Reklama

Fundament życia chrześcijańskiego

Niedziela płocka 31/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak pewnie nietrudno się domyślić, mowa będzie o sakramencie chrztu, ponieważ właśnie on został nazwany przez Katechizm Kościoła Katolickiego „fundamentem całego życia chrześcijańskiego” (KKK 1213). Jest on rzeczywiście podstawą duchowego życia chrześcijanina oraz sakramentem kluczowym, bo otwiera nam możliwość przystępowania do innych sakramentów, a więc do uczestnictwa w łaskach, które one ze sobą niosą. Chrzest, jak każdy sakrament, udziela łaski Bożej.
Wszczepia nas w Chrystusa i Jego Mistyczne Ciało, czyli Kościół. Od chwili chrztu stajemy się członkami Ciała, którego Głową jest Chrystus. Ponadto chrzest nas wyzwala spod władzy grzechu i śmierci, ponieważ gładzi grzech pierworodny i wszystkie grzechy przed chrztem popełnione. Jest więc sakramentem odrodzenia. Dzięki niemu stajemy się nowym stworzeniem (por. 2 Kor 5, 17; Ga 6, 15).
Pamiętać należy, że chrzest nie rozwiązuje za nas wszystkich problemów, nie broni od pokus i nie zapewnia automatycznie zbawienia. Jest on jednak bramą dla łaski Bożej. Pozostaje także dla ochrzczonego zadaniem, bo domaga się życia wiary. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „U wszystkich ochrzczonych, dzieci i dorosłych, po chrzcie wiara powinna wzrastać” (KKK 1254). Bez wiary jakikolwiek sakrament nie miałby sensu.
Ta krótka powtórka z teologii chrztu uświadamia nam, jak ważny jest ten sakrament dla życia każdego, kto przyznaje się do Chrystusa. Ale właśnie wtedy, gdy zaczynamy mówić o zobowiązaniach, jakie chrzest ze sobą niesie, o wymaganiach, jakie przed nami stawia, jest nam coraz trudniej w pełni tę rzeczywistość zaakceptować. Wielu ochrzczonych, niestety, nie do końca rozumie, czym jest chrzest i co ze sobą niesie.
Od pierwszych wieków w Kościele katolickim praktykuje się chrzest małych dzieci. Wszyscy to wiemy i zgadzamy się z tym. Normalną praktyką jest więc to, że rodzice proszą Kościół o chrzest dla swego dziecka. Niestety, jakże często przy tej okazji dochodzi do nieporozumień, a czasem ostrych sporów między proszącymi o chrzest (a czasem żądającymi chrztu) rodzicami a duszpasterzem, który stojąc na straży depozytu wiary, niekiedy nie chce się zgodzić na udzielenie sakramentu albo stawia warunki, które przez „wierzących” uznawane są za obrazę ich samych, ich wolności i praw. Należy więc tę kwestię spokojnie rozważyć.
Jak to jest z prawami i obowiązkami związanymi z omawianym sakramentem? Myślę, że nie da się do rzeczywistości sakramentalnej zastosować prostych reguł demokracji, podkreślających prawa i przywileje członka wspólnoty, jaką jest Kościół. Pamiętajmy, że w starożytności chrześcijańskiej katechumen, czyli dorosły, przygotowujący się do przyjęcia chrztu, musiał przejść kilkuletni okres próby, po którym wspólnota Kościoła na czele z duszpasterzem oceniała, czy jest on godzien do tego sakramentu przystąpić. Nikomu nie przyszło do głowy, aby katechumen domagał się chrztu, twierdząc, że ma do tego prawo.
Oczywiście sytuacja była i jest różna, gdy mówimy o chrzcie małych dzieci. One nie są w stanie przygotować się do sakramentu, a więc dla nich okres katechumenatu przesuwa się na czas późniejszy. Właśnie z tym wiążą się pewne kłopoty. Dziecko zostaje ochrzczone w wierze Kościoła, a obowiązek wprowadzania go w arkana wiary przejmują rodzice i chrzestni. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi wyraźnie: „Aby mogła rozwijać się łaska chrztu, potrzebna jest pomoc rodziców. Na tym polega także rola rodziców chrzestnych, którzy powinni być głęboko wierzący, a także zdolni i gotowi służyć pomocą nowo ochrzczonemu, zarówno dziecku, jak dorosłemu, na drodze życia chrześcijańskiego” (KKK 1255). Wiara i życie religijne w rodzinie są więc kluczem do osiągnięcia dojrzałości w wierze. Nic więc dziwnego, że udzielający chrztu duszpasterz chce mieć względną gwarancję wychowania nowo ochrzczonego dziecka w wierze katolickiej. A czy powinien mieć takie wątpliwości? Niestety, praktyka mówi, że w niektórych przypadkach są one uzasadnione. Zadajmy sobie pytanie, czy może wzrastać wiara i rozwijać się łaska chrztu u dziecka, które ma rodziców żyjących bez ślubu kościelnego, chociaż takowy mogliby zawrzeć? Czy można wzrastać duchowo i poznawać Chrystusa, mając rodziców lekceważących przystępowanie do sakramentów czy bez powodu opuszczających Mszę św. niedzielną? Odpowiedź jest chyba jednoznaczna. Nie na próżno Kodeks Prawa Kanonicznego mówi, że do tego, aby sakrament chrztu został udzielony dziecku w sposób godziwy, wymaga się m.in. „aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie nie ma, chrzest należy odłożyć [...]” (KPK kan. 868, § 2).
Uzasadnione są więc wymagania w stosunku do rodziców, aby byli chrześcijanami nie tylko z nazwy, ale aby ich życie było świadectwem wiary. Podobne wymagania wysuwa się też wobec rodziców chrzestnych. Powinni oni być katolikami, którzy przyjęli sakramenty bierzmowania i Eucharystii oraz prowadzą życie zgodne z wiarą (KPK kan. 874, § 3).
W świetle tych zasad, jasno wyeksponowanych przez dokumenty Kościoła, możemy zrozumieć, że wymagania stawiane przez duszpasterzy nie są ich wymysłem, ale wynikają z samej treści wiary chrześcijańskiej. Nie można ich odczytywać w kategoriach „odpychania od wiary”, jak to niekiedy się słyszy, ale raczej jako wyraz troski Kościoła o religijną przyszłość nowego członka wspólnoty. Dlatego ewentualna decyzja duszpasterza o czasowym odłożeniu chrztu nie jest oznaką jego niechęci wobec rodziców dziecka, czy też stosowaniem się do bezdusznej litery prawa, ale raczej ma wpłynąć na rodziców, aby sami zrewidowali swoją postawę wobec Chrystusa i Kościoła, a także aby dostrzegli konieczność przemiany życia. Uświadamiając sobie fakt, że to właśnie rodzice i chrzestni biorą odpowiedzialność za religijne życie dziecka, nie wystarczy domagać się od proboszcza chrztu, podkreślając swoje prawa, ale należy spojrzeć na konieczność podjęcia obowiązków z chrztem związanych. Wspólnota Kościoła nie odrzuca nikogo, tym bardziej nie chce odrzucić żadnego dziecka, czy też negować możliwość jego wejścia na drogę łaski Bożej, ale oczekuje od tych, którzy proszą o chrzest, aby żyli wiarą i byli ją w stanie przekazać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabójca księdza ze Szczytna trafi do zakładu psychiatrycznego; sąd umorzył wobec niego postępowanie

2025-12-11 14:13

[ TEMATY ]

zabójstwo

ks. Lech Lachowicz

Szczytno

Archidiecezja warmińska

Śp. ks.prałat Lech Lachowicz

Śp. ks.prałat Lech Lachowicz

Z powodu niepoczytalności podejrzany o zabójstwo proboszcza ze Szczytna trafi do zakładu psychiatrycznego - zdecydował Sąd Okręgowy w Olsztynie i umorzył wobec niego postępowanie.

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Adam Barczak poinformował w czwartek PAP, że przed podjęciem decyzji w tej sprawie sąd skierował Szymona K. na trwającą kilka tygodni obserwację. Stało się tak mimo że już w trakcie śledztwa prokuratura uzyskała opinię biegłych o tym, że Szymon K. jest niepoczytalny.
CZYTAJ DALEJ

Zakład Karny w Potulicach: biskup przełamał się opłatkiem z osadzonymi

2025-12-11 07:21

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

ZK w Potulicach/Biuro Prasowe Diecezji Bydgoskiej

Bp Krzysztof Włodarczyk spotkał się z osadzonymi w Zakładzie Karnym w Potulicach. W jednej z sal znalazła się choinka, był opłatek, a podczas składania życzeń brzmiał wspólny śpiew kolęd.

Po raz pierwszy spotkanie odbywało się dosłownie za zamkniętymi kratami na oddziale terapeutycznym dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo. W jednej z sal znalazła się choinka, był opłatek, a podczas składania życzeń brzmiał wspólny śpiew kolęd.
CZYTAJ DALEJ

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos, ona – moją lekarką duchową

2025-12-11 21:33

[ TEMATY ]

świadectwo

Łucja Dos Santos

red/db

Dr Branca Pereira Acevedo, która przez 15 lat opiekowała się się Łucją dos Santos, mówi, że wizjonerka z Fatimy stała się narzędziem głębokiego nawrócenia w jej życiu. „Byłam jej lekarką od ciała, ale ona była moją lekarką duchową” - powiedziała Pereira, opisując swoją relację z siostrą Łucją dos Santos. Swoimi doświadczeniami podzieliła się podczas prezentacji filmu dokumentalnego „Serce Siostry Łucji”, która miała miejsce w pałacu arcybiskupim w Alcalá de Henares. Film jest nakręciła katolicka HM Television.

Służebnica Boża Łucja, jedyne z trojga pastuszków, które dożyło późnej starości, w 1925 roku przeniosła się do miasta Tuy, w prowincji Pontevedra, w północno-zachodniej Hiszpanii gdzie mieszkała przez ponad dekadę, zanim wróciła do Portugalii i w 1949 r. wstąpiła do karmelitanek. W tym mieście wizjonerka otrzymała „nową wizytę z nieba” – objawienia Matki Bożej i Dzieciątka Jezus.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję