Reklama

On nadaje sens mojemu życiu

Niedziela przemyska 27/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O. Witold Pobiedziński OFMConv: - Bracie Piotrze, pochodzisz z Sanoka, obecnie jesteś klerykiem, studentem I roku w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Przez jakie etapy życia zakonnego przechodziłeś wcześniej?

Br. Piotr Dąbek: - Na początku, tak jak wszyscy zgłaszający się do naszego Zakonu, byłem rok w postulacie w Głogówku koło Opola. Poznawałem tam podstawową wiedzę i praktykę franciszkańskiego sposobu życia. Później był rok dalszej formacji w nowicjacie w Kalwarii Pacławskiej koło Przemyśla, zakończony złożeniem na rok ślubów posłuszeństwa, ubóstwa i czystości. Po nowicjacie bracia, którzy pragną być kapłanami, więc również ja, udali się na dalszą formację zakonną i studia do Krakowa, a bracia nie mający powołania kapłańskiego - na formację do Radomska, zwaną junioratem.

- Jakie przedmioty, które studiujesz, najbardziej Cię zaciekawiły?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Na pierwszym roku studiujemy głównie przedmioty filozoficzne. Najbardziej interesujące dziedziny to psychologia, metafizyka, historia filozofii. Jednak największe wrażenie robi na mnie kosmologia. Ciągle się zachwycam tym, że można opisywać w sposób filozoficzny naukę przyrodniczą, jaką jest wiedza o wszechświecie, kosmosie. To bardzo ciekawe! Jako przedmiot wykładowy poznajemy też pisma św. Franciszka z Asyżu. Jestem po wrażeniem jego Napomnień i Listów. Popularnie uważa się św. Franciszka za romantyka, poetę, miłośnika przyrody, ale przecież był to także bardzo konkretny, wymagający od siebie człowiek. Opisał on swój surowy styl życia i przekazał braciom duchowość zapisaną w Napomnieniach.

- Na czym polega życie kleryka w seminarium franciszkańskim?

- Najkrócej mówiąc, składa się na nie formacja naukowa, czyli studia; formacja duchowa, czyli modlitwa i formacja poprzez pracę fizyczną. Życie w naszym seminarium różni się od życia w kilkunastu innych seminariach w Krakowie tym, że jesteśmy naśladowcami św. Franciszka. Nasza franciszkańska duchowość wpływa na wszystko, co robimy.

- Jakie obowiązki masz w seminarium?

- Takie same jak wszyscy inni, czyli głównie nauka. Mam też obowiązki indywidualne: jestem organistą w kaplicy seminaryjnej i w bazylice franciszkańskiej. Również gram w zespole „Fioretti”. Mamy dwa razy w tygodniu dwugodzinne próby, niekiedy koncertujemy. Mam również dyżur „nieartystyczny”, choć i tu potrzebne są duże umiejętności: sprzątam bibliotekę seminaryjną. Dużo różnych obowiązków spoczywa na braciach z mojego roku, ponieważ jest nas osiemnastu. Stanowi to jedną trzecią wszystkich kleryków w seminarium. Ciekawa jest też rozpiętość wiekowa braci na moim roku: najmłodszy ma dziewiętnaście lat, a najstarszy trzydzieści osiem - jest to zresztą najstarszy kleryk na naszej uczelni. Na moim roku jest trzech braci po studiach: dwóch skończyło krakowską Akademię Górniczo-Hutniczą, a jeden jest po studiach teologicznych.

Reklama

- Życie seminaryjne i formacja nie polega jedynie na nauce i pracy. Modlitwa to kluczowa dziedzina w życiu franciszkanina.

- Tak. To właśnie na modlitwie kształtuje się wiara i dojrzewa powołanie. Chociaż modlimy się mniej, niż to było w nowicjacie, ale i tak na modlitwę wspólnotową, czyli ze wszystkimi klerykami i przełożonymi, poświęcamy od trzech do czterech godzin dziennie: Msza św., Liturgia Godzin, czyli modlitwa brewiarzowa, rozmyślanie, czytanie duchowe, nabożeństwa, adoracje. Ważna jest także modlitwa indywidualna.

- Kraków jest piękny i wyjątkowy. W jakim zakresie możesz korzystać z dobrodziejstw tego wspaniałego miasta?

