wartości, doktrynę społeczną, dzięki której może on podjąć formację ludzi, skutecznie pełniących służbę dla dobra wspólnego w zgodzie z tymi zasadami.

- Kościół ma integralną wizję osoby ludzkiej, to znaczy istoty powołanej przez Boga do życia doczesnego, naturalnego, ale obdarzonego duszą nieśmiertelną, obdarzonego perspektywą wieczności. To wszystko stanowi integralną całość, nie można tego rozdzielić. O dobru człowieka mówiły i mówią chyba wszystkie systemy polityczne, także te totalitarne. Trzeba więc najpierw pytać, jaką koncepcję człowieka one przyjmują. Całe nauczanie społeczne Kościoła skierowane jest ku temu, aby człowiek czuł się bezpieczny w świecie, aby świat był dla niego przyjazny i jak ten świat ukształtować, aby on był przyjazny człowiekowi. Nauczanie społeczne Kościoła wyrosło z takiego sporu z marksizmem i z liberalizmem, zwłaszcza z liberalizmem etycznym. I jeden, i drugi kierunek rozpowszechniony od XIX w. ma fałszywą wizję osoby ludzkiej. Marksizm mówił na przykład, że motorem postępu jest walka klas, natomiast Kościół uczy, że solidarność jest zasadą, która służy człowiekowi. Marksizm mówił o prymacie klasy, nie człowieka, dobro wspólne ograniczał do dobra tylko jednej klasy, liberalizm z kolei mówi o pewnym idealistycznym widzeniu człowieka, taktuje go jako trybik w mechanizmie społecznym i zarówno marksizm, jak i liberalizm głoszą tę samą zasadę, że religia jest sprawą prywatną. Owszem, jak chcesz, to się módl, ale to nie może wpływać na wybory społeczne, polityczne, ekonomiczne. I w marksizmie, i w liberalizmie etycznym nie ma również miejsca na uniwersalną prawdę, która zastępowana jest rozmaitymi ideologiami.

- Jaką rolę mają tutaj do spełnienia stowarzyszenia katolickie?

- Stowarzyszenia katolickie mają ogromnie ważną rolę do spełnienia w formacji człowieka, nie powinny się natomiast angażować bezpośrednio w politykę rozumianą jako walka o władzę i utrzymanie władzy. Nie znaczy to, że jest to coś złego, ale to nie jest zadaniem stowarzyszeń katolickich. Ich zadaniem jest natomiast przede wszystkim formowanie takich ludzi, którzy potem mogliby w różnych strukturach społecznych, także oczywiście politycznych, realizować swe powołanie, wnosić tam wartości podstawowe. Powinniśmy tu zważać na mogące pojawić się pewne niebezpieczeństwo: Kościół jako struktura nie może, nie powinien angażować się w bezpośrednią działalność polityczną. Kościół z orędziem Ewangelii jest posłany do wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy ktoś jest z lewicy, czy z prawicy, czy z centrum. Natomiast takie uformowanie ludzi świeckich w stowarzyszeniach katolickich upowszechniających zdrową naukę Kościoła, którzy potem indywidualnie, jako członkowie jakiejś partii, kandydować będą do sejmu, senatu, rządu - to jest ten specyficzny wkład Kościoła formującego człowieka dla dobra społeczności, w której żyje.

- W Księdza książce "Ewangelizacja i polityka" jest rozdział pt. "Jezus i polityka". Czasy, w których żył Zbawiciel, były trudnym okresem niewoli rzymskiej i na pewno Chrystus stykał się z przejawami ostrej walki politycznej i zbrojnej. Ale sam nie wziął w niej czynnego udziału. Czy dziś możemy się na Niego powoływać jako na wzór naszego udziału w życiu politycznym, czy może być On przykładem naszego koniecznego udziału w tej działalności?

- Jeżeli mamy mówić o jakimkolwiek aspekcie życia Kościoła, to nie możemy go odrywać od Jezusa Chrystusa, bo patrzenie na Kościół w oderwaniu od Zbawiciela zawsze zafałszowuje kościelną rzeczywistość. To może być szokujące pytanie: Jezus Chrystus a polityka, czy był politykiem? Najpierw określmy, co to jest polityka. Zwykle rozumie się pod tym pojęciem działalność, bezpośrednie zaangażowanie w zdobycie i utrzymanie władzy. To jest jedno rozumienie polityki. Polityka to jest jednak coś więcej. Jan Paweł II mówi o polityce jako o roztropnej trosce o dobro wspólne. Nie można mówić o Chrystusie, że On się angażował w bezpośrednią działalność polityczną, dlatego zresztą dla wielu Żydów był niewiarygodny. Oni uważali, że Mesjasz to będzie ten, który ich wyzwoli z niewoli społecznej, oni mieli polityczną wizję Mesjasza. I dlatego Jezus był dla nich niezrozumiały. Natomiast my wiemy, że kiedy Chrystus stanął przed Piłatem, który był w tamtych realiach uosobieniem władzy politycznej, określił sens swego bycia na świecie: przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie. Prawda nie jest kategorią polityczną, tylko moralną, ale może mieć też konsekwencje polityczne. Chrześcijańskie patrzenie na sferę życia politycznego to patrzenie w perspektywie prawdy, a nie koniunkturalizmu czy chwilowych sukcesów. Wierność takiej postawie wychowuje mężów stanu a nie politykierów.

- Czy polityka może więc człowieka rozwijać nie tylko w zakresie taktyki, wiedzy i umiejętności kompromisów, ale także pod względem osobowości wewnętrznej człowieka wierzącego?

- Takie pojęcia jak "polityka", "polityk" w naszym społeczeństwie są dość skutecznie skompromitowane. Jest to owoc totalitaryzmu, który zniewalał człowieka przy pomocy polityki. Sama działalność polityczna jest koniecznością, sama z siebie nie jest ani dobra, ani zła. To dopiero od ludzi uprawiających politykę zależy, czy będzie ona służyła człowiekowi, czy go zniewalała. Polityka kształtowana przez moralność jako wyraz służby prawdzie może człowieka zajmującego się tego typu działalnością rozwijać, doskonalić, uszlachetniać. Tylko wtedy jednak, kiedy będzie on miał takie nastawienie, że jest sługą człowieka, a nie poszukiwaczem sławy czy pieniędzy. Polityka też może być powołaniem, wyrazem miłości i świętości. To jest droga bardzo trudna. Dlatego ważnym problemem jest to, jacy ludzie zajmują się polityką. Czy tacy, którzy są wewnętrznie uformowani według fundamentalnych wartości, czy też drobni gracze, karierowicze. Polityka może człowieka rozwijać, jeżeli jest to człowiek otwarty na pytania, problemy, które stawiają mu wyborcy, kieruje się w ich rozwiązywaniu właściwą hierarchią wartości. To może być droga jego wewnętrznego rozwoju, także droga do świętości!

Ks. prof. dr hab. Piotr Nitecki (ur. 1949 r.) w latach 1976-95 był w Warszawie redaktorem czasopism "Chrześcijanin w Świecie" i "Ład", zajmował się też działalnością chrześcijańsko-społeczną, habilitował się w 1989 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w zakresie katolickiej nauki społecznej. W 1996 r. przyjął we Wrocławiu święcenia kapłańskie. Obecnie jest profesorem Papieskiego Wydziału Teologicznego i proboszczem parafii św. Stefana we Wrocławiu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45

[ TEMATY ]

warsztaty

Świebodzin

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

dekanalny ojciec duchowny

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

W sobotę 27 kwietnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, które poprowadził ks. dr Dariusz Wołczecki. Tematem ćwiczeń było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Dekanalny ojciec duchowny jest kapłanem wybranym przez biskupa diecezjalnego spośród księży posługujących w dekanacie, który troszczy się o odpowiedni poziom życia duchowego kapłanów. Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową i wzajemnym podzieleniem się dylematami i radościami płynącymi z posługi dekanalnego ojca duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: co jest warunkiem wszczepienia nas w Kościół?

2024-04-26 13:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

28 Kwietnia 2024 r., piąta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45

[ TEMATY ]

warsztaty

Świebodzin

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

dekanalny ojciec duchowny

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

W sobotę 27 kwietnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, które poprowadził ks. dr Dariusz Wołczecki. Tematem ćwiczeń było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Dekanalny ojciec duchowny jest kapłanem wybranym przez biskupa diecezjalnego spośród księży posługujących w dekanacie, który troszczy się o odpowiedni poziom życia duchowego kapłanów. Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową i wzajemnym podzieleniem się dylematami i radościami płynącymi z posługi dekanalnego ojca duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję