Z ks. Jackiem Kowalkowskim, dyrektorem Katolickiej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum Salezjańskiego w Toruniu, rozmawia Tomasz Strużanowski
Tomasz Strużanowski: - Niedawno odebrał Ksiądz z rąk przełożonych nominację na dyrektora szkoły salezjańskiej w Toruniu. Jak Ksiądz ocenia jej dotychczasowe osiągnięcia? W jakim kierunku zamierza ją poprowadzić?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Jacek Kowalkowski: - Po pierwsze, trzeba uszanować dotychczasowy dorobek szkoły i wkład pracy tych, którzy tworzyli ją od podstaw. Po drugie, należy zastanowić się, na jakich polach w tej szkole drzemią rezerwy, co można w niej ulepszyć. Zmieniają się czasy, ludzie i ich potrzeby, szkoła musi za nimi nadążać; dobra na „wczoraj” czy na „dziś” to wcale nie znaczy, że dobra na „jutro”. Pasywne nastawienie na utrzymanie tego, co zostało osiągnięte do tej pory, oznaczałoby de facto krok w tył.
Na pewno jednym z działań, które winniśmy podjąć, jest szersze niż dotąd zaistnienie na forum międzyszkolnym. O tej szkole jest stanowczo zbyt cicho... Chciałbym, aby nasi uczniowie częściej brali udział w różnego rodzaju konkursach, a przez to znajdowali okazję do nawiązywania kontaktów i konfrontowania umiejętności.
Inne pole, które w dobie otwierania się europejskich granic aż prosi się o zagospodarowanie, to współpraca i wymiana ze szkołami zagranicznymi.
Będziemy starali się również ubogacać ofertę wypoczynku letniego i zimowego dla naszych uczniów.
- Każda szkoła pragnie wyróżniać się czymś na tle innych...
Zastanawiając się nad tym, co powinno tę szkołę wyróżniać spośród innych, doszedłem do wniosku, że można to sprowadzić do dwóch czynników: wysokiego poziomu nauczania i rodzinnej atmosfery. Rodzice powierzający nam swoje dzieci muszą mieć pewność, że tutaj będą one bezpieczne. Sprzyja temu indywidualny kontakt z wychowankami, możliwy w klasach liczących 10-15 uczniów. Oczywiście, wiele zależy tu od nauczycieli, którzy w naszej szkole mają do odegrania niezwykle ważną rolę. Najkrócej mówiąc, można ją określić jako tzw. asystencję salezjańską. Polega ona na nieustannym towarzyszeniu wychowankom, przez co nauczyciel ma możliwość zapobiegania złu, a w najgorszym razie natychmiastowego zareagowania na nie. Jeśli wychowanek ma zamiar coś „zbroić”, to w momencie, gdy przystępuje do realizacji swych zamierzeń, powinien ujrzeć przy sobie nauczyciela. Nasz założyciel, św. Jan Bosko, mówił, że lepiej jest zapobiegać, niż karać.
- Nauczyciel to coś więcej niż zawód?
Reklama
- Ludzie chcą, żeby był ksiądz z powołania, lekarz z powołania, nauczyciel z powołania... To jest trudne, bo nauczyciel jest narażony w szkole na wiele stresów. Poza prowadzeniem lekcji obarcza go wiele innych obowiązków: sprawdzanie zeszytów, klasówek, przygotowanie się do zajęć, dodatkowe studia, kursy, zdobywanie kolejnych stopni awansu zawodowego. W tym wszystkim łatwo zapomnieć o uczniu - młodym człowieku, który potrzebuje uwagi: chwili rozmowy, dobrej rady, okazania ciepła i życzliwości. Pamiętam takie sytuacje, kiedy wychodzący ze szkoły nauczyciel nie reagował na bójkę na boisku, uważając, że jego to nie dotyczy, bo on już jest „po godzinach”. Otóż nie: nauczyciel nigdy nie może „wyskoczyć” ze swojej roli, bo to nie jest żadna rola. Nie może być kimś innym w szkole i kimś innym poza nią. Tu trzeba być sobą, zawsze takim samym - ale takim, by pociągać, być wzorem, zastanawiać i - nie bójmy się tego słowa - zachwycać.
- Co to znaczy, że ta szkoła jest katolicka?
- To znaczy, że nasze życie szkolne staramy się budować na wartościach chrześcijanskich, zaczerpniętych z Dekalogu i Ewangelii. Jako salezjanie działamy oficjalnie z ramienia Kościoła katolickiego; pozostajemy w łączności z miejscowym Biskupem Ordynariuszem, który jako głowa Kościoła lokalnego jest w naszej szkole zawsze mile widziany i z uwagą słuchany. Katolicki charakter szkoły zobowiązuje nas również do tego, aby w naszych uczniach dostrzegać coś więcej niż tylko ich uzdolnienia umysłowe. Rozum nie potrafi udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania; człowiek ma również serce. Nie chcemy, aby naszą szkołę opuszczały doskonale wytrenowane, ale bezduszne „komputerki”, lecz uczniowie, którzy mają zarówno wysoką średnią, jak i wysoką kulturę osobistą.
Dla realizacji tych celów jesteśmy gotowi do ciężkiej pracy, ale przede wszystkim liczymy na łaskę Bożą. Stąd obecność Najświętszego Sakramentu w szkolnej kaplicy, nabożeństwa dla uczniów i nauczycieli, modlitwy przed rozpoczęciem lekcji, połączone z tzw. słówkiem.
- Co to jest „słówko”?
Reklama
- To taki typowo salezjański rys. Dyrektor szkoły, katecheta czy pedagog przed rozpoczęciem lekcji zwraca się do uczniów, kierując ich uwagę na jakieś zjawisko, problem, zachęcając do rozważenia go, zwrócenia pilniejszej uwagi na pewne zachowania. W ten sposób niepostrzeżenie, przez częste powtarzanie, można zmienić niejedno w życiu szkolnym...
- Jak przedstawia się docelowa wizja szkoły salezjańskiej w Toruniu?
- Jak wiadomo, nasza obecna siedziba na Rubinkowie III jest tymczasowa. Od kilku lat trwa budowa kompleksu przy ul. Ugory na Wrzosach. Już niedługo, na początku listopada tego roku przeniosą się tam nasi gimnazjaliści, a za dwa lata - taką mamy nadzieję - uczniowie podstawówki. Docelowo pięciohektarowy kompleks salezjański na Wrzosach ma objąć szkołę podstawową, gimnazjum i liceum, salę gimnastyczną, boiska, bursę i dom dla księży-studentów.
- Życzę, aby te plany ziściły się jak najszybciej. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Św. Jan Bosko swój system wychowawczy oparł na trzech elementach: rozumie, religii i miłości. Pierwszy z nich oznaczał dostosowanie wychowania do rzeczywistych warunków życia młodzieży, odwoływanie się do jej faktycznych doświadczeń, zdrowy rozsądek i rzeczowość w procesie wychowawczym. Aspekt religijny akcentował, że Bóg jest obecny i działa w życiu każdego wychowanka, przeciwstawiał się neutralności i nijakości światopoglądowej, a zarazem przestrzegał przed ukazywaniem zdeformowanego obrazu Chrystusa. Miłość wychowawcza oznaczała serdeczne, pełne ciepła podejście do wychowanka, tak aby nie tylko był kochany, ale również o tym wiedział. Łatwo zauważyć tu ogrom wymagań postawionych przed wychowawcą; nieprzypadkowo ks. Bosko stwierdził, iż wychowawca to „osoba całkowicie poświęcona dla dobra swych uczniów”. Wychowanie - według jego słów - to sprawa serca, a nie tylko problem do rozwiązania. Nie sposób zatem mówić o wychowaniu tam, gdzie brakuje miłości.
Toruńska szkoła salezjańska powstała we wrześniu 1997 r. i jest jedyną szkołą katolicką w tym mieście. Obecnie uczęszcza do niej ponad 110 uczniów podstawówki i gimnazjum. Czesne wynosi 330 zł miesięcznie. Szkoła zapewnia m.in. opiekę świetlicową w godz. 7.00-16.00, intensywną naukę języka angielskiego i niemieckiego, a także zajęcia na basenie. Chętni mogą skorzystać ze zorganizowanego dojazdu. W szkole działają liczne koła zainteresowań, m.in.: polonistyczne, matematyczne, teatralne, geograficzne, plastyczne, informatyczne, dziennikarskie, taneczne, sportowe, Szkolne Koło Caritas. W razie potrzeby prowadzone są również zajęcia wyrównawcze.
Adres szkoły: ul. Kosynierów Kościuszkowskich 10, tel. (0-56) 648-64-16.
Strona internetowa: www.salezjanie-torun.prv.pl