Reklama

- Dwa razy w tygodniu, w czwartki i niedziele, mamy kilkugodzinne przechadzki, czyli wyjścia do miasta. Ale również w innym czasie możemy korzystać z dóbr kultury i niepowtarzalnego klimatu miasta. Chodzimy do filharmonii, teatru, kina, na wystawy, zwiedzamy zabytki. Zupełnie wyjątkowy klimat mają kościoły krakowskie, a pośród nich nasza XIII-wieczna bazylika franciszkańska. Witraże i polichromia to dzieło Stanisława Wyspiańskiego, drogę krzyżową malował Józef Mehoffer - są to prawdziwe arcydzieła! Od roku mamy w bazylice wystawioną kopię Całunu Turyńskiego, która robi wielkie wrażenie.
Także sport zajmuje ważne miejsce w naszym życiu. Mamy zajęcia na basenie, ćwiczymy na sali gimnastycznej. Nawet pod tym względem można w seminarium się rozwijać. Ale trzeba pamiętać o tym, że Kraków jest miastem położonym w dolinie. Często są tu mgły, na Rynek opadają pyły, zanieczyszczenia i smog. Niekiedy razem z nimi „spadają” na nas różne choroby, szczególnie gardła. Niestety, klimat nie jest taki, jak na Podkarpaciu.

- Pójście drogą powołania zakonnego zaczyna się od podjęcia decyzji, by taką formę życia rozpocząć. Ale proces rozeznawania powołania przeważnie jest długi i złożony. W jaki sposób rozeznałeś, że Bóg powołuje Cię do tej formy życia?

- Już w szkole średniej byłem otwarty na Pana Boga. Czytałem Pismo Święte, należałem do Ruchu Światło-Życie. Miałem kontakt z Bogiem poprzez modlitwę. Jednak przez całą IV klasę w szkole średniej modliłem się o rozeznanie powołania - jaką drogę mam w życiu wybrać. I wybrałem. Zdałem egzaminy i dostałem się na studia, na telekomunikację na Politechnice Wrocławskiej. Po zdaniu egzaminów i przyjęciu na studia pojechałem na wakacje do Włoch. Kiedy byłem w Padwie i modliłem się w bazylice św. Antoniego, usłyszałem Ewangelię o bogatym młodzieńcu, który odszedł zasmucony po spotkaniu z Jezusem. Otrzymał on osobiste zaproszenie do pójścia za Jezusem, ale żal mu było zrezygnować z bogactwa. Był uzależniony od swojego majątku. Wtedy coś ostatecznie we mnie pękło. To Słowo Boże było tak mocne, że nie mogłem Mu się oprzeć. Po przyjeździe do Polski postanowiłem nie odkładać decyzji i wstąpiłem do zakonu. Chcę jeszcze raz to powiedzieć i podkreślić: przez całą IV klasę modliłem się o rozeznanie drogi życiowej. I wymodliłem.

Reklama

- Twoja relacja do Boga kszałtowała się więc podczas indywidualnej modlitwy?

- Nie tylko. Wiele zawdzięczam wspólnocie oazowej, do której należałem. Jestem także bardzo wdzięczny Franciszkanom z sanockiego klasztoru. Od nich dużo się nauczyłem i doświadczyłem wiele dobra. Myślę, że moje powołanie ukształtowało się gdzieś na styku tych wymiarów: indywidualnej modlitwy, formacji oazowej i świadectwa życia franciszkanów.

- Młodzi ludzie przeżywają różne problemy, które niekiedy odbierają im radość i ochotę do życia. Jakie masz podejście do niepowodzeń?

- Pan Bóg z każdego wydarzenia, nawet trudnego, może wyprowadzić dobro dla konkretnego człowieka. Warto zaufać Jezusowi, ponieważ tylko On jest w stanie dać człowiekowi prawdziwy pokój. I to daje mi nadzieję. Trzeba mieć z Nim osobistą relację, ważna jest otwartość na Niego. Warto również mieć w życiu jakąś pasję, zainteresowania, które dają satysfakcję i rozwijają wewnętrznie. Dzisiaj ludzie czasem nie widzą sensu uczenia się. Trzeba się uczyć choćby z tego powodu, żeby kształtować swoją wolę, pracować nad sobą. Nie tylko dla ocen, ale przede wszystkim dla siebie.

- Jakie jest twoje motto, przesłanie życiowe?

- Być otwartym na Boga. Brać życie takim, jakim jest. Chcę świadczyć o Bogu moim życiem i być odpowiedzialnym za powołanie.

- „Jeśli nie jesteś na topie, jeśli nie jesteś «trendy» i «cool», wtedy nie liczysz się w grze zwanej życiem. Przegrywasz”. Co o myślisz o takiej filozofii życia, która wywiera presję na wielu młodych ludzi?

- To kłamstwo. Nieważne, co posiadasz, jak wyglądasz. Liczy się to, kim jesteś. W życiu trzeba pracować nad sobą, uczyć się, być obowiązkowym, pilnym. Dobrze spełnione obowiązki dają zadowolenie i radość z siebie, z życia. Ostatnio media lansują model „superczłowieka”. Musisz być najlepszy, najpiękniejszy; musisz mieć to wszystko, czym kusi reklama. Szkoda, że wiele ludzi daje się złapać na tę pułapkę. Ideałem jest imponować wiecznie młodym ciałem, mieć markowe ubrania, nie wysilać się zbytnio i myśleć tylko o sobie. Widzimy, ilu ludzi wokół nas goni za tymi „wzorcami”, za wykreowanymi przez firmy i koncerny sztucznymi „potrzebami”. Ta pogoń, w najlepszym przypadku, może zakończyć się głębokim rozczarowaniem. Inni przegrywają nawet życie. Trzeba doświadczyć żywej obecności Boga. Jedynie wtedy można odkryć swoją wyjątkowość, niepowtarzalność i piękno. Człowiek żyjący w przyjaźni z Jezusem nie ma potrzeby zaspokajania sztucznych potrzeb, nie prowadzi życia „konsumenta”, którego największą radością jest polowanie na promocje w supermarketach. Jedynie życie w przyjaźni z Bogiem, ludźmi i samym sobą jest w stanie zaspokoić prawdziwe potrzeby. Jezus Chrystus daje człowiekowi realistyczną perspektywę patrzenia na życie i na siebie. Dla tej realistycznej, Bożej perspektywy, warto żyć.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ukraina: Prezydent Zełenski poinformował, że planuje wizytę w Polsce

2025-12-14 12:52

[ TEMATY ]

Ukraina

Wołodymyr Zełenski

Karol Porwich/Niedziela

Wołodymyr Zełenski

Wołodymyr Zełenski

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział w niedzielę, że w najbliższy piątek, 19 grudnia, planuje złożyć wizytę w Polsce. Informację tę przekazał w rozmowie z dziennikarzami, której treść przytoczyła agencja Interfax-Ukraina.

„Jeśli chodzi o moją wizytę w Polsce, strona polska zaproponowała nam piątek. Myślę, że nie będziemy niczego odkładać. Dla nas bardzo ważne jest utrzymywanie relacji między nami a Polską” – oznajmił Zełenski.
CZYTAJ DALEJ

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy wiedzieć o Niedzieli Gaudete?

2025-12-13 20:25

[ TEMATY ]

Niedziela Gaudete

Karol Porwich/Niedziela

W Adwencie jest taki moment, który – niczym pierwsze różowe światło na porannym niebie – przerywa ciszę oczekiwania i zapowiada coś nowego. Trzecia niedziela - nazywana Niedzielą Gaudete - wprowadza w liturgię ton radości, jednocześnie nie odbierając jej powagi. – „Gaudete” to wezwanie „Radujcie się!”. To pierwsze słowo antyfony, która otwiera liturgię tego dnia. Nie przypadkiem Kościół zaczyna właśnie tak: „z radością, która ma płynąć z bliskości Pana” – mówi liturgista, ks. dr Ryszard Kilanowicz.

W trzecią niedzielę Adwentu radość ma swój wyraźny znak – kolor różowy. To – obok Niedzieli Laetare w Wielkim Poście – jedyne momenty w roku liturgicznym, gdy kapłani mogą założyć ornaty właśnie w tym odcieniu. – Różowy to blednący fiolet. Jak niebo o świcie – jeszcze nie pełnia światła, ale już jego zapowiedź, jeszcze nie dzień, ale już nie noc – mówi ks. dr Ryszard Kilanowicz.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławiona lekarka i błogosławiona pielęgniarka w kaplicy szpitalnej

2025-12-14 19:26

Magdalena Lewandowska

Relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej.

Relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej.

– Postawa tych dwóch błogosławionych kobiet jest dziś przypomnieniem, że nadzieja rodzi się tam, gdzie człowiek nie zostaje obojętny na cierpienie innych – mówi ks. Krzysztof Jankowski.

Kaplicę Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu nawiedziły relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej, niezwykłych kobiet, które z oddaniem służyły chorym i cierpiącym. Eucharystii w szpitalnej kaplicy – która w Roku Świętym pełni funkcje kościoła jubileuszowego – przewodniczył ks. dr Marcin Kołodziej, asystent kościelny Dolnośląskiego Oddziału Stowarzyszenia Lekarzy Katolickich, a koncelebrowali ją kapelani szpitalni. Obecny był personel medyczny, pacjenci i wierni.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję