Po wybuchu Powstania Warszawskiego kontratak okupanta rozpoczął
się od zachodnich dzielnic miasta, zwłaszcza na Woli. Niemcy dokonywali
mordów ludności cywilnej na skalę porażającą wyobraźnię cywilizowanego
człowieka. W ciągu trzech dni: (3-6 sierpnia 1944 r.) rozstrzelano
bądź żywcem spalono ponad 50 tys. mieszkańców warszawskiej Woli.
Wśród zamordowanych znaleźli się m.in. lekarze, pielęgniarki,
chorzy z kilku szpitali, dzieci z sierocińców, harcerki, tramwajarze,
siostry zakonne oraz wszyscy zakonnicy z klasztoru Redemptorystów
przy ul. Karolkowej 49. Niektórzy zakonnicy byli zaangażowani w ruch
oporu. Być może właśnie to zadecydowało, że klasztor został wytypowany
na jeden z punktów koncentracji oddziałów powstańczych. - Wojsko
niemieckie rzucone na Warszawę było niczym nie ograniczone - opowiada
o. Jan Igielski CSsR. -
Miało nakaz mordowania wszystkich i palenia wszystkiego.
Według dokumentów z procesu Norymberskiego, Himmler dał taki rozkaz: "
Każdego mieszkańca Warszawy należy zabić, nie wolno brać żadnych
jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony
zastraszający przykład dla całej Europy".
6 sierpnia 1944 r. klasztor Redemptorystów uległ całkowitej
zagładzie. Zginęli wszyscy zakonnicy: 15 ojców, 9 braci koadiutorów,
5 kleryków, 1 nowicjusz. Większość wyprowadzono z klasztoru rankiem
6 sierpnia i przed południem rozstrzelano w składzie narzędzi rolniczych
w pobliżu kościoła św. Wojciecha. Na tę zbrodnię musiał patrzeć rektor
o. Józef Kania. Tak wydarzenia te wspomina naoczny świadek Czesław
Cieplik: "Ojcowie stali w luźnym dwuszeregu, twarzami ku spalonym
kamienicom. Stali spokojnie, jak skamieniali. Wtenczas na naszych
oczach rozpoczęto strzelać do ojców. Wyższy gestapowiec podchodził
z kolei do każdego z tyłu i strzelał z automatu w kark, a gdy omdlałe
ciało bezwładnie na nogach opadło, jedną i drugą serią z automatu
dopełniał zbrodni. I tak położył wszystkich. Pozostawił tylko ojca
przełożonego. Ten musiał patrzeć na wszystko. Wreszcie po jakichś
5 minutach, gdy już sadysta gestapowiec nasycił się widokiem morderstwa
i nieszczęśliwego ojca rektora, obszedł trupy wokoło i zaszedł z
frontu, wymierzył w czoło ojcu przełożonemu i dał serię, a potem
w serce i tak dokończył dzieła".
Dlaczego Niemcy tak okrutnie postąpili z redemptorystami?
1 sierpnia po południu, bp Karol Niemira, sufragan piński, przybył
do klasztoru na Karolkową. Na furcie i korytarzach spotkał 60-70
uzbrojonych powstańców. Biskup prosił, aby powstańcy nie narażali
ojców na niebezpieczeństwo. Prosił o to również rektor Kania. Powstańcy
tłumaczyli się rozkazem i pozostali w klasztorze, który stał się
silnym punktem oporu. Prawdopodobnie ten fakt szczególnie rozjuszył
Niemców.
Ciała zabitych redemptorystów zostały spalone razem z
setkami rozstrzelanych mieszkańców Warszawy. W celu uczczenia ich
pamięci, na odnowionym placu przy Karolkowej, stanął w zeszłym roku
granitowy pomnik w kształcie krzyża, z napisem: "Pamięci 50.000 mieszkańców
Woli zamordowanych w sierpniu 1944 r. podczas Powstania Warszawskiego
-
Wolność krzyżami się mierzy". Na poszczególnych polach
przebudowanego muru otaczającego plac umieszczono szereg tablic poświęconych
zamordowanym. Trzy z nich podają wykazy ulic, przy których dokonano
zbrodni, dwie podają nazwiska 30 redemptorystów, jedna przypomina
7 sióstr samarytanek benedyktynek, następna mówi o 11 harcerkach,
kolejne dwie przypominają ofiarę tramwajarzy i pracowników służby
zdrowia a ostatnia podaje dedykację placu: "Męczennikom Warszawskiej
Woli".
5 sierpnia ubiegłego roku plac poświęcił Prymas Polski
kard. Józef Glemp. W tym roku, także 5 sierpnia, odbyły się uroczystości
wspomnieniowe. Modlono się za pomordowanych. Mszę św. odprawił bp
Sławoj Leszek Głódź. W homilii podkreślił, że ofiary męczenników
z Woli nie wolno zapomnieć. - Gdy przy okazji uroczystości w Jedwabnym
padały słowa przeprosin, targowano się o ilość ofiar, niemalże poczuliśmy
jakby nasz własny Holocaust został zapomniany - mówił bp Głódź. Zaakcentował
także, że ofiara męczenników jest jak ziarno, które obumiera, aby
wydać plon stokrotny.
Redemptoryści z Karolkowej zbierają świadectwa osób,
które przeżyły tamte tragiczne dni. Wydano już pierwszy tom wspomnień
pt. Pamiętamy o Was... W przygotowaniu są następne tomy. - Nie chcemy
dopuścić, aby w niepamięć poszła ofiara 50 tys. istnień ludzkich.
Chcemy choć w minimalnym stopniu spłacić dług wobec nich. Wszak nasza
dzisiejsza wolność wyrasta z tamtej krwi - podkreśla o. Andrzej Rębacz
CSsR.
Pomóż w rozwoju naszego portalu