Rozważania te dedykuję mojemu braciszkowi - Norbertowi Jurkowi...
Za wszystko, co dla mnie zrobił, a w szczególności za to, że po prostu jest i w dodatku taki wspaniały (On nie lubi jak się go za dużo chwali...) - Siostrzyczka:)
Dzień I
Pierwszy dzień. Entuzjazm i zapał nie opuszczał jej. Pomimo wielu przeszkód Siostrzyczce udało się wyruszyć w drogę do ukochanej Mamy, której nie widziała tyle czasu. To, co najbardziej zapamiętała,
ludzie nazywali Mszą św., i była bardzo dumna, że i ją zaproszono na spotkanie z wyjątkowym Gościem. To było dla niej najwznioślejsze przeżycie tego dnia. Bo jak można nie zachwycać się tak pięknym widokiem,
jak duża liczba kapłanów przy ołtarzu? Kapłani są niesamowici - pomyślała Siostrzyczka i uśmiechnęła się w duchu, bo zaraz potem przyszło jej na myśl: Kapłan jest jak słońce, albo gwiazda. Tak jak
słońce daje życie ciału, tak przez dłonie kapłana przechodzi to, co podtrzymuje życie duszyczki. Tak. To właśnie kapłan pełen Ducha Świętego przypomina nam o Bogu. Jego misja jest ciężka, czasem bardzo.
On musi być nieskazitelny. Wiecznie spokojny, uśmiechnięty, wyrozumiały, mądry, rozważny... Zawsze obecny. Troszczy się o każdego z nas, choć my często nawet o tym nie wiemy. Gdy trzeba, przytuli, wysłucha...
Czasem gani, ale tak, jak dobry ojciec, twardym głosem i miękkim sercem. Zawsze współczuje, zawsze doradzi, zawsze wesprze modlitwą, gdy o to poprosimy. Niesie nam pokój. Kapłan przyciąga niczym magnes...
Warto iść na pielgrzymkę po to, by spotkać takiego kapłana. Wszak to właśnie przez księży Ojciec Niebieski przemawia do nas każdego dnia. Czy zdajemy sobie z tego sprawę? Czy myślimy nad tym, że poprzez
liturgię słowa, objaśnienia kapłana, mówi sam Pan nasz i Bóg?
Zdziwienie Siostrzyczki rosło z minuty na minutę coraz bardziej. Słuchała właśnie Ewangelii. Ogarnęło ją wielkie wzruszenie. Słowo Boże naprawdę jest wspaniałe i naprawdę jest Boże. - pomyślała.
Między zwykłymi słowami odnajdywała jedwabistą niteczkę obecności Boga. Im bardziej się wsłuchiwała, im bardziej pragnęła zrozumieć i poznać, tym niteczka stawała się bardziej widoczna. Stawała się liną,
którą można się wspiąć prosto do nieba. Słowa, które słyszała, rozpętały w niej prawdziwy sztorm. Czuła, jak ogrania ją delikatny, subtelny pokój i radość. Wiedziała, że właśnie tak działa na człowieka
Pismo Święte -źródło nadziei, miłości, sensu życia, ufności, odwagi, zapału... To ono daje bezpieczeństwo. Świadomość tego, że w każdym momencie, w każdej chwili naszego życia jest przy nas Ktoś,
kto nas kocha napełnia radością. Jest Ktoś, kto chce nas takimi, jakimi jesteśmy. Ktoś, kto nas zna i rozumie. Siostrzyczkę jeszcze większe ogarnęło zdziwienie nad osobą Boga. Jego naprawdę nie można
objąć, ani Jego, ani Jego wspaniałomyślności ani Jego hojności. Tak bardzo uniżać się nad słabym człowiekiem...-myślała.- Tak bardzo obdarzać go łaskami. Nigdy nie pojmę Boga i nigdy nie przestanę
coraz bardziej Go podziwiać tylko za to, że jest.
Przeistoczenie. Siostrzyczka czuła, że dzieje się coś naprawdę niezwykłego i cudownego. Serce zaczęło jej bić mocniej. Ale to wszystko nie ważne. Ważne jest to, co dzieje się tam. Na ołtarzu. Siostrzyczka
czuje, że jej oczy robią się wilgotne. W końcu jest świadkiem największego cudu na ziemi, ma prawo na chwilę słabości. Zaczyna się uśmiechać, wraca od Komunii św. Ma wrażenie, jakby niosła w rękach drogocenną
perłę. W rzeczywistości niesie coś i wiele cenniejszego - samego Boga, najdoskonalszego i najpotężniejszego. Miłość Boga jest tak głęboka, że nie można jej do niczego przyrównać. Ona po prostu jest.
I to ona sprawia ten cud, że uniża się do nas sam Bóg - myśli.
Pierwszy dzień dobiega końca. Pielgrzymi rozbili namioty, umyli się, zjedli kolację. Siostrzyczka też. Znalazła chwilkę wolną i spojrzała w niebo. Dostrzegła duże, ciemne chmury ciągnące swe opasłe
brzuchy nisko nad ziemią. Chwilę później zaczął padać delikatny deszczyk. Był ciepły i przyjemny. Szczególnie po upalnym dniu marszu i po wszystkich emocjach związanych z wyjściem z Legnicy. Siostrzyczka
nie śpieszyła się do namiotu, by skryć się przed wodą. Uwielbiała deszcz. Wiele cudownych wydarzeń w jej życiu miało miejsce właśnie w deszczu. I kojarzył się jej nieodłącznie z życiem. Bo woda jest przecież
życiem. To cudowne uczucie, kiedy malutkie kropelki spadają na oczy, usta, czoło, ręce... Deszcz zawsze sprawia, że się uśmiecham, że jakoś tak bardziej czuję Boga koło siebie - pomyślała. Apel.
Siostrzyczka siedzi na łące, wśród przyjaciół. Przed sobą widzi samochód, który jeszcze kilka godzin temu dzielnie walcząc z przeciwnościami losu wiózł bagaże pielgrzymów. Widziała ulicę obsadzoną z dwóch
stron dębami. Podniosła wzrok na drzewa. Jakież one są piękne! Jakie stworzenie jest piękne i doskonałe! Gałęzie wyciągały się w jej stronę, jakby chciały ją przytulić. Listki były ciemnozielone, zwiewne,
czarujące. Lekko falowały na ciepłym, delikatnym wietrze. Zaczynał się właśnie zachód słońca. Ognista kula z wdziękiem zanurzała się coraz bardziej za horyzont. Jej promienie zaczęły powoli dosięgać drzew...
Spomiędzy liści, z trudem przedzierały się wąziutkie strumienie światła. Delikatne, magiczne... To samo światło otulało linię lasu, nadając jej ciepłą, przyjemną barwę. Wszystko skąpało się w złotych
kolorach. Popatrzyła na ziemię. Przyglądała się trawom i pracy mrówek. Kontemplowała całe to piękno, które ją otaczało. I wielbiła Stwórcę. Za hojność i za szczerość i za różnorodność. Dziękowała Mu za
to, że takim pięknym stworzył ten świat... Dziękuję Ci za to Panie Boże, że każdy listek, każde źdźbło trawy, każdy ptak, motylek, mrówka, kamyk, który stworzyłeś, jest inny od wszystkich. Nie ma dwóch
takich samych drzew- szeptała. Ani wśród kwiatów bliźniaczego nie znajdziesz żadnegou. Czyż coś tak pięknego, skomplikowanego i doskonałego jak przyroda, może nie być dziełem Boga? Jakże możemy
twierdzić, że Boga nie ma? A cóż zatem każe trawie rosnąć, ptakom śpiewać, mrówką pracować... Cóż każe nam żyć i szukać szczęścia? Skąd, więc nasze sumienie? Skąd nasze wzruszenia... Nasze wnętrze? -
tak pomyślała sobie Siostrzyczka. Wreszcie zasneła z sercem pełnym wdzięczności i zmęczonymi stopami, by mieć siły na kolejny dzień wędrówki na spotkanie Mamy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu