Uroczystość przy nowym pomniku
Spotkanie rozpoczęła polowa Msza św., której przewodniczył ks. Henryk Terpiński, proboszcz z Dębskiej Woli. Zebranych powitał wójt gminy Morawica Marian Buras, oddając cześć tym, którzy dla dobra mieszkańców tych okolic poświęcili życie.
Swoją homilię ks. prob. H. Terpiński rozpoczął od odczytania informacji zawartych na tablicy. „Dobrze, że budujemy pomniki, gdyż są one wyrazem miłości, o której nie można milczeć, mówią o wydarzeniach, o których nie można zapomnieć”. Właśnie faktom sprzed 60 lat poświęcone było kazanie Księdza Proboszcza. Nawiązując do flagi Unii Europejskiej, wraz z innymi zdobiącej pomnik, stwierdził, że jedność europejska to nie tylko umowy. Musi się ona budować w odniesieniu do miłości, szczególnie do tej, z której źródeł wszyscy czerpiemy, na której się opieramy w budowie współczesności. Postulował, by to miejsce, właśnie teraz poświęcone, było dumą i troską każdego mieszkańca Zbrzy; by przypominając ofiarę z czasów wojny, jednoczyło także dzisiaj. Pomnik stanowi wezwanie do budowania wzajemnego szacunku i jedności - w rodzinach, wiosce, gminie. „Potrzeba nam dzisiaj miłości biblijnej, bo ona otwiera oczy na świat i na człowieka” - podkreślił.
Odsłonięcia tablicy na pomniku dokonał Allan Wojciński, mieszkający obecnie w koszalińskiem, syn Ludwika Wojcińskiego. Wiązanki składali przedstawiciele Wojewody Świętokrzyskiego, powiatu kieleckiego, gminy Morawica, związków kombatanckich i byłych więźniów politycznych oraz okolicznych sołectw. Uroczystość uświetnił występ zespołu „Wolanecki” z Dębskiej Woli oraz chóru Towarzystwa Ziemi Morawickiej, śpiewających podczas Mszy św. oraz prezentujących wybór pieśni patriotycznych. Spotkanie okolicznościowe i część artystyczna miały miejsce w Szkole Podstawowej w Dębskiej Woli.
Pomnik jest m.in. dedykowany pamięci Ludwika Wojcińskiego, który uchronił Zbrzę i Dębską Wolę przed pacyfikacją. Upamiętnia także wydarzenie z 27 listopada 1944 r., kiedy to Niemcy zamordowali Władysława Ślusarczyka, spalili gospodarstwa Józefa Kędziora i Władysława Szewczyka. Przewodniczącym komitetu organizacyjnego, budowy pomnika jest Stanisław Kędzior.
Fakty mówią
Rok 1944 zapisał się kilkoma epizodami wojennym na terenie obecnej gminy Morawica. Dotyczą one m.in. wydarzeń w Zbrzy, Dębskiej Woli, Łabędziowie.
W sierpniu 1944 r. tragedia w Łabędziowie dotknęła rodziny Miziurów i Dębskich. Niemcy w odwecie za pomoc okazywaną partyzantom najpierw splądrowali zabudowania, a potem zastrzelili uciekającego Stanisława Dębskiego, ps. „Radwan”, oraz dobili rannego Jacka Miziurę. Pozostali przy życiu Miziurowie ukrywali się do końca wojny (m.in. dr n. med. Edward Miziura płk. WP, żołnierz AK ps. „Kosma”, leczył rannych partyzantów w szpitalikach polowych oraz bezinteresownie ludzi z całej okolicy).
22 sierpnia 1944 r. do majątku w Dębskiej Woli przybyli Niemcy. Zachowywali się wyjątkowo bezkarnie. Właściciel majątku, dowódca podobwodu AK „Klin” Z. Grabowiecki ps. „Sęp” wspólnie z Sergiuszem Janoft ps. „Set” wydali rozkaz obecnym na tym terenie akowcom, by rozbroili Niemców. W wyniku akcji zdobyto sporo sprzętu, zginął też jeden żołnierz niemiecki. Nazajutrz do majątku w Dębskiej Woli przybyło gestapo z kolumną wojska wyposażonego w miotacze ognia z zamiarem spacyfikowania wioski. Z oficerem SS rozmawiał wówczas Ludwik Wojciński, pełniący obowiązki komisarycznego zarządcy majątku ziemskiego. Ostro oskarżył żołnierzy niemieckich o prowokację, nie zachowanie bezpieczeństwa i zignorowanie dyscypliny. Argumentacja Wojcińskiego, doskonała znajomość języka niemieckiego przez osobę nadzorującą pracę w majątku na rzecz niemieckiego wojska, przekonała dowództwo. Udało się wtedy uratować wieś przed pacyfikacją, ocalić setki istnień ludzkich.
26 listopada 1944 r. w wyniku tragicznego w skutkach spotkania w Zbrzy żołnierzy „Barabasza” z nocnym patrolem żołnierzy Wermachtu, doszło do strzelaniny. Zginął jeden z żołnierzy niemieckich. Niemcy w odwecie spalili zabudowania Kędziorów i Szewczyków. J. Kędzior i W. Szewczyk byli przez 6 dni przetrzymywani i torturowani w Komórkach k. Kielc. Nie wydali nikogo. 27 listopada wszyscy mieszkańcy Zbrzy zostali spędzeni na łąkę z zamiarem spacyfikowania. Wówczas został zamordowany 27-letni W. Ślusarczyk. Ponowna interwencja Ludwika Wojcińskiego okazała się skuteczna. Uratowała pozostałych mieszkańców wioski przed rozstrzelaniem.
Ludwik Wojciński urodził się w 1829 r. w Mieszkowie k. Jarocina, był absolwentem szkoły średniej we Wrześni; ożeniony z nauczycielką Walerią Jania, miał troje dzieci: Mieczysława, Allana, Teresę. Pracował w kilku majątkach rolnych jako administrator bądź buchalter. W 1940 r. wysiedlony przez okupanta do obozu w Łodzi, potem do Kielc. Od 1942 r. zarządca komisaryczny majątku w Dębskiej Woli (wówczas miały miejsce znamienne, wojenne epizody). Po wojnie pracował m.in. na ziemiach odzyskanych. Zmarł w 1974 r. w Warszawie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu